czwartek, 11 września 2014

Rozdział 15.

W poprzednim rozdziale:

- Ross, ty naprawdę chcesz tam lecieć?- spytała Alex czekając z nim na lotnisku
- Już ci mówiłem. Muszę to zrobić! Przynajmniej spróbować- westchnął.
.................................................

- Jak to dzwonisz, by mi powiedzieć, że ze mną nie lecisz?- zdziwił się Kyle
- No właśnie.. tak jakoś samo wyszło. Długo nad tym myślałam i byłabym skłonna z tobą lecieć.. ale nie potrafię. W ogóle, cały ten przylot do NY był zupełnie bez sensu!- zaczęła się tłumaczyć
(...)
- Co planujesz dalej?
- Prawdopodobnie będzie to kolejny impuls z mojej strony. Rozumiesz sam.
....................................................

- Przykro mi, ale Laura wyleciała dzisiaj do Paryża- odpowiedziała kobieta
- Ow, a nie wspominała może kiedy wróci?- spytał Ross z nadzieją w głosie
- Raczej nie wróci. Zabrała walizki, powiedziała, gdzie jedzie i wyszła. No i, tyle ją widzieliśmy- odparła kobieta jeszcze bardziej dołując chłopaka
....................................................

- Laura!- usłyszała wołanie za swoimi plecami. Natychmiast się obróciła
- Ross?- zdziwiła się.
Chłopak podbiegł do zszokowanej dziewczyny, a chwilę potem stał już przed nią. Uśmiechnął się.
- Nareszcie cię znalazłem- objął ją w talii i zaczął ją całować. Laura mocno się zdziwiła, ale coś nie pozwalało jej odepchnąć chłopaka. W zamian oddała mu pocałunek.

***
Tkwili w pocałunku od dłuższego czasu. Nagle dziewczyna się opamiętała. Wróciła szara rzeczywistość i odepchnęła od siebie chłopaka.
- Po co.. po co tu przyjechałeś?- spytała nieco zszokowana
- Chcę cię prosić- westchnął
- O co?- zmarszczyła brwi
- Żebyś wróciła
Brunetka zaczęła rozglądać się na boki
- Ten pocałunek to był część twojego przebiegłego planu?- podniosła brew
- Lauro, proszę. Wróć do Kalifornii. Potrzebuję cię.. potrzebujemy! Ja i Alex- wtórował
- Ona też tu jest?- dziewczyna zaczęła rozglądać się za chłopakiem
- Nie. Jestem sam.
- I co myślałeś? Przyjedziesz tu, odstawisz jakieś mckliwe przedstawienie i tak po prostu wrócę?
- Nie utrudniaj mi tego- odrzekł spokojnie
- W ogóle skąd wiedziałeś, gdzie mnie szukać?- spytała po chwili
- Twoi rodzice mi powiedzieli
- Powiedzieli?! Z resztą, nieważne. Nie wpadłeś na to, że ludzie znikają, gdy muszą uregulować pewne sprawy?! Gdy ich to wszystko przerasta?! - mówiła ze łzami w oczach- Gdy potrzebują samotności?! - chłopak słuchał, co brunetka ma mu do powiedzenia. Nie odezwał się ani słowem
- Oczywiście ty nic o tym nie wiesz! Nie musisz przed nikim uciekać! Twoje życie to jedna wielka bajka!- wykrzyczała
- Co ty możesz o mnie wiedzieć?! Prawda, jest taka, że ty nic o mnie nie wiesz! -zdenerwował się
- Wiem o tobie na tyle dużo, by móc śmiało powiedzieć jaką osobą jesteś! I szczerze wątpię, że kiedykolwiek byłbyś w stanie się zmienić! -odgarnęła włosy- Zastanów się. Czego ty tak naprawdę ode mnie oczekujesz?- spytała już spokojniejszym tonem. Chłopak westchnął
- Już niczego- odwrócił się- Jutro wracam do Los Angeles.
Brunetka nie zareagowała
- Wylatuję o dziewiątej, ale...- blondyn westchnął, po czym kontynuował- przemyśl to sobie jeszcze, i wiesz co? Może i tam coś do ciebie czuję. Nie jestem pewien, ale szczerze mówiąc to uczucie zanika po każdej naszej kolejnej rozmowie- rzucił i odszedł zostawiając ją samą przy Wieży Eiffla. Stała jak posąg.
A co jeśli on naprawdę się zmienił? Może faktycznie coś do mnie czuje? Pomyślała. Może powinnam zapomnieć o szarej przeszłości i zacząć żyć teraźniejszością. Fakt, kiedyś zachowywał się jak mój prześladowca, ale to było kiedyś. A ludzie się przecież zmieniają, prawda? Kontynuowała rozmyślanie. Najchętniej rzuciłaby się teraz za chłopakiem wołając "Ross, zaczekaj!", ale coś nie pozwalało jej tego uczynić. Nie pozwalało jej zaufać temu chłopcu. Tak po prostu patrzyła jak odchodzi. Czuła się w tej chwili  porzucona, mimo że to ona dała mu odejść, jednak chwilę potem zabrzmiały jej w uszach słowa, które wypowiedział zanim poszedł "przemyśl to sobie jeszcze". Zabrzmiało to dla niej jak szansa na to, że nie wszystko stracone. Mimo że go tak chłodno potraktowała i zarzuciła mu co nieco, on dalej chce, by z nim wróciła. Z resztą, który chłopak leciałby na drugą stronę półkuli, by spotkać się ze swoją ukochaną. Ukochaną? Może on mnie jednak faktycznie kocha. Jej myśli coraz bardziej skłaniały ją w stronę blondyna, dopóki nie przypomniała sobie jego kolejnych słów " Może i tam coś do ciebie czuję. Nie jestem pewien, ale te uczucie zanika po każdej naszej kolejnej rozmowie ". Posmutniała. Chociaż, z drugiej strony, gdyby Ross przestałby darzyć mnie uczuciem to więcej nie uganiałby się za mną. Może to już jednak pora wrócić do LA. Zapomnieć o wszystkim co było i żyć tym co będzie. Biję się z własnymi myślami. Znowu. Dziewczyna spoczęła na ławeczce i schowała głowę w dłoniach. Potrzebuję kogoś kto pomoże mi się odnaleźć.
------------------------------------------------------------------
Następnego dnia:

Ross właśnie szykował się do wylotu. Siedział na ławce na lotnisku i przeglądał nieodebrane wiadomości w swoim telefonie. Jedna była od Alex:
-" Hej Ross. Jak tam? Jesteś już na miejscu? Spotkałeś Laurę? Gdzie wy jesteście? Ona nie odbiera moich telefonów! "
-" Jestem teraz na lotnisku. Gadałem z Laurą, ale nie jestem pewien czy wróci. W każdym razie wracam do Kalifornii. Mam dosyć uganiania się za nią. Tracę jedynie swój czas "
Chłopak kliknął "wyślij" i schował telefon do kieszeni. Spojrzał na zegarek. Już zostało niewiele czasu do dziewiątej. Nie no, ona na pewno nie przyjdzie! Pomyślał.
Westchnął i zaczął niecierpliwie rozglądać się na boki, jakby jednak kogoś wyczekiwał. Po chwili ujrzał jak jakaś brunetka zmierza w jego kierunku. Zerwał się z miejsca i uśmiechnął nie mając na to żadnego wpływu. Jednak chwilę potem uśmiech zszedł mu z twarzy. Owa dziewczyna nie była Laurą, tylko lekko przypominała ją z daleka. Usiadł zawiedziony. Nie było już odwrotu. Musiał przejść przez bramki. Spojrzał jeszcze raz za siebie, a potem przeszedł na drugą stronę.

------------------------
Niespokojnie wyczekiwałam Rossa. Wiedziałam, że dzisiaj wraca do Stanów. Krążyłam po pokoju, a zaciekawiony Max biegał za swoją pańcią. Ciekawiło mnie czy Laura jednak zmieniła zdanie i postanowiła wrócić z nim. Hmm.. z NIM. Tak, to trochę mało prawdopodobne. Pod wpływem chwili wybiegłam na dwór. Lekko się zdziwiłam, ponieważ pod moimi drzwiami stał..
- Ross?- uśmiechnęłam się, ale i zaniepokoiłam
- No, a gdzie Laura?- spytałam z wymuszoną nadzieją. Chłopak westchnął
- Nie ma. Nie chciała ze mną wracać- odruchowo przytuliłam chłopaka
- Przynajmniej się starałeś
- Po tak długiej podróży powinienem czuć zmęczenie. A wiesz co czuję?! Złość! Złość, smutek i rozczarowanie!- puścił mnie z uścisku i spojrzał mi w oczy. Pierwszy raz brzmiał naprawdę poważnie.
- Wejdź do środka- zaproponowałam. Czułam, że serio mu zależało, a w tej chwili potrzebuje kogoś, kto go zrozumie. Nigdy nie pomyślałabym, że Ross może być tak wrażliwy. Siedzieliśmy w milczeniu w moim pokoju. Blondyn wyglądał na zamyślonego. Podparł twarz ręką i nie odzywał się ani słowem. Ta cisza dzwoniła mi w uszach. Postanowiłam zagaić. Byłam strasznie ciekawa tego, co wydarzyło się w Paryżu
- To.. Laura pytała się dlaczego przyjechałeś?- zaczęłam niepewnie. Chłopak skierował wzrok na mnie
- Alex- westchnął- chyba pójdę się przewietrzyć na balkon- wyszedł z mojego pokoju i skierował się do salonu. Zauważyłam, że moje pytanie mocno go poruszyło. Głupia, on jest załamany, a ja go bardziej dołuję. Po chwili usłyszałam kroki w kierunku mojego pokoju
- Ross, to ty?- spytałam i odwróciłam się w kierunku drzwi. Stała w nich brunetka w długim płaszczu i na wysokich obcasach. Głowę miała spuszczoną. Podbiegłam do niej
- Laura? Jednak wróciłaś?- byłam nieco w szoku nagłym obrotem spraw
- Cześć, Alex- podniosła głowę do góry. Nagle do pokoju wszedł ciągle zamyślony Ross
- Alex, wiesz może co...- chłopak był w większym szoku niż ja
- Laura?- dziewczyna spojrzała na niego, a potem szybko skierowała na mnie pytający wzrok.

----------------------------
A więc powracam z nowym rozdziałem. Oks, wiem ze obiecałam,iż wstawie go przed koncem wakacji, ale zabierałam się wielokrotnie do pisania go i nigdy nie potrafiłam skończyć. No ale w końcu jest :)przy okazji zrobiłam nowego bloga na ktorego serdecznie zapraszam :
http://angels-and-demons-raura.blogspot.com/?m=1



niedziela, 7 września 2014

NOWY BLOG!!!!

A więc, stworzyłam nowego bloga również o Raurze. Będzie to świat przepełniony postaciami nadprzyrodzonymi. Świat, w którym co druga osoba może okazać się aniołem, bądź demonem. Krótko mówiąc, opowiadanie w nowszej i wg mnie lepszej wersji. Prolog pisało mi się z niesamowitą do tej pory łatwością, więc czuję, że jestem na dobrej drodze. Fakt, części nie będą dodawane systematycznie, bo uczę się w liceum. Żeby już nie przedłużać, podaję link. Myślę, że wam się spodoba :)

http://angels-and-demons-raura.blogspot.com/ 


piątek, 22 sierpnia 2014

Rozdział 14.

W poprzednim rozdziale:

 -To wszystko przez tego blondyna z Kalifornii, prawda?- warknął- Kochasz go, prawda?
- Skąd wiesz o Rossie?- wywołał kolejne zdziwienie na twarzy Laury
................................................
- Co załatwiłyście?- dopytywał się Ross
- Możesz lecieć do Nowego Jorku. Lana będzie czekać na ciebie. Podam ci jej numer. Zadzwonisz do niej, gdy będziesz na miejscu. No i... gdyby Laura nie zechciała wrócić to przenocujesz u Lany- odparła Alex

...............................................

- Możecie przestać udawać, że wam na mnie zależy? A z resztą, ja i tak już podjęłam kolejną decyzję!- zdenerwowana brunetka wbiegła na górę

***
Po raz kolejny Laura zawiodła się na swoich rodzicach. Próbowali odgrywać przedstawienia jak to się o nią troszczą, a jacy byli naprawdę? Tylko ona to wiedziała. Sęk w tym, że wszyscy licealni przyjaciele Laury myślą jakich to ona ma wspaniałych rodziców. Fakt, kochała ich, ale ich sztuczne zachowanie przy odgrywaniu roli idealnych rodziców doprowadzało ją do szału. Teraz się martwią, gdzie bywam po nocach? A co robili te dwa lata temu, gdy faktycznie trzeba było mnie przytemperować? To gosposia pytała zawsze kiedy wrócę i czy mam czym wrócić. Pomyślała. Dla nich zawsze było tylko ważne, że w ogóle wracałam do domu. Usiadła na łóżku. Muszę powiedzieć to sobie szczerze. Przylot tutaj nie miał sensu od samego początku. Co ja myślałam? Że zastanę moich odmienionych rodziców? Że teraz wszystko się ułoży? Ale ja byłam naiwna! Co tu robić dalej? Rozmyślała.Zaczęła przeglądać swój telefon. Coś ją tknęło. Weszła na kontakty i zadzwoniła.
- Halo?- usłyszała w słuchawce
- Kyle? Ja przemyślałam twoją ofertę..
-------------------------------
- Ross, ty naprawdę chcesz tam lecieć?- spytała Alex czekając z nim na lotnisku
- Już ci mówiłem. Muszę to zrobić! Przynajmniej spróbować- westchnął.
Po chwili usłyszeli głos z głośnika.
- To mój lot. Alex, już pora na mnie- uśmiechnął się
- Wracaj szybko- odwzajemniła uśmiech, a już po chwili blondyn zaczął kierować się do bramki
- Ale z Laurą!- krzyknęła z oddali
- Taki mam zamiar!- puścił jej oczko, a chwilę potem zniknął w tłumie.
--------------------------------
- Jak to dzwonisz, by mi powiedzieć, że ze mną nie lecisz?- zdziwił się Kyle
- No właśnie.. tak jakoś samo wyszło. Długo nad tym myślałam i byłabym skłonna z tobą lecieć.. ale nie potrafię. W ogóle, cały ten przylot do NY był zupełnie bez sensu!- zaczęła się tłumaczyć- Czysty impuls z mojej strony, nic więcej
- To po co to wszystko ci było? Ten nasz wspólny wypad i nocowanie..
- Kyle, ja dopiero wczoraj się dowiedziałam, że coś do mnie czujesz
- Ty oczywiście nie czujesz tego samego do mnie- zrzedniał
- Niestety, przykro mi
- Ale.. przyjaźnimy się nadal?
- Zawsze będziemy przyjaciółmi- uśmiechnęła się
- Co planujesz dalej?
- Prawdopodobnie będzie to kolejny impuls z mojej strony. Rozumiesz sam. Ludzie pędzą jak ten wiatr. Jednego dnia jesteś w Stanach, a kolejnego już w Hiszpanii- zamyśliła się- No nic. Życzę ci miłego lotu
- Dzięki. To.. cześć-odparł
- Cześć- rozłączyła się i podeszła do okna. Chwilę myślała nad tym co robić dalej, a potem uśmiechnęła się do siebie i podjęła kolejny krok w swoim życiu.
------------------------------------
Samolot zbliżał się do lądowania. Blondyn trochę się zaniepokoił. Nie wiedział jak ma rozmawiać z Laurą. A co jak nie będzie chciała go słuchać? Tuziny czarnych scenariuszy przeleciało mu przez głowę. Uspokój się, jesteś tu dla niej. Powinna to docenić. Pomyślał. Samolot wylądował. Chłopak znowu się zaniepokoił. Był na drugim końcu kraju. Wyszedł z samolotu i rozejrzał się. Wyciągnął z kieszeni kurtki pomiętą kartkę i wystukał numer na ekranie telefonu.
- Halo?- usłyszał melodyjny głos w słuchawce telefonu
- Cześć, tu Ross. Kolega Alex. Możesz mi powiedzieć, gdzie teraz.. jesteś- obrócił się, bo usłyszał swój głos w telefonie dziewczyny stojącej obok
- Ty jesteś Lana?- spojrzał na wysoką, szczupłą dziewczynę o ciemno-kasztanowych włosach w białej koronkowej sukience i wysokich obcasach
- Tak- przyjrzała mu się badawczo- A ty pewnie jesteś..
- Ross, miło mi- podał jej rękę- Wiesz.. Laura wspominała, że jesteś ładna, ale nie, że aż tak ładna- zmierzył ją wzrokiem
- Przyjaciółka twierdzi, że jestem ładna?- zaśmiała się- Niezły komplement
- Nie, no. Ja też tak twierdzę
- Wiesz? Też jesteś niczego sobie. Nie rozumiem, co odbiło tej mojej Lari, że uciekła od tak fajnego chłopaka- poprawiła mu kołnierz w kurtce. Chłopak uśmiechnął się do siebie. Laura w takim razie nic jej o mnie nie mówiła. To i lepiej dla mnie. Pomyślał
- Czasami to ja nie rozumiem dziewczyn-westchnął próbując wzbudzić zainteresowanie swoją osobą u ciemnowłosej
- Ja też ich nie rozumiem. Laura tak po prostu spakowała się ze mną do samolotu. Nawet nie powiedziała, dlaczego- narzekała, chłopak spuścił głowę- Ty wiesz?
- Co?- ocknął się- Nie, nie wiem- skłamał
- No nic. Chodź, zaprowadzę cię do swojego apartamentu. Chwilę odpoczniesz. Potem pokażę ci, gdzie mieszka Laura- uśmiechnęła się ciągnąc chłopaka za rękę.
- Nie masz mi za złe, że zabieram ci przyjaciółkę do Kalifornii?- spytał niepewnie
- Nie. To jej życie. Jeśli będzie chciała to wróci. Poza tym i tak teraz nie mam czasu się z nią spotykać. Dostałam pracę w fajnym butiku i normalnie to mnie w tygodniu nie ma w domu. Masz szczęście, że zaczął się weekend, chociaż z zasady to ja w weekendy imprezuję, ale tym razem zrobię wyjątek- uśmiechnęła się, a on odwzajemnił uśmiech.
- Mniejsza o to. Jasne, że mogłabym poprosić Lari, by została, no ale po co? Moim zdaniem nie wypada podporządkowywać sobie kogoś do własnych zachcianek- mruknęła. Chłopak milczał. Lana spojrzała na niego, jakby wyczekiwała odpowiedzi
- Nie, no. Pewnie... pewnie masz rację- odparł po chwili- No, a dawno masz już pracę?- zmienił temat
- Od dwóch miesięcy. Jestem dorosła. Potrafię zapracować na siebie- odpowiedziała- A ty? Pracujesz, studiujesz?- spytała po chwili
- Ani jedno ani drugie. Rodzice przelali mi pieniądze na konto, więc nie muszę się martwić. Pokłóciłem się z nimi i wyprowadziłem. Oni nie mieszają się w moje życie, a ja w ich, no i jakoś leci. Mam jeszcze starszą siostrę, ale wyprowadziła się już dawno. Nie wiem, gdzie przebywa- westchnął
- Wiesz? Masz podobną sytuację do Laury. Ona też nic nie robi, bo ma kasę. Ja nie studiuję, bo nie mam odpowiednich predyspozycji. a wy nic nie robicie, bo wam się nie chce- zauważyła
- No, ale to chyba nie moja wina
- No, nie. Chociaż.. powinniście się jakoś ustatkować
- Też nie mam predyspozycji. Ledwo zdałem, a praca mi się jakoś nie widzi
- To co ty zamierzasz zrobić?
- Nie wiem tego. To... chodzisz na imprezy każdego weekendu?- znowu zmienił temat
- Ja tam się nie mieszam. To wasze życie i tak, jestem młoda. Muszę się wyszaleć- puściła zalotnie oczko
- Mi tam takie podejście odpowiada- uśmiechnął się
- Co innego Laura. Zabrałam ją raz z Alex na imprezę. Uciekła po kilku minutach- Lana przewróciła oczami
- Poważnie?- udawał zdziwionego. Tak naprawdę w tej chwili przypomniało mu się jak zmusił brunetkę do wspólnego tańca
- No, a potem jeszcze miała pretensje, że bawiłyśmy się bez niej- kontynuowała
- Ja to bym się raczej cieszył, że nie muszę siedzieć w domu
- No właśnie- przytaknęła mu. Weszli do wysokiego wieżowca, a następnie skierowali się do windy
- Mieszkam dość wysoko, więc trochę sobie pojedziemy- odezwała się po chwili
- Zawsze ciekawiło mnie jak to jest mieszkać w takim drapaczu chmur
- Zaraz zobaczysz- winda otworzyła się i zaczęli iść długim korytarzem pełnym drzwi
- To tutaj- stanęła przed jednymi z nich, otworzyła je i wpuściła chłopaka do środka. On od razu podszedł do okna i zaczął się rozglądać
- Ale tu wysoko - wpatrywał się w panoramę miasta jak w obrazek
- Przyzwyczaisz się- mruknęła
- Nie, no. Podoba mi się. Widać stąd dobrze Manhattan
- Słuchaj, chcesz coś do picia?- spytała nalewając do szklanki lemoniady
- Nie, dzięki. To co? Pokażesz mi gdzie mieszka Laura?
- Już, teraz?- zdziwiła się- Jesteśmy w centrum. To kawał drogi stąd. Będę musiała wezwać taksówkę
- Spoko. Zapłacę- wzruszył ramionami
- Swoją drogą, jesteś bardzo niecierpliwy- szturchnęła go- Poczekaj, najpierw sobie zapalę- sięgnęła po paczkę papierosów- A ty palisz?
- Czasami- mruknął- Odzwyczajałem się przez kilka miesięcy, ale chyba raz mi nie zaszkodzi
- To trzymaj- podała mu papierosa i zapalniczkę- Ale chodź na balkon. Lepiej żeby sąsiedzi nie wyczuli dymu, bo będzie nieciekawie
- Jakieś doświadczenie?- zaciągnął się
- Nawet kilka- przewróciła oczami i obydwoje wyszli na zewnątrz.
Chłopak ponownie zapatrzył się na panoramę Nowego Jorku
- Ej, Ross- chłopak obrócił się, a Lana chuchnęła mu dymem w twarz i zaczęła się śmiać
- No wiesz. Jak tak możesz?- obraził się sztucznie
- To tak odnosisz się do dziewczyny, która pozwoliła ci tu nocować?- zaśmiała
się - Tą rundę wygrałaś- powiedział z rezygnacją
- Czas się zbierać- powiedziała po chwili- Ross?- chłopak zapatrzył się na nią
- A, racja! Przy tobie na chwilę zapomniałem o.. Laurze- zrzedniał
- Zamówię taksówkę- odezwała się po chwili ciemnowłosa nie mogąc przez chwilę dojść do siebie. Wyszła zostawiając go samego. Kurczę, co ja wyprawiam? Przyleciałem tu dla Laury, nie dla jej kumpeli, która swoją drogą jest mocno pociągająca. Staram się myśleć trzeźwo, ale wprost upijam się widokiem Lany. Co ona ma takiego w sobie, czego nie ma Laura? Umm.. pewność siebie, niezależność, jest bardziej rozrywkowa. Okay, różnią się od siebie. Na dystans od Lany trzymała mnie tylko myśl, że jeszcze dzisiaj mogę zobaczyć się z Laurą. No, bo w końcu zależy mi na Lanie... znaczy na Laurze! Co się ze mną dzieje? Rozmyślał. Żeby jak najszybciej zapomnieć o ciemnowłosej, zaczął rozmyślać o Laurze. O jej pięknych piwnych oczach, lśniących brązowych włosach i uroczym uśmiechu na twarzy, którym była w stanie zaczarować świat. Na myśl o tym wszystkim sam zaczął się uśmiechać.
- Taksówka zaraz podjedzie. Możemy ruszać?- Lana pojawiła się nagle na balkonie
- Umm.. tak, jasne. Chodźmy- jeszcze raz spojrzał do panoramę NY i ruszył za ciemnowłosą.
Wyszli na zewnątrz i wsiedli do taksówki. Po kilku minutach znaleźli się na obrzeżach Nowego Jorku.
Szli potem jeszcze kawałek aż wreszcie dotarli do dzielnicy, na której mieszka Laura. Ciemnowłosa odprowadziła chłopaka pod dość okazały dom- To tutaj- rzekła. Blondyn uśmiechnął się do niej nerwowo
- Wiesz, dzięki
- Żaden problem- uśmiechnęła się, jednak zauważyła, że chłopak się nieco denerwuje
- Nie idziesz tam?- spytała
- Nie.. nie jestem pewny- zawahał się
- Przyjechałeś za nią aż na drugi koniec kraju. Ona serio musi być dla ciebie wyjątkowa skoro tak postanowiłeś. A teraz, gdy już jesteś u celu, tak po prostu się poddasz? Gdzie się podział ten zdesperowany Ross, który tak strasznie chciał się z nią spotkać?
- Masz rację- odgarnął włosy
- Mam iść tam z tobą?- spytała
- Nie trzeba - chłopak bał się, że może wyjść na jaw, że to przez niego Laura uciekła- Ale, poczekaj tu- rzucił i skierował się pod drzwi. Odetchnął i niepewnie zadzwonił. Usłyszał krótkie " Już idę ", co sprawiło, że serce zaczęło mu mocniej bić. Drzwi się otworzyły, a w nich stanęła kobieta z idealnie ułożoną fryzurą, w pokaźnych ubraniach i wysokich obcasach, mama Laury.
- Dzień dobry. Jest Laura?- spytał nieco pewniej, ponieważ jego emocje zdążyły już opaść
- Przepraszam, ale kim pan jest?- spytała zdziwiona pani Marano
- Jestem Ross. Kolega Laury. Jest w domu?- uśmiechnął się życzliwie. Blondyn potrafił oczarowywać, jeśli tego chciał.
- Przykro mi, ale Laura wyleciała dzisiaj do Paryża- odpowiedziała kobieta
- Ow, a nie wspominała może kiedy wróci?- spytał z nadzieją w głosie
- Raczej nie wróci. Zabrała walizki, powiedziała, gdzie jedzie i wyszła. No i, tyle ją widzieliśmy- odparła kobieta jeszcze bardziej dołując chłopaka
- To.. do widzenia- odparł lekko zmieszany i zaczął iść w kierunku bramy. Na drodze czekała na niego Lana, która paliła papierosa. Chłopak podszedł do niej szybkim krokiem
- Powiedz, że jeszcze je masz- rzucił, a ciemnowłosa szybko podała mu jednego
- Co tam, Romeo u tej twojej Julii? Wyrzuciła cię z domu?- zaśmiała się Lana, widząc jak chłopak nerwowo próbuje podpalić papierosa
- Gorzej- zaciągnął się- Poleciała sobie do Europy- dziewczynie zrzedła mina
- A gdzie dokładnie?
- Ponoć do Paryża- zaciągnął się ponownie
- Laurencja chyba na łeb upadła- ciemnowłosa też się zaciągnęła
- Nie wiem, czy upadła, ale mi nie pomaga- westchnąl
- Co ty teraz zrobisz? Będziesz ją gonić po całym świecie?- prychnęła
- Ja już nie wiem, co mam robić. Możemy wrócić do ciebie?- zaproponowal
- Jasne. Jutro pomyślimy co dalej- zgasiła papierosa
---------------------------------------------------------------
Alex od dłuższego czasu próbowała dodzwonić się do Rossa, jednak cały czas wyskakiwała jej poczta głosowa. W końcu się poddała. A co jak oni prowadzą teraz jakąś poważną rozmowę, a ja im przeszkadzam? Pomyślała. Jednak ku jej zdziwieniu chwilę potem zadzwonił telefon.
- Ross? Dlaczego nie odbierałeś? Martwiłam się o ciebie! - wybuchnęła dziewczyna
- Ty się martwiłaś? No, ciekawe -zaśmiał się
- Byłeś u Laury?- zmieniła szybko temat
- Byłem- odparł krótko
- No i?- dopytywała się
- Ja tą twoją przyjaciółeczkę kiedyś ukatrupię- westchnął
- Co ci zrobiła?
- Wyobraź sobie, że zrobiła sobie wycieczkę do Paryża- mówił w miarę spokojnie
- Żartujesz, tak? - rudowłosa niedowierzała
- A brzmię jakbym żartował?!- zdenerwował się
- Nie. Brzmisz całkiem poważnie- prychnęła
- Ja wiem, że to się wydaje z leksza dziwne, ale to prawda
- Więc.. wracasz do Los Angeles?- spytała niepewnie
- Ech, chciałbym, ale nie mogę. Dałem sobie słowo, że wrócę razem z nią- westchnął
- A gdzie teraz jesteś?
- Jestem teraz u Lany. Poszła się kąpać
- Pytała się o coś?
- Pytała się czy wiem, dlaczego Laura wyjechała
- No i co jej powiedziałeś?
- A co miałem powiedzieć?!- krzyknął, jednak po chwili się zorientował, że tuż za drzwiami jest Lana- Miałem się przyznać, że to wszystko przeze mnie?- powiedział cichszym głosem
- Lepiej, żeby nie wiedziała. Wątpię czy, by chciała pomagać facetowi, który skrzywdził jej przyjaciółkę
- Prawie skrzywdził- poprawił się- A ty mi jednak pomagasz
- Wiesz, sama nie wiem, dlaczego to robię- chłopak usłyszał jak drzwi od łazienki się otwierają
- Dobra. Muszę kończyć. Pa- rozłączył się.
------------------------------------
Lana owinięta ręcznikiem dosiadła się na kanapie do blondyna i zaczęła przeglądać telefon. Wyglądała niezwykle pociągająco. Blondyn z trudem przestał się jej przyglądać
- Wiesz, że zawsze możesz pogapić się w telewizor, prawda?- spytała zaczepnie nie odrywając wzroku od telefonu.
- Zauważyłaś, prawda?
- Ciężko było nie zauważyć- prychnęła. Chłopak się zarumienił. Pierwszy raz spotkał dziewczynę, która go onieśmielała. Wywoływała u niego pozytywne dreszcze. Jej mokry ręcznik idealnie przylegał do jej ciała. Blondyn przygryzł dolną wargę. Z trudem było mu się powstrzymywać, ale robił to w końcu dla Laury- Chyba pójdę się położyć- powiedział po chwili
- Jasne. Zaraz tam przyjdę- odpowiedziała. Chłopak położył się w łóżku ciemnowłosej. Uznał, że może, bo nic mu nie powiedziała. Ułożył się wygodnie. Chwilę potem przyszła Lana. Miała na sobie piżamę sięgającą do połowy ud. Położyła się obok chłopaka. Nie no, ja chyba zwariuję jak ona dalej będzie tak kusić! Pomyślał. Ross, robisz to dla Laury. Wmawiał sobie. Na szczęście zmęczenie wynikające z podróży samolotowej przejęło nad nim kontrolę.
Poranek przyszedł dosyć szybko. Blondyn przetarł oczy. Lany nie było już w sypialni. Chłopak wszedł do salonu. Dziewczyna siedziała przed laptopem
- Ross, przeglądam właśnie wyloty do Paryża. Najwcześniejszy samolot wylatuje za półtorej godziny. Jaka jest twoja decyzja?- spytała. Chłopak porozglądał się na boki i zamyślił.
---------------------------------

Zbliżał się wieczór. Laura samotnie podążała ulicami Paryża. Wkoło widziała same zakochane pary. Nic dziwnego. W końcu była w "mieście zakochanych". Wiedziała, że to był kolejny impuls z jej strony. Tak właściwie to już sama zapomniała przed czym chce uciec. Szła przed siebie. Przystanęła na jednym z mostów przyglądając się statkom płynącym po Sekwanie. Ruszyła dalej. Czuła się taka samotna, mimo że mijała całą masę ludzi. Przystanęła pod Wieżą Eiffla. Uśmiechnęła się na chwilę, ale zaraz potem spojrzała na jakąś całującą się parę, a potem na grupkę trzech dziewczyn. Wyglądały na przyjaciółki. Dwie z nich były brunetkami, jedna była ruda. Dziewczyna posmutniała
- Laura!- usłyszała wołanie za swoimi plecami. Natychmiast się obróciła
- Ross?- zdziwiła się.
Chłopak podbiegł do zszokowanej dziewczyny, a chwilę potem stał już przed nią. Uśmiechnął się.
- Nareszcie cię znalazłem- objął ją w talii i zaczął ją całować. Laura mocno się zdziwiła, ale coś nie pozwalało jej odepchnąć chłopaka. Wzamian oddała mu pocałunek. Chłopak zapomniał o wszystkim, co było. Najważniejsza teraz była Laura. Miał ją tutaj przy sobie. Nadal tkwili w pocałunku. Brunetka objęła chłopaka za szyję. Nie zwracali uwagi na to, że ktoś się na nich gapi. Teraz najważniejsza była dla nich ta chwila.

------------------------------------------------------------------
Ok, wiem, że ta historia jest bardziej zaplątana niż moje słuchawki z telefonu, bo tu akcja dzieje się cały czas w Stanach, a tu nagle przeskakujemy do Francji. No ale nic nie poradzę. Tak strrrasznie marzył mi się pocałunek Raury pod Wieżą Eiffla ^^ Mam nadzieję, że wy też jesteście zadowoleni. Co prawda, gdy byłam w Paryżu, gdy miałam 14 lat nie myślałam jeszcze o tym, że kiedykolwiek założę tego bloga, ale spoglądając na tą Wieżę Eiffla tak zaczęłam marzyć, by ktoś mnie tak kiedyś pod nią pocałował. Rozdział nieco długi, no ale chyba było warto :)

czwartek, 21 sierpnia 2014

Rozdział 13.

W poprzednim rozdziale:

- Ross, co ty planujesz zrobić?
- Nie wytrzymam bez niej, jasne? Muszę ją zobaczyć. Planuję lecieć do Nowego Jorku.

***

- Zgłupiałeś! Zgłupiałeś, tak?- prychnęła śmiechem
- O co ci chodzi?- zdenerwował się
- Ross, czy ty nie pomyślałeś, że to być może przez ciebie Laura wyjechała? I co zrobisz? Pojedziesz tam i będziesz ją prosił, by wróciła?- podparła ręce na biodrach
- Możesz się zamknąć!-krzyknął- Wiem, że to moja wina!
- Więc czego od niej oczekujesz, że rzuci ci się na szyję i o wszystkim zapomni? To nie tak działa!- skrzyżowała ręce
- To co twoim zdaniem powinienem zrobić?!- rozłożył bezradnie ręce
- Nie wiem. Nie wiem tego, okay?- odwróciła się z zamiarem pójścia, ale Ross złapał ją za rękę
- Pomóż mi- powiedział z bezradnością w głosie
- Powinieneś poczekać aż Laura sama wróci i o wszystkim zapomni- zaproponowała rudowłosa
- Ale jak długo to może trwać?
- Pytanie, jak długo jesteś w stanie na nią
czekać
- Ani chwili dłużej! Chcę ją! Teraz!
- Prawdziwa miłość jest w stanie czekać wieczność, ty z kolei nie jesteś pewien swoich uczuć do niej. Zastanów się. Czego ty tak naprawdę chcesz? Chcesz z nią być, bo ją kochasz, czy chcesz z nią być, by ją wykorzystać?- Alex spojrzała mu w oczy. Chłopak stanął wmurowany, a chwilę potem położył się na piasku
- Ja sam już nie wiem. Chcę ją po prostu mieć. Czy to takie trudne? Ale nie potrafię stwierdzić, czy to jest miłość czy zwykłe pożądanie- obydwoje milczeli
- Dobra, zróbmy tak- odparł wstając- Ja tam polecę. Jeśli jakimś cudem uda mi się ją przekonać i wrócimy razem, to znaczy, że nie ma sensu się poddawać i dalej będę o nią walczyć
- A co jeśli się nie zgodzi?- spytała Alex
- Wtedy- chłopak westchnął- odpuszczę ją sobie, bo zobaczę, że to nie będzie miało dalej sensu- dziewczyna zauważyła, że z trudem przyszło powiedzieć mu te słowa
- Ty naprawdę będziesz w stanie o niej zapomnieć?- spytała z niedowierzaniem
- Cholera, jasne, że nie będę, ale zostanie mi inny wybór?!
Dziewczyna zamilkła.
- Dzwoń do tej całej Lany- odparł
- Co?-zdziwiła się
- Dzwoń do niej! Ona będzie wiedzieć, gdzie Laura przebywa!
- A czy nie przyszło ci na myśl, że w Nowym Jorku jest około drugiej w nocy?- zdziwiła się
- Głupie strefy czasowe- burknął
- Z resztą, u nas też nie jest wcześnie. Powinnam już wrócić do domu- spojrzała na telefon, który wskazywał za dwie minuty jedenastą- Ross, przemyśl jeszcze czy warto tam lecieć
- Jestem tego pewien. Ja tam muszę lecieć!
- A z resztą zrób jak uważasz- przewróciła oczami i skierowała się na drogę. Wiedziała, że jak Ross się na coś uprze to nie odpuści
- Polecisz tam ze mną?- usłyszała za plecami. Odwróciła się
- Nie, Ross. Ja wiem, że ona jest moją przyjaciółką, ale coś czuję, że czeka was długa rozmowa. Jestem tam niepotrzebna- westchnęła
- Ja zawsze będę cię potrzebował- dziewczyna uśmiechnęła się
- Cześć, Ross- mruknęła
- Ale zadzwonisz jutro do Lany i spytasz o ten adres?- podbiegł do niej
- Zadzwonię- skinęła głową
- Jesteś cudowna!- przytulił do siebie dziewczynę i pocałował ją w policzek
- Ej, jeśli chcesz poderwać przyjaciółkę przyjaciółki to nie flirtuj z jej przyjaciółką-uwolniła się z uścisku
- No tak. Racja. To.. cześć- uścisnął jej dłoń, ale obydwóm ta sytuacja wydała się nieco dziwna, więc szybko się rozeszli.
----------------------------
W Nowym Jorku właśnie nastał ranek.  Brunetka znudzona wylegiwaniem się, zaczęła powoli wstawać. Szybko zorientowała się, że została przeniesiona z kanapy do łóżka. Rozejrzała się. Nigdzie nie było Kyle'a. Po chwili wspomniany chłopak pojawił się w pokoju z tacą, na której były same smakołyki
- Już nie śpisz? Proszę, to dla ciebie- podał jej tacę
- Śniadanie do łóżka?- niedowierzała- Nie powiem. Jestem w szoku. Dziękuję. Mogłabym tak prosić codziennie?- położyła sobie tacę na kolanach i zabrała się za pałaszowanie
- Dla ciebie wszystko- powiedział a ona uśmiechnęła się. Nagle zaczął dzwonić jego telefon.
- Przepraszam na moment- wyszedł z pokoju. Dziewczyna z zaciekawieniem przysłuchiwała się rozmowie popijając herbatę
- Naprawdę? Nie no, ekstra! Dzięki wielkie!- usłyszała za drzwiami. Po chwili blondyn wrócił do pokoju
- Kto dzwonił?
- Właściciel pięciogwiazdkowego hotelu na Ibizie. Zwolniło im się miejsce na pracownika, więc ciotka mnie poleciła. To jej znajomy, więc będę wykonywał tą samą pracę za podwójną stawkę!- uśmiech nie schodził mu z twarzy
- Wow. Moje gratulacje!
- Tylko wiesz, już jutro muszę wyjechać- zrzedła mu mina
- Ow. Już jutro?- brunetka posmutniała- A na ile?
- No właśnie z tego co wiem, to jest praca na stałe
- Czyli.. to znaczy, że już się więcej nie zobaczymy?- westchnęła siadając na łóżko. Chłopak przysiadł się do niej
- Wyjedź ze mną
- Słucham?- brunetka zakrztusiła się napojem- Ale jak to?
- Co ci szkodzi ze mną jechać?
- Kyle, ty jedziesz do Hiszpanii i to na stałe! Niby dlaczego miałabym jechać z tobą?- gorączkowała się
- Dlaczego? Bo cię kocham!- krzyknął
- Ty... mnie kochasz?- wywołał zdziwienie i szok na twarzy brunetki
- Miałem ci to już dawno powiedzieć. Podobałaś mi się od początku, ale potem wyjechałaś i znowu straciłem okazję, ale teraz jesteś tu ze mną i ..- przerwała mu
- Kyle, ale ja cię kocham jak brata. Nigdy nie myślałam o niczym poważniejszym- starała się mówić spokojnie
- To wszystko przez tego blondyna z Kalifornii, prawda?- warknął- Kochasz go, prawda?
- Skąd wiesz o Rossie?- wywołał kolejne zdziwienie na jej twarzy
- Spotkałem Lanę, gdy wracała z lotniska. Wspominała, że jakiś blondyn był się z tobą pożegnać
- Ale ja go nie kocham! On.. on włamał mi się do domu!- krzyknęła
- A ty oczywiście zgłosiłaś włamanie na policję- skrzyżował ręce
- Nie zgłosiłam- spuściła głowę
- Ciekawe dlaczego!
- Bo nie chciałam, żeby miał kłopoty!  To.. to chłopak mojej przyjaciółki- skłamała
- Na..naprawdę?- ucichł
- Miałam pozwolić, by go złapali? On to zrobił niechcący- zmyślała
- Lauro, ja niewiedziałem. Przepraszam- umilkli- Ale.. obiecaj, że dasz mi znać, gdybyś zmieniła zdanie
- Oczywiście- uśmiechnęła się do niego
----------------------------
Alex od dłuższego czasu rozmawiała z Laną. - No i?- dopytywał się Ross
- Ćśś..- uspokoiła go- No coś ty? Na poważnie? A oni poszli razem?- dopytywała się Alex
- Kto poszedł i gdzie?- denerwował się Ross
- Ćśś.. została na noc? Nie gadaj!-
- Alex, o co chodzi?!- chłopakowi puszczały nerwy
- Oglądamy z Laną ten sam serial,a ja przegapiłam odcinek- chłopak przewrócił
oczami- Zapytaj o ten adres!
- No okay- westchnęła- Lanuś, a ty wiesz
gdzie mieszka Laura? .. Aha. Aha.. Aha. No spoko, dzięki
- No i?- dopytywał się
- Lana wie gdzie mieszka Laura
- Super!
- Ale nie pamięta adresu. Wie tylko, że Laura mieszka na obrzeżach NY
- No to mi pomogłaś- załamał się
- Poczekaj chwilę- poleciła- No hej. Już jestem. Słuchaj, a ten mój kolega może tam wpaść? Pokażesz mu, gdzie mieszka
Laura i.. tak, to ten. Ehem. Blond włosy. Ta, właśnie. To jak? Nie jest dzieckiem. Poradzi sobie
- Że co?- zdziwił się chłopak
- Okay, przekażę. Pa!- rozłączyła się
- Co załatwiłyście?
- Możesz lecieć do Nowego Jorku. Lana będzie czekać na ciebie. Podam ci jej numer. Zadzwonisz do niej, gdy będziesz na miejscu. No i... gdyby Laura nie zechciała wrócić to przenocujesz u Lany
- Poważnie?! Cholera, Alex jesteś wielka!- chłopak przytulił rudowłosą
- Ej, nie zapomniałeś o czymś?-
- A, no tak. Sorry- puścił dziewczynę- No,ale zasłużyłaś na ten uścisk- uśmiechnął się
--------------------------
Laura tymczasem wróciła do domu rodziców.
- Lauro, gdzie ty byłaś?- spytał ojciec
- Przecież mówiłam pani Smith, żeby przekazała wam, że nie wracam na noc- zdenerwowała się- Poza tym, co to za przesłuchanie?! Jestem już dorosła! No i od kiedy interesuje was dokąd chodzę?!
- Lauro, nie takim tonem!- skarciła ją matka
- Możecie przestać udawać, że wam na mnie zależy? A z resztą, ja i tak już podjęłam kolejną decyzję!- wbiegła na górę
------------------------------

Taki szoker! Dwa rozdziały jednego dnia.No trochę się porobiło:)
A teraz... niech puszczą wasze wodze fantazji i wymyślcie zakończenie tego działu, bądź czekajcie na to co ja wymyśliłam. Mówię wam.. kolejny rozdział będzie nieziemski ;) tak coś czuję, ale nie powiem, co wymyśliłam. xD
Dlatego tak pędzę, bo już chcę go pisać. Szczerze mówiąc, to nie jest ani środek tego opowiadania, ani początek końca. To dopiero koniec początku :)

Rozdział 12.

-Kyle! -dziewczyna rzuciła mu się na szyję- Co ty tu robisz?
-Mógłbym spytać ciebie o to samo. Przecież ponoć miałaś wyjechać do Kalifornii - uśmiechnął się
-No i wyjechałam.. ale wróciłam- machnęła ręką
-Ogarnęła cię nostalgia i postanowiłaś wrócić?- spytał
-No, powiedzmy- dziewczynie trochę zrzedła mina- Ale co ty tu robisz? Mówiłeś, że zaraz po skończeniu liceum wyjeżdżasz na studia do Oxfordu- dopytywała się
- No więc trochę się pozmieniało. Chciałem wyjechać, ale było za dużo chętnych na uczelnię
- Nie dostałeś się? Chłopak z takimi ambicjami?- brunetka niedowierzała
- No niestety, więc odpuściłem. Dostałem pracę w hotelu w centralnej części NY. Moja ciotka nim zarządza. Płaci mi za pomoc, do tego dostałem apartament gratis- dumnie pokazał klucze, które wyciągnął z kieszeni spodni. Dziewczyna pokiwała ze zrozumieniem, a potem się zamyśliła.
- Ty to masz szczęście- usłyszała
- Yyy..Co?- ocknęła się po chwili
- No.. mówię, że masz szczęście. Rodzice wykupili ci dom w LA, płacą wszystkie twoje rachunki i cały czas przelewają ci pieniądze na konto, więc nie musisz pracować. Tacy rodzice to prawdziwy skarb- szturchnął ją
- Ta, jasne- dziewczyna nie ukrywała lekkiego smutku
- Hej, co się dzieje?- zauważył jej minę
- Nie, nic. Po prostu.. jestem jeszcze zmęczona po podróży-skłamała
- Rozumiem. To kiedy wróciłaś do NY?- chłopak odprowadził dziewczynę do ławki, a potem usiadł koło niej
- Wczoraj, wieczorem- odpowiedziała
- Długo tu będziesz?- spytał
- Szczerze? Sama tego nie wiem- westchnęła. Siedzieli w milczeniu.
- Mogę spać dzisiaj u ciebie?- Laura popatrzyła na chłopaka, a on na nią
- Ta..umm.. pewnie. Ale co na to twoi rodzice?- chłopak był w lekkim szoku po prośbie przyjaciółki
- A co im na to? Przecież mam osiemnaście lat
- Nie będą się martwić?
- Przecież powiem im, że nie wrócę na noc. Spokojnie- uśmiechnęła się
- Myślałem, że wolałabyś spędzić czas z rodzicami
- Wiesz, ja nie chcę się tobie narzucać
- Co? Nie! To znaczy.. wcale mi się nie narzucasz. Lubię cię, wiesz?- powiedział lekko się rumieniąc
- Też cię lubię- zaśmiała się delikatnie widząc rumieńce chłopaka
- Słuchaj. Jesteś dzisiaj bardzo zajęty? - jeździła palcem po swoich dżinsach
- Nie. Dlaczego?-
- Pomyślałam, że może.. moglibyśmy się gdzieś razem wybrać. Jak za starych szkolnych czasów
- A co proponujesz?
- No..  moglibyśmy pójść razem do kina, albo wesołego miasteczka..
- Mam cię zabrać do wesołego miasteczka?- spytał ją z rozbawieniem
- Tak. Proszę- przytuliła się do niego
- Czego się nie robi dla przyjaciół
- Z pewnością się im nie odmawia-pokiwała znacząco głową
- W takim razie zabiorę cię tam po południu
- Naprawdę? Jesteś kochany!- krzyknęła radośnie
- Nie łatwa jest rola słodziaka- wzruszył ramionami
- Jesteś wspaniałym kumplem- wysłała mu promienisty uśmiech
- Ty też jesteś wspaniała- Laura podniosła brwi- To znaczy, wspaniałą kumpelą- zarumienił się
- A świadczą o tym twoje rumieńce na twarzy- wskazała palcem na policzek chłopaka
- Jakie rumieńce? To jakieś oparzenie słoneczne. Może lepiej zejdźmy z tego słońca- zaczął się gorączkować przy czym spalił większego buraka
- No, chyba masz rację. Twoje "oparzenie" szybko narasta- zaśmiała się
- Ta, świetnie. Masz powód do nabijania się z moich rumienistych polików- wstał z ławki
- Ależ Kyle. Ja się nie nabijam i hej! To słodkie, gdy chłopak się rumieni- złapała go za ramię
- Wiesz, chyba powinienem już wracać do hotelu. Ciotka może potrzebować mojej pomocy- wymigiwał się- To, o której mam po ciebie przyjść?- spytał po chwili
- Może o drugiej po południu
- Spoko- rzucił blondyn i już zamierzał sobie pójść, gdy usłyszał wołanie brunetki
- Kyle, zaczekaj!
- Tak?
- Dasz mi adres tego hotelu?
- Masz ten sam numer? Wyślę ci go smsem- powiedział i poszedł.

Laura wróciła do domu. Rodziców już nie było. Odetchnęła z ulgą. Ostatnie czego teraz chciała to natknąć się na jedno z nich. Naszczęście w domu zastała jedynie gosposię. Dziewczyna pobiegła do swojego pokoju i zaczęła przeglądać nieodebrane wiadomości. Jedna była od Alex. Rudowłosa nie mogła się dodzwonić i nagrała się na pocztę głosową." Hej, Laura. Tu Alex. Jak ci minęła podróż? Wszystko dobrze? Oddzwoń, gdy będziesz mieć czas. Tęsknię za tobą". Laura po krótkim zastanowieniu też postanowiła nagrać się na pocztę przyjaciółki " Hej Alex. Wybacz, że nie dzwoniłam. Wszystko u mnie dobrze. Też za tobą tęsknię. Laura". Skończyła nagrywanie wiadomości, odłożyła telefon i zaczęła szykować się na wyjście z Kyle'm. Wzięła prysznic, założyła krótkie spodenki, wygodną bokserkę, marynarkę i sandały na obcasie, potem zrobiła sobie fryzurę i makijaż. Po chwili usłyszała dzwonek do drzwi. Uff. Wyrobiłam się. Pomyślała i zbiegła na dół- To do mnie!- otworzyła drzwi
- Hej. Gotowa?- spytał blondyn
- Jak nigdy- zaśmiała się a potem krzyknęła do gosposi- Może pani przekazać rodzicom, że nie wracam dzisiaj na noc?
- Jeśli tak sobie życzysz- kobieta wyszła z kuchni zobaczyć kto przyszedł
- A co to za uroczy młodzieniec?
- To jest Kyle- uśmiechnęła się Laura
- Miło mi- podał rękę kobiecie
- Tylko pilnuj mi tej naszej kochanej Lauruni jak oka w głowie. To nasz prawdziwy skarb- uśmiechnęła się kobieta
- Ma się rozumieć- chłopak pokiwał głową
- Spokojnie. To tylko mój kolega
- No, skoro mówisz, że kolega. No, nic. Bawcie się dobrze, dzieciaki- pomachała im na dowidzenia
- Dziękujemy, pani- powiedział Kyle zamykając za sobą drzwi. Obydwoje wsiedli do auta Kyle'a i odjechali. Po dwudziestu minutach byli na miejscu. Znaleźli wolne miejsce na parkingu i poszli się bawić. Laura zaciągnęła Kyle'a na najwyższego roller-coastera. Z początku niechętny chłopak uległ w końcu prośbom przyjaciółki. Blondyn bawił się świetnie w przeciwieństwie do brunetki, która krzyczała, że zaraz umrze ze strachu. Po wszystkim, chłopak postawił dziewczynie gofry i duże lody, a potem poszli na strzelnicę, gdzie chłopak wygrał dla swojej przyjaciółki dużą pandę. Nie obeszło się bez śmiechów i licznych żartów z obydwóch stron. Czuli się w swoim towarzystwie po prostu świetnie. Poszli jeszcze potem na diabelski młyn i kilka innych karuzel. W wesołym miasteczku spędzili cały dzień. Swój wypad zakończyli dużą pizzą, na którą się poskładali. Później Kyle zawiózł Laurę pod hotel. Wjechali windą na górę, a Kyle zaprowadził brunetkę do swojego apartamentu
- Wow, muszę przyznać, że nieźle mieszkasz- brunetka rozejrzała się po pokoju
- Dzięki. Odpocznij sobie- wskazał jej na kanapę- A ja poszukam jakiegoś filmu i przygotuję popcorn- Laura rozłożyła się wygodnie na kanapie i czekała na przyjście przyjaciela, jednak szybko się zaczęła nudzić i zajrzała do kuchni
- Twoja ciotka nie ma nic przeciwko?- spytała stając za jego plecami i obserwując jego poczynania
- Powiedziałem jej, że kumpel przychodzi do mnie na noc
- Kumpel, tak? Cudownie- zaśmiała się
- gdybym powiedział, że jesteś dziewczyną to zaczęłyby się pytania- wytłumaczył
- W sumie to racja- zamyśliła się- To ja może zaniosę ten popcorn na stół- chciała wziąć miskę
- Gdzie z tymi łapkami? Jeszcze się oparzysz, a twoja gosposia mnie zamorduje- zabrał miskę
- Co racja to racja. Pani Smith mnie uwielbia- zachichotała
- Więc widzisz. Nie będę ryzykować. Siadaj na kanapę. Ja wszystko przyniosę- uśmiechnął się. Laura poszła do salonu. Po chwili pojawił się Kyle z różnymi przekąskami i napojami.
- W szafce pod telewizorem mam filmy. Wybierz jakiś- polecił, a brunetka zabrała się za przeszukiwanie półki
- To może ten?
- Widziałem je wszystkie. Wybierz ten, który cię ciekawi- powiedział siadając na kanapie
- Wydaje się ciekawy- spojrzała na okładkę- Ok, to ja chcę ten- włożyła płytę do odtwarzacza, a potem usiadła koło chłopaka i zaczęli oglądać. Po godzinie brunetka zasnęła na kolanach chłopaka, a on zaniósł ją do swojego łóżka, okrył kołdrą i pogłaskał po policzku.
- Śpij dobrze- szepnął i zgasił światło w sypialni, a potem chwycił koc leżący na podłodze i położył się na kanapie.
--------------------------------
W przeciwieństwie do Laury, Alex siedziała na łóżku głaszcząc Maxa po grzbiecie. Po chwili usłyszała jak jej telefon wibruje. Odebrała.
- Ross, czego chcesz? Jest za pięć dziesiąta.
- Wiem, że jest późno. Chciałem z tobą pogadać. Możemy spotkać się na plaży?
- Teraz? A co ja powiem rodzicom, gdy spytają, gdzie idę?
- Nie wiem. Wymyśl coś na szybko
- No dobrze. Zaraz będę- westchnęła rozłączając się i zbiegła na dół.
- Mamo, tato, wychodzę na spacer się przewietrzyć. Nie za dobrze się czuję
- Kochanie, może chcesz jakąś tabletkę?- spytała pani Kennedy
- Nie. Spacer całkowicie wystarczy. Tego mi teraz trzeba
- Ale nie wracaj za późno i ubierz sweter
- Dobrze mamo.
Chwyciła w ręce pierwszą lepszą bluzę . Po paru minutach znalazła się na plaży. Zaniepokoiła się, bo była sama, nagle poczuła jak ktoś łapie ją za biodra. Przestraszona dziewczyna pisnęła. Uspokoiła się, gdy usłyszała znajomy śmiech
- Ross, bałwanie!- zbeształa chłopaka
- Przestraszyłem cię?
- Nie, bo ja po prostu uwielbiam jak ludzie się za mną skradają, wiesz?- fuknęła sarkastycznie
- No to jak uwielbiasz, to o co chodzi?- zaśmiał się
- To był sarkazm
- No przecież wiem- przewrócił oczyma
- Mów o czym chciałeś gadać. Za chwilę muszę wracać. Powiedziałam mamie, że idę na spacer
- Tak w sumie to o niczym. Chciałem się tylko z tobą spotkać- podrapał się po karku
- Czyli, że jestem tu po nic?- dziewczyna usiadła na piasku
- Jak to po nic? Nie cieszysz się, że jesteś tu ze mną?-spytał dosiadając się
- Gdy pomyślę, że mogłam teraz leżeć w moim ciepłym łóżku zamiast siedzieć na tym zimnym piachu to mnie szlag trafia
- Już chyba nie pamiętasz jak kiedyś chodziliśmy wieczorami po plaży zanim zjawiła się Laura- Alex zamyśliła się- A właśnie, co z nią?- spytał po chwili
- A co ma być? Pewnie teraz leży w ciepłym łóżku- fuknęła dziewczyna- Nagrała mi wiadomość, że wszystko u niej dobrze- dodała po chwili widząc niezadowolenie ze strony Rossa. Po dalszych słowach chłopak uśmiechnął się do siebie
- Pamiętasz jak raz spytałam czy ją kochasz?- wyrwała go z zadumy
- Pamiętam- odpowiedział niechętnie
- Więc jak to z tobą jest?
- Mówiłem ci już, że sam nie wiem co czuję-spuścił głowę, ale po chwili ją uniósł- A Laura tam jest sama?
- Nie, no. Jasne
- Poważnie?
- Ross, przecież ona jest u rodziców. To jasne, że nie jest sama- przewróciła oczami
- Chodziło mi raczej, czy ma tam jakichś znajomych
- A skąd mam wiedzieć? Na pewno
- Nie ułatwiasz
- Ross, skąd te dziwne pyta.. chwila, moment. Ty jesteś zazdrosny?- uśmiechnęła się
- No coś ty. O co niby mam być zazdrosny? O to, że Laura wyjechała na drugi koniec kraju i mogła tam poznać jakiegoś innego faceta, w którym się zakocha?- zacisnął pięści i popatrzył na Alex
- To twoje słowa. Nie moje- rudowłosa wzniosła ręce w geście obrony
- Dobra. Może i trochę jestem zazdrosny, ale nie rozumiem, dlaczego?
- Daj sobie w końcu powiedzieć, że podoba ci się Laura i przestań ją traktować jak kolejną laskę do zaliczenia, a w zamian zacznij o nią walczyć- wstała i zaczęła otrzepywać się z piachu
- Może i masz rację
- Przede wszystkim musisz skończyć z głupimi odzywkami- rzuciła zakładając na siebie bluzę
- Co ty robisz?- spytał
- Zakładam bluzę. Zimno mi
- A tak ładnie było ci w tym podkoszulku
- Nie, no. Ross, naprawdę? Co ja ci przed chwilą mówiłam o tego typu odzywkach?- westchnęła
- Sorki, mała. Odzywki zostają- zaśmiał się
- Ugh. Jeszcze powiedz mi, że ładniej byłoby mi bez tego podkoszulka
- No, popatrz. Nawet nie musiałem tego mówić- uśmiech nie schodził mu z twarzy
- Ogarnij się, człowieku. Z moją przyjaciółką ci to nie przejdzie- popchnęła go lekko, ale po chwili zauważyła jak rzednie mu mina
- Hej, co jest?
- Słuchaj, spytam wprost. Znasz adres Laury?
- Niby skąd jak ja nigdy nie byłam w Nowym Jorku- zaśmiała się, ale po chwili
spoważniała- Ross, co ty planujesz zrobić?
- Nie wytrzymam bez niej, jasne? Muszę ją zobaczyć. Planuję lecieć do Nowego Jorku.

------------------------------
Heeja. To dzisiaj na tyle:)
Jak zauważyliście dodałam nową postać. Jest nim kolejny kolega Laury za czasów licealnych o imieniu Kyle Falconer. Za niedługo spożądzę listę bohaterów. Piszcie co sądzicie o Kyle'u. Z końcówki rozdziału wynika też, że Ross planuje lecieć do Laury, a dokładniej mówiąc, po nią. Musiałam wprowadzić taką scenę, bo w końcu Raury nie wolno rozdzielać na zbyt długo, no ale czy nasza Laurencja zgodzi się wrócić to już inna postać rzeczy. Dobra, koniec na dzisiaj. Byee .xd



wtorek, 19 sierpnia 2014

Rozdział 11.

Koszmar, który Laura przeżyła ubiegłej nocy całkowicie przegonił jej sen z powiek. Dziewczyna nie mogła długo zasnąć, jednak wraz z nadejściem świtu jej wszystkie troski pochłonęła jasna fala światła słonecznego przebijającego się przez zaciągnięte żaluzje. Brunetka czuła
jak zmęczenie powoli powraca i daje się we znaki, toteż długo nie musiała czekać aż pochłonie ją całą. Już po chwili zasnęła wtulona w poduszkę oplatana ciepłymi i coraz mocniejszymi promieniami słońca. 
Obudził ją szelest w jadalni i rozmowa dwójki ludzi. Laura z początku nie wiedziała co się dzieje, ale po niepełnej minucie, odzyskała przytomność. To byli jej rodzice. Brunetkę ucieszyła myśl, że są w domu. Tak bardzo się za nimi stęskniła mimo wszystko. Ubrała się i jak najszybciej zbiegła na dół. Jej rodzice istotnie siedzieli w jadalni i dokańczali śniadanie
- Cześć mamo, cześć tato- odezwała się brunetka schodząc ze schodów
- Lauro, kochanie. Jak dobrze cię znowu widzieć - odparł ojciec unosząc głowę
- Córeczko, jak tam podróż?- spytała matka
- Bez żadnych problemów
- To dobrze. Zjesz z nami śniadanie? - spytała po chwili
- Z miłą chęcią - dosiadła się do nich biorąc do ręki bagietkę
-No a twój apartament - zaczął niepewnie ojciec - Wszystko tam w porządku? 
- Tak, oczywiście. Dlaczego pytasz?- spojrzała z zaciekawieniem biorąc kęs bagietki do ust
- No bo, widzisz. Ja nie rozumiem, dlaczego w takim razie wróciłaś do NY- odchrząknął
- Stęskniłam się za rodzicami. Dziwi was to? 
- Nie, no. Ja rozumiem, ale sądzę, iż kochanie powinnaś lepiej wydawać otrzymane od nas pieniądze- powiedział niepewnie
- Masz mi za złe, że postanowiłam was odwiedzić?- brunetka poczuła się urażona
- Lauro, tacie nie o to chodziło. Po prostu.. mamy teraz lekkie problemy z firmą i musimy to wszystko ogarnąć- mówiła spokojnie
- I ja wam w tym przeszkadzam?!- uniosła się jeszcze bardziej
- Słońce, to nie tak. Naprawdę bardzo cię z tatą kochamy, ale.. -przerwała
-Ale co?! Wcale mnie tutaj nie chcieliście?! To po co ta udawana troska "Dobrze cię znowu widzieć,  Córeczko, jak tam podróż?" ! Jeśli tak bardzo chcecie, to postaram się stąd wyjechać jeszcze dzisiaj!- dziewczyna odwróciła wzrok i założyła nogę na nogę
-Kochanie, wcale nie musisz wyjeżdżać. Możesz zostać tak długo jak będziesz chcieć- matka wyglądała jakby faktycznie martwiła się o córkę
- Wiecie, co. Najpierw mówisz, że moja wizyta nie jest dla was wygodna, a potem, że mogę jednak zostać. Mam tego dość- wstała od stołu- A, i dziękuję za śniadanie. Rodzice - położyła nacisk na ostatnie słowo i skierowała się do wyjścia. Wychodząc zdążyła usłyszeć jeszcze kłótnię rodziców
-No i popatrz coś narobił tą swoją dosadną szczerością! Jak córka nie będzie chciała nas znać, to będzie to twoja wina!- krzyczała pani Marano
-Moja wina?! Kobieto, wiedziałaś w jakiej jesteśmy sytuacji! Po co sprowadziłaś Laurę?! Mało mamy problemów?!
-Ja jej nie sprowadziłam. Zadzwoniła do mnie. Miałam jej odmówić?! A co jeśli ona faktycznie ma jakieś problemy?! Może ktoś ją prześladuje i chciała się tu ukryć! -pani Marano mówiła z coraz większym przejęciem
-Jeszcze tego brakowało, by córka sprowadzała nam tu terrorystów, a tak poza tym, jest duża. Poradzi sobie- mówił z obojętnością
-Damiano, ja nie wyrzucę córki z domu! 
-Ech, kobiety i te ich dobroduszne serca- westchnął- Jeśli chce to niech tu mieszka, ale nie po to kupiliśmy jej apartament. Poza tym, to ona chciała się od nas wyprowadzić, więc niech teraz nie narzeka 
-Daj już spokój, dobrze?- pani Marano próbowała uspokoić męża- Zmądrzeje i wróci do siebie.
Laura nadal stała za drzwiami. Nie mogła uwierzyć, że jej ojciec byłby w stanie ją wyrzucić. Jak dobrze, że chociaż mama zawsze starała się być mimowolnie po stronie córki. Z dwójki rodziców, to ona dawała jej największe wsparcie. W sumie to tylko ona je dawała. 
Brunetka szła przed siebie. Nawet nie zauważyła kiedy zdążyła dojść do Central Parku. Siadła na ławce i podparła łokcie o kolana
-A co taka ładna panienka robi tu sama?- usłyszała za swoimi plecami
-Nie wiem czego pan ode mnie chce, ale proszę zostawić mnie w spokoju- odpowiedziała ponuro nawet nie sprawdzając, kto czai się za jej plecami
-Naprawdę Lauro, nie poznajesz mnie?- usłyszała śmiech
-No nie wierzę! - brunetka odwróciła się i ujrzała jego sylwetkę
-Witaj Lauro- usłyszała głos wysokiego blondyna .....


-------------------------------------------------------------------------------------------------
Tak, wiem, że długo nie pisałam. Tak, wiem, że rozdział jest krótki i daremny. Możecie mnie ukatrupić. Tym razem  pozwalam ;__;


wtorek, 29 lipca 2014

Rozdział 10.

Samolot delikatnie przechylał się na boki. Wyglądało to jakby kołysał się w obłokach. Leciał tysiące kilometrów nad ziemią, a temperatura sięgała minus czterdziestu stopni. -Za każdym razem, gdy ta olbrzymia maszyna wlatuje w jakąś chmurę, na szybach pojawiają się krople wody, które od razu zamarzają malując się na nich delikatnymi płatkami śniegu. Co prawda, takie cuda dzieją się podczas każdej samolotowej podróży, ale większość podróżujących nie zwraca na to w ogóle uwagi- pomyślała Laura spoglądając w okno i wtuliła się bardziej w fotel kontynuując swoje rozmyślania- Każdy zajmuje się czymś innym. Jedni śpią, bądź gadają ze sobą, drudzy czytają jakąś książkę, słuchają muzyki, trzeci zajadają się samolotowym jedzeniem. Nawet Lana śpi wtulona we mnie i nie daje znaku życia - brunetka odwróciła głowę i spojrzała na nią czule. Wspomniana dziewczyna faktycznie była pogrążona w głębokim śnie. Jej ciemne włosy opadały niesfornie na jej twarz, a w delikatnych promieniach słońca mieniły się na bursztynowo z domieszką złota. Laura znowu odwróciła głowę w kierunku okna- Czasami myślę, że tylko ja się przejmuję takimi błachostkami. Przecież, gdybym komukolwiek powiedziała, że widziałam śnieg na oknach, pomyślałby, że jestem nienormalna, bo w końcu mamy połowę lipca. Właściwie, to sama nie wiem, czym ja się tak przejmuję. Może to po prostu z nudów? Lecimy już od dobrych dwóch godzin, a ja nie mam z kim pogadać. Zanim dolecimy do Nowego Jorku to na dworze będzie już ciemno, podczas gdy w Los Angeles dopiero będzie zachodzić słońce. Można powiedzieć, że całe popołudnie mam z głowy. Wieczór z resztą też. Choć nie latam samolotami często to już wiem, że będę mieć takiego jetlagga, że nie wiem. Mniejsza z tym. Ciekawe co tam porabiają Ross i Alex -zamyśliła się Laura. Trochę ciężko było jej opuszczać Kalifornię po raz drugi. W końcu to właśnie w tym stanie się wychowywała, a jej wspomnienia z dzieciństwa pozostaną tam już na zawsze. Brunetka zdążyła się też stęsknić za Alex. Brakowało jej nawet głupich docinków Rossa- Z drugiej strony, fajnie będzie znów zobaczyć się z rodzicami w Nowym Jorku -pocieszała się- Może wreszcie spędzimy ze sobą więcej czasu? Zawsze tak mało go mieliśmy. Wiecznie zapracowani rodzice i ja, czyli małe dziecko pozostające z niańką, a od kilku lat jedynie ze sprzątaczką. Były chwile, w których wydawało mi się, że obca kobieta sprzątająca w naszym domu jest mi bliższa od własnych rodziców. Potrafiła ze mną pogadać, pocieszyć. Prawie jak taka druga matka. No i zawsze też była przy mnie Alex. Potem rodzice dostali ofertę pracy w innym stanie za wyższe pieniądze, więc musieliśmy się przeprowadzić. Czyli w sumie tak naprawdę to nie ja miałam powody, by wyjeżdżać tylko moi rodzice. Nigdy nie dowiedziałabym się, dlaczego tak właściwie wyjeżdżamy, gdybym nie podsłuchała pewnego razu ich rozmowy. Mimo wszystko i tak zawsze wmawiali mi, że to dla naszego wspólnego dobra. Więc wyjechaliśmy, a potem znowu byłam sama. Dopiero w średniej szkole poznałam Lanę, z którą też się zaprzyjaźniłam. Gdy tak teraz o tym myślę, to zdaję sobie sprawę, że ciągle kogoś krzywdzę. Najpierw zostawiłam Alex, potem Lanę, teraz znowu Alex. Co prawda, nie miałam żadnego wpływu na decyzję rodziców, ale czy to jest  w stanie mnie usprawiedliwić? Zobaczę co będzie dalej. W końcu gdzieś będę musiała osiedlić się na stałe - dziewczyna ciągle rozmyślając poczuła, że robi się senna i musi dać odpocząć swojej głowie. Zamknęła oczy i zasnęła.
- Laura! Lauruś! Wstajemy! -ktoś nagle zaczął potrząsać brunetką
- Co jest? -dziewczyna przetarła oczy i spojrzała na chwilowo niewyraźną sylwetkę Lany
- Tak słodko spałaś, że aż szkoda cię było budzić, no ale musiałam -uśmiechnęła się
- Jesteśmy już na miejscu? - spytała brunetka
- Samolot właśnie hamuje na pasie startowym. Finito! Jesteśmy już w domu!
- Raczej ty jesteś. Ja tu już nie mieszkam -powiedziała sennym głosem
- Ale mieszkałaś przez osiem lat -ciemnowłosa skrzyżowała ręce
- To było akurat najdłuższe osiem lat w moim życiu
- Aha, czyli mam rozumieć, że nie cieszysz się, że mnie poznałaś -pokręciła głową
- Nie, no. Bardzo się cieszę. Mówię tylko, że to było najdłuższe.. - Lana przerwała jej
- No dobra. Już rozumiem. Chodź, zbieramy się!
Dziewczyny wyszły z lotniska. Taksówka zawiozła je do centrum, a potem uściskały się i każda poszła w innym kierunku. Brunetka minęła centrum, szła przez dłuższą chwilę alejką, a potem skręciła w kierunku jakiejś bramy. Spokojnym krokiem doszła do drzwi, zrobiła głęboki wdech i zadzwoniła. Drzwi otworzyła jej kobieta w średnim wieku, niewysoka i trochę przy sobie.
- Laura? Już jesteś kochaniutka! Rodzice wspominali, że przyjeżdżasz -powiedziała kobieta życzliwie się uśmiechając
- Panią też dobrze widzieć, no a rodzice są w domu? -brunetka rzuciła szybkie spojrzenie na pomieszczenie
- Niestety. Kazali przekazać, że wrócą późno. Wchodź szybko do domu. Przygotowałam ci kolację -brunetka nie ukrywała lekkiego zawodu tą sytuacją, ale po chwili się rozchmurzyła- Dziękuję, ale jakoś nie mam apetytu. Wolałabym od razu udać się do swojego pokoju
- Naturalnie. Może jednak mogę ci w czymś pomóc? -zaproponowała
- Nie, dziękuję. Chciałabym się jedynie wykąpać -uśmiechnęła się i weszła do środka, a po chwili zaczęła uparcie piąć się z walizką po schodach
- Ilekroć cię widzę, mam wrażenie, że piękniejesz na naszych oczach. Jesteś już taka duża, a wydawałoby się, że wczoraj dopiero zaczęłaś chodzić. Pamiętam jeszcze tego małego szkraba, który siłował się z uniesieniem kubka pełnego mleka, a dzisiaj jesteś na tyle dorosła, że już nawet sama latasz po Stanach - kobieta pomogła Laurze zanieść walizkę do pokoju- Jednak z niektórymi rzeczami nawet dorośli nie dają sobie rady i czasem nawet oni potrzebują pomocy innych.
- Dziękuję -powiedziała Laura
- Żaden kłopot -odparła kobieta i zeszła z powrotem na dół
Laura rzuciła się na łóżko. Domyśliła się, ze tak naprawdę nic się nie zmieniło. Rodzice są dalej zapracowani, a jedyna osoba w tym domu, z którą może normalnie pogadać to sprzątaczka. Bardzo lubiła tą kobietę, ale liczyła na jakieś zmiany. Myślała, że wreszcie będzie mogła pobyć trochę z rodzicami., jednak nic z tego. A tego jej właśnie brakowało. Szczerej rozmowy z rodzicami. Myślała, że będzie mogła im się trochę pozwierzać jak się czuła przez te siedemnaście lat. Ciągle sama, podczas gdy jej wszystkie inne koleżanki były zabierane przez swoich rodziców w różne miejsca. Był taki moment w jej życiu, który wspominała bardzo mile. Wszyscy razem wybrali się na Hawaje, gdy Laura miała siedem lat. Ale to był jeden, jedyny raz, a potem znowu zapomnieli o swojej jedynej córce. Dziewczyna rozmyślała jeszcze chwilę, a potem wzięła ciepłą kąpiel i poczuła jak podróż samolotowa daje się we znaki, więc padła na łóżko i zasnęła. Grymas na jej twarzy sugerował jednak, że to nic miłego. W jednej chwili znalazła się w jakimś nieznanym jej miejscu. Byłaby wystraszona, gdyby nie fakt, że był z nią Ross. Był półmrok. Znajdowali się w jakimś potrzasku. Oboje nie wiedzieli co mają robić. Nagle z ciemności wyłoniła się jakaś postać ubrana w kombinezon. Była to jakaś młoda dziewczyna trzymająca w ręku pistolet

- Nareszcie się spotykamy - uśmiechnęła 
się tajemniczo
- Zaraz, o co tu chodzi?- zaniepokoiła się Laura
- Jesteś bardziej żałosna niż myślałam. To jak? Sam jej powiesz czy ja mam to zrobić? 
- Po co tu przyszłaś? - zdenerwował się chłopak
- Ross, może ty nie pamiętasz, bądź nie chcesz, ale ja nie zapominam. Więc jak będzie? - zaczęła bawić się bronią
- Ross, kim ona jest?- brunetka wtuliła się w chłopaka
- Jedna z moich byłych. Jak widać ciągle do niej nie dotarło, że nic do niej nie czuję
- Zawsze możemy to zmienić - dziewczyna uśmiechnęła się do siebie
- Nie będę nic zmieniał! Nie żałuję mojej decyzji! 
- Oh, Ross. Mogliśmy być razem tacy szczęśliwi, ale ty wolałeś tą prostaczkę
- Jak mnie na..- dziewczyna przerwała jej
- Prostaczką! Nikim! Żałosną dziewuchą!- zaczęła krzyczeć
- Nie masz prawa tak do niej mówić! Nie myśl, że po tym wszystkim do ciebie wrócę! - zdenerwował się blondyn
- Widzę, że z wami nie można po dobroci - przetarła pistolet - Zapłacisz mi za to, dziewczynko! Skoro ja nie mogę mieć Rossa, to ty też nie możesz!- wymierzyła w nią bronią
- Słucham? My nie jesteśmy parą!- oburzyła się brunetka z lekkim strachem w głosie
- Przecież wyznał ci miłość! 
- Ona nie czuje do mnie tego samego! - Ross próbował bronić brązowowłosą
- Więc, co ci na niej zależy! Bądź z kimś kto cię będzie kochał!- zaśmiała się
- Ja ją kocham, a to jest dla mnie ważniejsze!
-Dosyć tego!- krzyknęła tajemnicza dziewczyna i wystrzeliła pocisk. Laura odruchowo zakryła twarz dłońmi, mimo że niewiele to dawało. Nie zauważyła nawet kiedy chłopak zdążył się przed nią wysunąć ochraniając ją przed niechybną śmiercią. Usłyszała tylko głośny huk. Chwilę trwało zanim zorientowała się co tu zaszło. Chłopak, który przed chwilą tak dzielnie ją bronił leżał teraz przed nią w kałuży krwi. Było już za późno. Laura zalała się łzami. Nie mogła nic wypowiedzieć. Wtem.. obudziła się. Zaczęła ciężko dyszeć, a gdy doszła do siebie, zaczęła swoje rozmyślania - Czy Ross serio byłby w stanie poświęcić się dla mnie do tego stopnia?- padła z powrotem na łóżko. Zastanawiało ją też czy w rzeczywistości też tak bardzo byłaby przejęta, gdyby Rossowi coś się stało.

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

 Ross szedł spokojnie późną nocą trzymając ręce w kieszeni. Miał spuszczoną głowę i kopał w jakiś kamyk. Szedł przed siebie nawet nie spoglądając, gdzie dokładnie idzie. Był tam zupełnie sam. Towarzyszył mu jedynie od czasu do czasu powiew wiatru, który muskał liście drzew znajdujących się po obu stronach alejki. Coś nie dawało mu spokoju. Rozejrzał się dookoła. Cisza. Podążył dalej. Może to jakieś przesłuchy, ale ciągle wydawało mu się, że ktoś za nim idzie. Przystanął i obrócił się gwałtownie. Nikogo nie było, poza tym w bladym świetle lamp ulicznych trudno było dojrzeć kogo kolwiek. Ogarniaj go ten dziwny niepokój, że za chwilę coś się stanie. Może właśnie w tej chwili ktoś mógłby się na niego rzucić i przytwierdzić mu nóż do gardła. Nic. Chłopak jeszcze raz rozejrzał się dla pewności. Nagle zobaczył, że ktoś siedzi na ławce. Niewiele myśląc podszedł bliżej. Była to jakaś ciemnowłosa dziewczyna. Twarz miała zakrytą rękoma i cicho popłakiwała. Normalnie chłopak pewnie przeszedł by obojętnie obok tajemniczej nieznajomej. Zwykle nie wzruszały go jakieś mckliwe zachowania. Tym razem nie mógł zachować się jak zawsze. Dziewczyna łudząco przypominała mu kogoś, mimo że nie widział jej twarzy okrytej rękoma i kosmykami włosów. Nieznajoma szlochała dalej. Chłopak zatrzymał się przy ławce, momentalnie zapominając o swoich obawach - Stało się coś?- spytał troskliwie. Chciał jej dotknąć. W tej chwili dziewczyna podskoczyła i rzuciła się w ucieczkę - Przepraszam, nie chciałem cię wystraszyć! - krzyknął, a potem ochrzanił siebie samego, co mu wpadło do głowy, by zaczepiać jakąś obcą dziewczynę. Ruszył dalej. Nagle zobaczył jak tamta dziewczyna stoi na moście - To znowu ty? Słuchaj, wiem że się nieznamy, ale może mogę ci jakoś pomóc- dziewczyna stała odwrócona plecami. Wyglądała na zdesperowaną, bo niewiele myśląc przeszła na drugą stronę barierki - Czekaj, co ty robisz? Mniejsza z tym. Jeśli nie chcesz mojej pomocy to po prostu mi to powiedz!- rozkazał. Dziewczyna nie odezwała się ani słowem a jedynie nachyliła bardziej w stronę rzeki- Dobrze! Nie odzywaj się do mnie, ale błagam nie skacz! - chłopaka zaczęło martwić zachowanie dziewczyny. Z każdą chwilą coraz pewniej puszczała się barierki, wzięła głęboki oddech i rzuciła się w odmęty fali. Reakcja chłopaka była natychmiastowa. Rzucił się za nieznajomą. Nagle.. chłopak znalazł się w swoim pokoju- Więc to był tylko sen- pomyślał siadając na łóżko. Zastanawiało go tylko kim mogła być dziewczyna ze snu. Czy może jest to ktoś, kogo ma spotkać w najbliższym czasie?

wtorek, 15 lipca 2014

Moja pierwsza nominacja do Liebster Award ;D

Jak wskazuje tytuł tego posta, to moja pierwsza przygoda z Liebster Award. 
Zostałam nominowana przez moje dwie wspaniałe czytelniczki, które serdecznie pozdrawiam. Zapoznając się z zasadami owego przedsięwzięcia doczytałam się, że nie mogę nominować osób, które nominowały mnie,dlatego te dwie wspaniałe dziewczyny, które zaraz wymienię, nominuję innym razem ;D

Zatem ja nominuję niżej wymienione osoby, które również są moimi wspaniałymi czytelniczkami :

Niepozorna Romantyczka---> austin-and-ally-impossible-love.blogspot.com
Happy ^^ ---> http://zyciejestkaruzela.blogspot.com/
Tulia Pomocna ---> http://musicforevoroflauraandross.blogspot.com/

Wybaczcie, że tak mało, ale mam takie laggi z internetem, że nie mogę. ugh. Co chwilę tracę połączenie, w skutek tego co chwilę wybija mnie z rytmu i pisanie takowego postu sprawia mi nie małe trudności. Mam nadzieję, że innym razem pójdzie sprawniej ;)

Pytania dla nominowanych:


1. Czy wierzysz w ideały?
2. Co najbardziej denerwuje cię w ludziach?
3. Czy wierzysz w miłość od pierwszego wejrzenia? 
4. Czy byłabyś w stanie wybaczyć zdradę?
5. Za co tak naprawdę lubisz Rossa?
6. Gdybyś mogła sama wybrać sobie, gdzie chcesz mieszkać to jaki kraj byś wybrała?
7. Czy jest jakiś film, który zrobił na tobie największe wrażenie?
8. Czy jest taka rzecz, bądź osoba, która inspiruje cię do działania?
9. Czy jest w twoim życiu taka osoba, dla której warto żyć?
10. Co daje ci największą satysfakcję?
11. Czy masz już jakieś plany na przyszłość? 



To może teraz ja odp na pytania, Takie małe Q&A wg mnie ;D 

Odpowiedzi na pytania zadane mi przez Klaudia Yeah, którą gorąco pozdrawiam ( http://raura-rossilaura.blogspot.com ) :














ad.1. Uwielbiam wszystkie ich piosenki, ale jednak mimo wszystko największy  mam sentyment do "Pass Me By". Właśnie ta piosenka mnie do nich przekonała. Poza tym, nastawiłam się na wakacje ( szkoła póki co przeszła w tryb off), a owa piosenka jest właśnie w takim wakacyjnym klimacie. Jezioro, ognisko, wypady z przyjaciółmi. Jednym słowem totalny chillout. Najbardziej w głowie utkwiło mi jeszcze " Fallin For You", "What Do I Have To Do" oraz "Wishin I Was 23" ;)

ad.2. Zacznijmy od tego, że mile zaskoczyla mnie ich płyta "Turn It Up". Spodziewałam się czegoś słodkiego i lekkiego jak to Disney, ale napotkałam się z bardziej rockowym, a nawet niekiedy lekko dubstepowym brzmieniem, co jest wielkim postępem w stronę Disneya. Wracając do tematu, spodobały mi się dwie piosenki z tej płyty, a mianowicie "Chasin The Beat Of My Heart" oraz "Better Than This" .Piosenki zostały zrobione na miarę toplisty na Esce, tzn. bardzo dojrzale.

ad.3. To raczej wiadome, ale zdecydowanie za Raurą. Ponadto niedawno pisałam z największą fanką Mai Mitchell, która uświadomiła mi, że Raia tak naprawdę nigdy nie istniała i nie będzie istnieć. Poza tym, coupling jest źle dobrany. Raia jest połączeniem Mai i jej chłopaka Ramy'ego. Błędnie kojarzony przez psychofanki Rossa i Mai, którzy są zwyczajnymi przyjaciółmi i tak już zostanie ;)

ad.4. Zacznijmy od tego, że lubię pisać. Pisanie jest częścią sztuki, którą też uwielbiam. Żeby coś napisać to trzeba mieć jakąś koncepcję. To wszystko co dzieje się w naszych głowach, gdy tworzymy jest przeżyciem nie do opisania. Tysiące myśli zamieniają się w dialogi, a następnie układają w zgrabne scenariusze, które w efekcie dają obraz, który jesteśmy w stanie ujrzeć. Chcemy to przekazać naszym czytelnikom, by równie wczuli się w fabułę i mogli wszystko przeżywać z bohaterami. Ponieważ temat Raury jest mi bardzo bliski, więc wzięłam się właśnie za niego. To takie coś w stylu " a co, by było gdyby". Powiem szczerze, że to strasznie wciąga ;D

ad.5. Wspominałam wcześniej, że uwielbiam sztukę, tzn. malarstwo, aktorstwo, pisanie i muzykę. Od małego grywałam różne role w przedstawieniach. Sprawiało mi to frajdę. Z czasem ta frajda minęła i zagościł strach. Przedtem nie przeżywałam nic takiego jak trema. Nie występuję od dobrych paru lat, ale teraz to wszystko co złe mija i czuję, że jestem gotowa jak nigdy, by spróbować moich sił ponownie w aktorstwie, które jak mam nadzieję z czasem zamienią się w coś poważniejszego. Na drugim miejscu postawiłam uczenie języka obcego. Jest nim angielski, w którym się lubuję ;)

ad.6. Uwielbiam wszystkie odcienie błękitu. Mam wiele ubrań w tym kolorze. Może to się wydac jednym dziwne, ale wprost nie trawię różu. Toleruję go tylko na paznokciach w postaci lakieru.

ad.7.  Dla mnie film jest strasznie płytki. Obejrzałam pierwszą część ze względu na Rossa, ale nie zrobiła na mnie żadnego wrażenia. Fabuła jest prosta, przewidywalna. Po prostu nudna. Uwielbiam Rossa, ale czasami mam ochotę go trzepnąć w łeb za zagranie roli w tym filmie. Ross za niedługo kończy 19 lat i chce, by wszyscy traktowali go poważnie i przestali kojarzyć z "Ostinem Munem" z DC. Stał się bardziej kontrowersyjny, nie boi się wyrażać swojego zdania na konkretne tematy. Problem polega na tym, że nie osiągnie wielkiego sukcesu grywając w prymitywnym moim zdaniem filmie Disneya. Jak twierdzi, TBM 2 jest jak na razie jego ostatnim filmem, a "A&A" serialem. Po skończeniu tych rzeczy zawiesza aktorstwo i planuje zająć się jedynie muzyką, by wraz z zespołem osiągnąć większy sukces muzyczny czego im ogromnie życzę.

ad.8. Patrząc na to powierzchownie to w każdym odcinku jest fragment, który mi osobiście się spodobał. Nie mogę dlatego wybrać ulubionego.

ad.9. W sumie to zaczynałam od A&A. Strasznie przypadł mi do gustu blondyn grający Austina. Był to pierwszy taki serial Disneya, w którym to chłopak przejmuje rolę lidera. Zafascynował mnie swoimi wszechstronnymi umiejętnościami, więc chciałam się dowiedzieć kim on jest. No i zaczęłam szukać. Przeczytałam, że wraz z rodzeństwem tworzy zespół, a za kilka miesięcy ma wyjść ich drugi teledysk do "Pass Me By". Nie wzruszyło mnie to ani trochę, ale mimo wszystko postanowiłam z nudów przesłuchać piosenkę i akurat mi się spodobała. Odliczałam dni do teledysku, który osobiście też mi się spodobał, a potem przesłuchałam jeszcze kilka ich piosenek i stwierdziłam, że to jest kolejny świetny zespół, który w ciągu kilku lat zrobi oszałamiającą karierę, no i tak się właśnie dzieje ;)

ad.10. W sumie to sama nie wiem. To przyszło tak nagle. Uwielbiam Rossa i Laurę, dlatego chyba też założyłam tego bloga. Wiedziałam, że będą mieć tak jakby teraz pełną kontrolę nad nimi, co mnie bardzo nakręciło, a w mojej głowie zaczęły tworzyć się kolejne scenariusze. W przeciwieństwie do niektórych blogów o podobnej tematyce zrobiłam z Laury i Rossa zwykłych nastolatków z codziennymi problemami, które ciągle stają im na drodze do szczęścia.

ad.11. Jestem leworęczna i tu raczej nie ma się co rozpisywać. Nie czuję się przez to poszkodowana, więc wszystko jest dobrze ;)

------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------


Odpowiedzi na pytania zadane mi przez Patka Cher, którą również pozdrawiam ( http://naughtyboyandcutegirl-raura.blogspot.com/ ) :

 1. Twój idol. Ktoś kto jest twoim guru.
2. Od czego jesteś uzależniona? (w pozytywnym znaczeniu:D)
3. Spotykasz Rossa Lynch, jaka jest twoja reakcja?
4. Dowiadujesz się, że Raura naprawdę istnieje. Jaka jest twoja rekacja?
5. Twój ulubiony piosenka?
6. Jeśli masz zły dzień. Co robisz na poprawę humoru?
7. Twoje największe marzenie?
8. Lubisz Bruno Marsa? Jeśli, tak to jaką piosenkę jego najbardziej?
9. Jak spędzasz wolny dzień?
10. Masz swoją ulubioną książkę? Jeśli tak, to jaką?
11. Dlaczego tak cudownie piszesz?

ad.1. Hmm.. Po takim głębszym zastanowieniu to nie mam żadnego idola, ale bardzo podziwiam Shakirę. Ona jest żywym dowodem na to, że nawet będąc sławnym i bogatym można żyć bez skandali i pozostać dobrym człowiekiem. To jak pomaga dzieciom w Afryce jest niesamowite. Poza tym, jak to powiedziała moja mama " Ona ma taką przyjazną buzię",a to akurat prawda. Uwielbiam ją i jej muzykę.

ad.2. Skoro już mówimy o moich "uzależnieniach" to trzeba byłoby napisać taką długą listę, ale do nich należą m.in. telefon, komputer, internet, muzyka, słodycze itd. Nic szczególnego ;D


ad.3. Umm.. Hi, I'm Jane ;)

ad.4. Cieszę się razem z naszą kochaną parką i ze wszystkimi Rauratics. Dla mnie to byłby taki level completed. Trzymam kciuki, że tak się stanie.

ad.5. Kings Of Leon- Pyro, Lana Del Rey- Summertime Sadness ;)

ad.6. Nic tak nie poprawia humoru jak dobra muzyka według mnie :)

ad.7. Chciałabym zostać aktorką w jakimś amerykańskim serialu, coś typu "The Fosters"

ad.8. Lubię, a najbardziej w głowie utkwiła mi piosenka "Grenade" oraz " Locked out of Heaven's door".

ad.9. Przeróżnie, ale gdy się nudzę to nołlajfie na fonie, bądź komputerze

ad.10. Osobiście spodobały mi się dwie książki, tzn. "Mały Książę" oraz "Hobbit". W sumie to cieszę się, że były naszymi lekturami szkolnymi, bo sama od siebie bym ich nieprzeczytała, a naprawdę było warto ;)

ad.11. Nie piszę cudownie, ale doceniam wszystkie miłe słowa, choć sama sądzę inaczej ;D





------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Ok, to już wszystkie pytania. Aha, jeszcze taka mała sprawa na przyszłość. Jak już wspominałam, mój internet strasznie lagguje od niedawna, więc niekiedy nie będę miała jak odpowiadać na wasze pytania i pewnie będzie to trochę trwało zanim dam odpowiedzi. Proszę, nie obrażajcie się z tego powodu. Liczę na wasze wyrozumienie.

To na tyle ;D
Trzymajcie się, buziaki ;*





niedziela, 13 lipca 2014

Rozdział 9.

      Ross i Alex jechali od dłuższego czasu w milczeniu. Alex niecierpliwie krążyła palcem po pasie, w który była zapięta
- A tak w ogóle - zaczęła po chwili -To czemu tam jedziesz?
- Nawet się ze mną nie pożegnała - żalił się
- Ross, może ona nie chciała żebyś wiedział
- Wspominała coś kiedy wróci? - zmienił temat
- Powiedziała, że musi wszystko sobie poukładać- wzruszyła ramionami
- A mówiła coś o mnie? 
- Powiedziała, że .. ją pocałowałeś
- I jeszcze coś?
- Nie, to tyle - skłamała
- Ross, a ty ją serio kochasz? - spytała z lekkim zawahaniem. Chłopak nic nie powiedział
- Ross, zadałam ci pytanie!
- Ugh, nie wiem, jasne? - lekko się zdenerwował
- No właśnie, że nie jasne.W takim razie nadal nie rozumiem, po co tam jedziesz. A co jak spyta cię o to samo? Co jej odpowiesz? 
- Wymyślę coś na poczekaniu
- Ta, jasne. Wiesz na czym polega problem? Ty nigdy nie myślisz zanim coś zrobisz! Po prostu działasz, a potem odbija się to na nas wszystkich! Gdybyś nie rzucił się wtedy na Laurę, to może by nie chciała wyjeżdżać! - zdenerwowała się Alex
- Czyli jednak wiesz! - złapał ją na kłamstwie
- Jasne, że wiem! Zachowałeś się nie w porządku w stosunku do mojej przyjaciółki!
- Czy wy wszyscy musicie mnie ciągle pouczać?! - zdenerwował się - Przecież jestem świadom tego co robię!
- Doprawdy? Czyli brak panowania nad własnymi emocjami uważasz za coś zupełnie normalnego w twoim przypadku?
- Chyba już wiem dlaczego zerwaliśmy - powiedział obojętnie
- O, nie! Powód był inny i dobrze o tym wiesz
- Nie chcę w to teraz  wnikać
- O, pewnie! Teraz to źle ci o tym rozmawiać, łatwiej się działało! 
- Możesz dać mi spokój?
- Najprościej jest tak po prostu o wszystkim zapomnieć, prawda?- zwróciła głowę ku oknie
- Tak, właśnie! Chcę o tym zapomnieć -przytaknął jej
- Ale w przeciwieństwie do ciebie, ja nie dam rady! -splotła ręce
- Jeny, Alex! Co cię dzisiaj ugryzło? Myślałem, że już wszystko sobie wyjaśniliśmy!
- No wiem. Po prostu, ech. Martwię się o Laurę - spuściła głowę. Chłopak aż przyhamował.
- A dlaczego martwisz się o Laurę?
- No bo, nie zrozum mnie źle, ale chcę, by poznała kogoś takiego przy kim poczuje się bezpiecznie -wzruszyła ramionami
- Uważasz, że nie jestem dla niej odpowiednim chłopakiem, prawda? - podniósł brew
- No bo, z tobą to różnie bywa. Sam jeszcze nie wiesz czego chcesz. Nawet nie wiesz czy ty ją serio kochasz, czy może kieruje tobą chęć zdobycia jej- mówiła niepewnie, a Ross tylko przewrócił oczami
- Ależ oczywiście. Wszyscy są tacy zdecydowani i nieomylni. Tylko ja zawsze popełniam błędy - mówił sarkastycznie
- Nie to miałam na myśli!
- Jeszcze mi powiedz, że źle prowadzę - ciągnął dalej
- Jeśli chcesz szczerości to wiedz, że prowadzisz nieco za szybko- Alex spojrzała na licznik
- O, serio? To może ty poprowadź! - blondyn pod wpływem emocji puścił kierownicę. Samochód zaczął niebezpiecznie zjeżdżać z trasy na co rudowłosa wpadła w panikę
- Idioto, chcesz nas zabić?! Łap kierownicę! - dziewczyna próbowała ogarnąć pędzącą przed siebie maszynę. Słychać było pisk opon, który przyprawiał dziewczynę o większe emocje.
- Słyszysz co do ciebie mówię?!
- Już dobra - powiedział spokojnym głosem i wykonał polecenie. Samochód się uspokoił i wrócił na pasy.
- Baran! - warknęła Alex odgarniając włosy i rzuciła się z ulgą na fotel
- Jeśli masz zamiar mnie dalej obrażać to po co wsiadałaś ze mną do auta?- prychnął
- Serio, żałuję tej decyzji - dziewczyna oddychała ciężko - To co zrobiłeś było cholernie nieodpowiedzialne!
- Wyluzuj. Wiedziałem, że nic nam nie będzie
- Tym razem miałeś szczęście
- Ktoś je musi mieć - uśmiechnął się zwycięsko, na co Alex przewróciła jedynie oczyma
- O, patrz! Jesteśmy na miejscu! - wskazał po chwili palcem na lotnisko.
Ross i Alex zaparkowali samochód i jak oparzeni wybiegli z niego i rzucili się do wejścia na lotnisko. Budynek był ogromny. Zaczęli przedzierać się przez wszystkich ludzi, jednak nigdzie nie widzieli brunetki
- To koniec - powiedział po chwili Ross nieco załamanym głosem - Chyba przyjechaliśmy za późno-
Alex też chwilę potem stwierdziła, że dalsze poszukiwania nie mają sensu.
Załamani zaczęli ruszać w stronę wyjścia. Alex uniosła spuszczoną sprzed paru chwil głowę i z niedowierzaniem mrugnęła. Podbiegła do blondyna i szarpnęła go za bluzkę
- Ross, jeśli mnie wzrok nie myli to tam jest Laura- powiedziała ucieszona.
Postanowili podbiec do owej dziewczyny, która niecierpliwie rozglądała się na boki i jej przyjaciółki śpiącej na ławce.
- Laura? - spytała niepewnie ruda. Dziewczyna zerwała się na nogi.
- Alex? Ross? Co wy tu robicie? - spytała zdziwiona
- Myślałaś, że tak łatwo się nas pozbędziesz, co? - uśmiechnęła się Alex
- Nie, po prostu.. zdziwił mnie fakt, że Ross przyjechał z tobą- powiedziała zerkając na blondyna
- Raczej ja z nim - prychnęła
- Co? Jak to? Przecież powiedziałam ci, że.. - chłopak szybko jej przerwał
- Lauro, no bo widzisz. Ja.. - rozejrzał sięna boki i westchnął - .. Chciałem ci życzyć miłego lotu - dziewczyna uśmiechnęła się lekko. Nagle całą sytuację przerwał głos dobiegający z głośnika- Pasażerowie lotu numer 53 są proszeni o przejście przez bramki- Laura chwyciła za walizkę
- Powiedz tylko, kiedy wrócisz? - złapał ją za ramię
- Obiecuję, że za niedługo- spojrzała na zbierających się ludzi- Słuchajcie, dzięki że przyjechaliście, ale musimy już iść - szturchnęła zaspaną Lanę, która sennym krokiem ruszyła za brunetką. Laura jeszcze rzuciła ostatni uśmiech w kierunku dwójki, a potem była już coraz dalej
- A już myślałam, że  odpuściłeś - Alex szturchnęła blondyna w ramię
- Coś ty. Znasz mnie. Ja nigdy nie odpuszczam - uśmiechnął się spoglądając w oddali na brunetkę.

------------------------------------
W tym samym czasie:


- Słodki był ten blondyn, który przyszedł się z tobą pożegnać - stwierdziła Lana odwracając się odruchowo do tyłu
- Tak, to prawda - zamyśliła się - Potrafi być słodki - brunetka zarumieniła się a na jej twarzy zawitał uśmiech.





No to dzisiaj na tyle. Jesteście ciekawi jak potoczy się przygoda Lari w Nowym Jorku? ;D PS. Jestem strasznie podekscytowana nową EP-ką od R5. A wy? ;D buuziaki dla was :*