czwartek, 21 sierpnia 2014

Rozdział 12.

-Kyle! -dziewczyna rzuciła mu się na szyję- Co ty tu robisz?
-Mógłbym spytać ciebie o to samo. Przecież ponoć miałaś wyjechać do Kalifornii - uśmiechnął się
-No i wyjechałam.. ale wróciłam- machnęła ręką
-Ogarnęła cię nostalgia i postanowiłaś wrócić?- spytał
-No, powiedzmy- dziewczynie trochę zrzedła mina- Ale co ty tu robisz? Mówiłeś, że zaraz po skończeniu liceum wyjeżdżasz na studia do Oxfordu- dopytywała się
- No więc trochę się pozmieniało. Chciałem wyjechać, ale było za dużo chętnych na uczelnię
- Nie dostałeś się? Chłopak z takimi ambicjami?- brunetka niedowierzała
- No niestety, więc odpuściłem. Dostałem pracę w hotelu w centralnej części NY. Moja ciotka nim zarządza. Płaci mi za pomoc, do tego dostałem apartament gratis- dumnie pokazał klucze, które wyciągnął z kieszeni spodni. Dziewczyna pokiwała ze zrozumieniem, a potem się zamyśliła.
- Ty to masz szczęście- usłyszała
- Yyy..Co?- ocknęła się po chwili
- No.. mówię, że masz szczęście. Rodzice wykupili ci dom w LA, płacą wszystkie twoje rachunki i cały czas przelewają ci pieniądze na konto, więc nie musisz pracować. Tacy rodzice to prawdziwy skarb- szturchnął ją
- Ta, jasne- dziewczyna nie ukrywała lekkiego smutku
- Hej, co się dzieje?- zauważył jej minę
- Nie, nic. Po prostu.. jestem jeszcze zmęczona po podróży-skłamała
- Rozumiem. To kiedy wróciłaś do NY?- chłopak odprowadził dziewczynę do ławki, a potem usiadł koło niej
- Wczoraj, wieczorem- odpowiedziała
- Długo tu będziesz?- spytał
- Szczerze? Sama tego nie wiem- westchnęła. Siedzieli w milczeniu.
- Mogę spać dzisiaj u ciebie?- Laura popatrzyła na chłopaka, a on na nią
- Ta..umm.. pewnie. Ale co na to twoi rodzice?- chłopak był w lekkim szoku po prośbie przyjaciółki
- A co im na to? Przecież mam osiemnaście lat
- Nie będą się martwić?
- Przecież powiem im, że nie wrócę na noc. Spokojnie- uśmiechnęła się
- Myślałem, że wolałabyś spędzić czas z rodzicami
- Wiesz, ja nie chcę się tobie narzucać
- Co? Nie! To znaczy.. wcale mi się nie narzucasz. Lubię cię, wiesz?- powiedział lekko się rumieniąc
- Też cię lubię- zaśmiała się delikatnie widząc rumieńce chłopaka
- Słuchaj. Jesteś dzisiaj bardzo zajęty? - jeździła palcem po swoich dżinsach
- Nie. Dlaczego?-
- Pomyślałam, że może.. moglibyśmy się gdzieś razem wybrać. Jak za starych szkolnych czasów
- A co proponujesz?
- No..  moglibyśmy pójść razem do kina, albo wesołego miasteczka..
- Mam cię zabrać do wesołego miasteczka?- spytał ją z rozbawieniem
- Tak. Proszę- przytuliła się do niego
- Czego się nie robi dla przyjaciół
- Z pewnością się im nie odmawia-pokiwała znacząco głową
- W takim razie zabiorę cię tam po południu
- Naprawdę? Jesteś kochany!- krzyknęła radośnie
- Nie łatwa jest rola słodziaka- wzruszył ramionami
- Jesteś wspaniałym kumplem- wysłała mu promienisty uśmiech
- Ty też jesteś wspaniała- Laura podniosła brwi- To znaczy, wspaniałą kumpelą- zarumienił się
- A świadczą o tym twoje rumieńce na twarzy- wskazała palcem na policzek chłopaka
- Jakie rumieńce? To jakieś oparzenie słoneczne. Może lepiej zejdźmy z tego słońca- zaczął się gorączkować przy czym spalił większego buraka
- No, chyba masz rację. Twoje "oparzenie" szybko narasta- zaśmiała się
- Ta, świetnie. Masz powód do nabijania się z moich rumienistych polików- wstał z ławki
- Ależ Kyle. Ja się nie nabijam i hej! To słodkie, gdy chłopak się rumieni- złapała go za ramię
- Wiesz, chyba powinienem już wracać do hotelu. Ciotka może potrzebować mojej pomocy- wymigiwał się- To, o której mam po ciebie przyjść?- spytał po chwili
- Może o drugiej po południu
- Spoko- rzucił blondyn i już zamierzał sobie pójść, gdy usłyszał wołanie brunetki
- Kyle, zaczekaj!
- Tak?
- Dasz mi adres tego hotelu?
- Masz ten sam numer? Wyślę ci go smsem- powiedział i poszedł.

Laura wróciła do domu. Rodziców już nie było. Odetchnęła z ulgą. Ostatnie czego teraz chciała to natknąć się na jedno z nich. Naszczęście w domu zastała jedynie gosposię. Dziewczyna pobiegła do swojego pokoju i zaczęła przeglądać nieodebrane wiadomości. Jedna była od Alex. Rudowłosa nie mogła się dodzwonić i nagrała się na pocztę głosową." Hej, Laura. Tu Alex. Jak ci minęła podróż? Wszystko dobrze? Oddzwoń, gdy będziesz mieć czas. Tęsknię za tobą". Laura po krótkim zastanowieniu też postanowiła nagrać się na pocztę przyjaciółki " Hej Alex. Wybacz, że nie dzwoniłam. Wszystko u mnie dobrze. Też za tobą tęsknię. Laura". Skończyła nagrywanie wiadomości, odłożyła telefon i zaczęła szykować się na wyjście z Kyle'm. Wzięła prysznic, założyła krótkie spodenki, wygodną bokserkę, marynarkę i sandały na obcasie, potem zrobiła sobie fryzurę i makijaż. Po chwili usłyszała dzwonek do drzwi. Uff. Wyrobiłam się. Pomyślała i zbiegła na dół- To do mnie!- otworzyła drzwi
- Hej. Gotowa?- spytał blondyn
- Jak nigdy- zaśmiała się a potem krzyknęła do gosposi- Może pani przekazać rodzicom, że nie wracam dzisiaj na noc?
- Jeśli tak sobie życzysz- kobieta wyszła z kuchni zobaczyć kto przyszedł
- A co to za uroczy młodzieniec?
- To jest Kyle- uśmiechnęła się Laura
- Miło mi- podał rękę kobiecie
- Tylko pilnuj mi tej naszej kochanej Lauruni jak oka w głowie. To nasz prawdziwy skarb- uśmiechnęła się kobieta
- Ma się rozumieć- chłopak pokiwał głową
- Spokojnie. To tylko mój kolega
- No, skoro mówisz, że kolega. No, nic. Bawcie się dobrze, dzieciaki- pomachała im na dowidzenia
- Dziękujemy, pani- powiedział Kyle zamykając za sobą drzwi. Obydwoje wsiedli do auta Kyle'a i odjechali. Po dwudziestu minutach byli na miejscu. Znaleźli wolne miejsce na parkingu i poszli się bawić. Laura zaciągnęła Kyle'a na najwyższego roller-coastera. Z początku niechętny chłopak uległ w końcu prośbom przyjaciółki. Blondyn bawił się świetnie w przeciwieństwie do brunetki, która krzyczała, że zaraz umrze ze strachu. Po wszystkim, chłopak postawił dziewczynie gofry i duże lody, a potem poszli na strzelnicę, gdzie chłopak wygrał dla swojej przyjaciółki dużą pandę. Nie obeszło się bez śmiechów i licznych żartów z obydwóch stron. Czuli się w swoim towarzystwie po prostu świetnie. Poszli jeszcze potem na diabelski młyn i kilka innych karuzel. W wesołym miasteczku spędzili cały dzień. Swój wypad zakończyli dużą pizzą, na którą się poskładali. Później Kyle zawiózł Laurę pod hotel. Wjechali windą na górę, a Kyle zaprowadził brunetkę do swojego apartamentu
- Wow, muszę przyznać, że nieźle mieszkasz- brunetka rozejrzała się po pokoju
- Dzięki. Odpocznij sobie- wskazał jej na kanapę- A ja poszukam jakiegoś filmu i przygotuję popcorn- Laura rozłożyła się wygodnie na kanapie i czekała na przyjście przyjaciela, jednak szybko się zaczęła nudzić i zajrzała do kuchni
- Twoja ciotka nie ma nic przeciwko?- spytała stając za jego plecami i obserwując jego poczynania
- Powiedziałem jej, że kumpel przychodzi do mnie na noc
- Kumpel, tak? Cudownie- zaśmiała się
- gdybym powiedział, że jesteś dziewczyną to zaczęłyby się pytania- wytłumaczył
- W sumie to racja- zamyśliła się- To ja może zaniosę ten popcorn na stół- chciała wziąć miskę
- Gdzie z tymi łapkami? Jeszcze się oparzysz, a twoja gosposia mnie zamorduje- zabrał miskę
- Co racja to racja. Pani Smith mnie uwielbia- zachichotała
- Więc widzisz. Nie będę ryzykować. Siadaj na kanapę. Ja wszystko przyniosę- uśmiechnął się. Laura poszła do salonu. Po chwili pojawił się Kyle z różnymi przekąskami i napojami.
- W szafce pod telewizorem mam filmy. Wybierz jakiś- polecił, a brunetka zabrała się za przeszukiwanie półki
- To może ten?
- Widziałem je wszystkie. Wybierz ten, który cię ciekawi- powiedział siadając na kanapie
- Wydaje się ciekawy- spojrzała na okładkę- Ok, to ja chcę ten- włożyła płytę do odtwarzacza, a potem usiadła koło chłopaka i zaczęli oglądać. Po godzinie brunetka zasnęła na kolanach chłopaka, a on zaniósł ją do swojego łóżka, okrył kołdrą i pogłaskał po policzku.
- Śpij dobrze- szepnął i zgasił światło w sypialni, a potem chwycił koc leżący na podłodze i położył się na kanapie.
--------------------------------
W przeciwieństwie do Laury, Alex siedziała na łóżku głaszcząc Maxa po grzbiecie. Po chwili usłyszała jak jej telefon wibruje. Odebrała.
- Ross, czego chcesz? Jest za pięć dziesiąta.
- Wiem, że jest późno. Chciałem z tobą pogadać. Możemy spotkać się na plaży?
- Teraz? A co ja powiem rodzicom, gdy spytają, gdzie idę?
- Nie wiem. Wymyśl coś na szybko
- No dobrze. Zaraz będę- westchnęła rozłączając się i zbiegła na dół.
- Mamo, tato, wychodzę na spacer się przewietrzyć. Nie za dobrze się czuję
- Kochanie, może chcesz jakąś tabletkę?- spytała pani Kennedy
- Nie. Spacer całkowicie wystarczy. Tego mi teraz trzeba
- Ale nie wracaj za późno i ubierz sweter
- Dobrze mamo.
Chwyciła w ręce pierwszą lepszą bluzę . Po paru minutach znalazła się na plaży. Zaniepokoiła się, bo była sama, nagle poczuła jak ktoś łapie ją za biodra. Przestraszona dziewczyna pisnęła. Uspokoiła się, gdy usłyszała znajomy śmiech
- Ross, bałwanie!- zbeształa chłopaka
- Przestraszyłem cię?
- Nie, bo ja po prostu uwielbiam jak ludzie się za mną skradają, wiesz?- fuknęła sarkastycznie
- No to jak uwielbiasz, to o co chodzi?- zaśmiał się
- To był sarkazm
- No przecież wiem- przewrócił oczyma
- Mów o czym chciałeś gadać. Za chwilę muszę wracać. Powiedziałam mamie, że idę na spacer
- Tak w sumie to o niczym. Chciałem się tylko z tobą spotkać- podrapał się po karku
- Czyli, że jestem tu po nic?- dziewczyna usiadła na piasku
- Jak to po nic? Nie cieszysz się, że jesteś tu ze mną?-spytał dosiadając się
- Gdy pomyślę, że mogłam teraz leżeć w moim ciepłym łóżku zamiast siedzieć na tym zimnym piachu to mnie szlag trafia
- Już chyba nie pamiętasz jak kiedyś chodziliśmy wieczorami po plaży zanim zjawiła się Laura- Alex zamyśliła się- A właśnie, co z nią?- spytał po chwili
- A co ma być? Pewnie teraz leży w ciepłym łóżku- fuknęła dziewczyna- Nagrała mi wiadomość, że wszystko u niej dobrze- dodała po chwili widząc niezadowolenie ze strony Rossa. Po dalszych słowach chłopak uśmiechnął się do siebie
- Pamiętasz jak raz spytałam czy ją kochasz?- wyrwała go z zadumy
- Pamiętam- odpowiedział niechętnie
- Więc jak to z tobą jest?
- Mówiłem ci już, że sam nie wiem co czuję-spuścił głowę, ale po chwili ją uniósł- A Laura tam jest sama?
- Nie, no. Jasne
- Poważnie?
- Ross, przecież ona jest u rodziców. To jasne, że nie jest sama- przewróciła oczami
- Chodziło mi raczej, czy ma tam jakichś znajomych
- A skąd mam wiedzieć? Na pewno
- Nie ułatwiasz
- Ross, skąd te dziwne pyta.. chwila, moment. Ty jesteś zazdrosny?- uśmiechnęła się
- No coś ty. O co niby mam być zazdrosny? O to, że Laura wyjechała na drugi koniec kraju i mogła tam poznać jakiegoś innego faceta, w którym się zakocha?- zacisnął pięści i popatrzył na Alex
- To twoje słowa. Nie moje- rudowłosa wzniosła ręce w geście obrony
- Dobra. Może i trochę jestem zazdrosny, ale nie rozumiem, dlaczego?
- Daj sobie w końcu powiedzieć, że podoba ci się Laura i przestań ją traktować jak kolejną laskę do zaliczenia, a w zamian zacznij o nią walczyć- wstała i zaczęła otrzepywać się z piachu
- Może i masz rację
- Przede wszystkim musisz skończyć z głupimi odzywkami- rzuciła zakładając na siebie bluzę
- Co ty robisz?- spytał
- Zakładam bluzę. Zimno mi
- A tak ładnie było ci w tym podkoszulku
- Nie, no. Ross, naprawdę? Co ja ci przed chwilą mówiłam o tego typu odzywkach?- westchnęła
- Sorki, mała. Odzywki zostają- zaśmiał się
- Ugh. Jeszcze powiedz mi, że ładniej byłoby mi bez tego podkoszulka
- No, popatrz. Nawet nie musiałem tego mówić- uśmiech nie schodził mu z twarzy
- Ogarnij się, człowieku. Z moją przyjaciółką ci to nie przejdzie- popchnęła go lekko, ale po chwili zauważyła jak rzednie mu mina
- Hej, co jest?
- Słuchaj, spytam wprost. Znasz adres Laury?
- Niby skąd jak ja nigdy nie byłam w Nowym Jorku- zaśmiała się, ale po chwili
spoważniała- Ross, co ty planujesz zrobić?
- Nie wytrzymam bez niej, jasne? Muszę ją zobaczyć. Planuję lecieć do Nowego Jorku.

------------------------------
Heeja. To dzisiaj na tyle:)
Jak zauważyliście dodałam nową postać. Jest nim kolejny kolega Laury za czasów licealnych o imieniu Kyle Falconer. Za niedługo spożądzę listę bohaterów. Piszcie co sądzicie o Kyle'u. Z końcówki rozdziału wynika też, że Ross planuje lecieć do Laury, a dokładniej mówiąc, po nią. Musiałam wprowadzić taką scenę, bo w końcu Raury nie wolno rozdzielać na zbyt długo, no ale czy nasza Laurencja zgodzi się wrócić to już inna postać rzeczy. Dobra, koniec na dzisiaj. Byee .xd



5 komentarzy:

  1. Fajnie że Ross chce do niej lecieć
    Nie przypad mi do gustu Kyle

    OdpowiedzUsuń
  2. Awesome :3
    Kyle jak Kyle, wolę Rossa :))
    Czekam na next ❤

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny rozdział :D jestem ciekawa czy Ross na pewno poleci :D czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń
  4. Ross na pewno tam poleci. Jest bardzo zdeterminowany :) Ciekawe jakby była jego mina jakby zobaczył Lau z innym facetem :D Czekam na next ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. Super rozdział :*
    Czyli nie tylko ja już nie lubie tego Kyle?
    Fajnie, że Ross chce do niej lecieć... Ale może wziąsc ze sobą Alex xD
    Czekam na next <3

    OdpowiedzUsuń