poniedziałek, 30 czerwca 2014

Rozdział 4.


I can't believe you did it to me


  - Ross! Palancie, wystraszyłeś mnie!- warknęła brunetka podnosząc się z wody
- A czy to moja wina, że wpadasz w panikę za każdym razem, gdy mnie widzisz?- wzruszył ramionami
- No i pięknie! Cała jestem mokra! Nasz idealny dzień poszedł się walić- spojrzała na trochę zszokowaną Alex. 
- Jesteś mokra? -uśmiechnął się blondyn. Laura podeszła do niego.
- Tak! Nie widzisz? Całe ubranie mam przemoczone! -zaczęła wykręcać wodę ze swojej bluzki. -I przestań robić z siebie takiego idiotę! To wkurzające! -westchnęła
- Mówi ta, która wpadła do wody, bo się wystraszyła- zakpił
- Ty już mnie nie denerwuj! -warknęła
- Czemu za każdym razem, gdy sobie coś zrobisz to jest od razu na mnie?- skrzywił się
- No bo to przez ciebie!  Zawsze wszystko było przez ciebie! -wyjaśniła
- Ja nie mogę. Może gdybyś była pozytywniej nastawiona do świata to nie dotykałyby cię takie sytuacje jak ta!- skrzyżował ręce
- Dla twojej wiadomości jestem ogromną optymistką!
- No właśnie widzę! Brakuje ci tylko dystansu do siebie samej! -wypalił
- Słucham?! Uważasz, że jestem sztywna?! -zezłościła się brunetka
-Tak. Tak właśnie uważam -odpowiedział pewnie
- Niedoczekanie twoje! Wcale nie jestem sztywna! Potrafię się bawić, prawda Alex?- spojrzała pytająco na przyjaciółkę, a ta podrapała się po karku-Nom.. wiesz Laura. Różnie to bywało. -powiedziała niepewnie. Dziewczyna spojrzała na dwójkę ze złością.
- Dobrze- zarzuciła włosy do tyłu- W takim razie zostawiam waszą dwójkę z waszą "fajnością". Bawcie się. Ale beze mnie- dodała oschle odchodząc. Alex rzuciła się za nią w pogoń- No Laura! Nie obrażaj się! Nie ma o co! Nie twierdzę, że taka jesteś, ale przyznaj, że miewasz humory! - brunetka stanęła w miejscu
- Słuchaj, Ross ma nieco racji. Może i ci trochę docina, a ty to wszystko zaraz odbierasz tak agresywnie
- Trochę?! Dziewczyno czy ciebie pogięło?!  A tak w ogóle to czemu go tak bronisz, co?- oparła ręce na biodrach. Alex spuściła wzrok.
- Mogę wiedzieć o co chodzi ?
Alex spojrzała na Ross'a i westchnęła. -Gdy wyjechałaś -zaczęła powoli- Czułam się samotna i zagubiona. Nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Ross przyszedł mnie raz pocieszyć. Zaczęliśmy się częściej spotykać, zaprzyjaźniliśmy się, a potem -westchnęła- zostaliśmy parą - rudowłosa niecierpliwie oczekiwała na reakcję Laury
- I ty mi nic nie powiedziałaś?! Jak mogłaś?! - podniosła głos
- Ale to było dawno! Błagam, nie wracajmy do przeszłości- dziewczynę ogarnął smutek- Kiedy miałaś zamiar mi to powiedzieć?! - Alex odwróciła głowę
- A ty się nie odezwiesz ? -brunetka zmierzyła wzrokiem Ross'a
- A co mam niby powiedzieć? Prawdę mówi i tyle. Weź się na nią nie gniewaj
- Jeszcze mi powiedzcie, że ze sobą sypialiście -splotła ręce. Cisza -Super! Wy naprawdę jesteście siebie warci! -westchnęła
- Mogłaś mi chociaż słowo powiedzieć. Tak według ciebie wygląda przyjaźń?  -zwróciła się do Alex i odeszła.

Laura miała na razie dosyć przyjaciółki. Nie była zła za to, że jest byłą Ross'a. Była zła, że  dziewczyna nie miała zamiaru jej tego powiedzieć. Leżała teraz na łóżku i rozmyślała. Po chwili zadzwonił jej telefon. To pewnie Alex. Pomyślała i spojrzała na wyświetlacz. Pomyślała jeszcze przez sekundkę i odebrała.
- Hej -powiedziała jak gdyby nigdy nic wesołym głosem
- Cześć kochana ! Bądź pewna, że przyjadę do ciebie na weekend - usłyszała
- Lanuś, nie masz pojęcia jak się cieszę - posmutniała po chwili- Ale chyba Alex nie będzie z nami
- No cóż. Szkoda. Myślałam, że ją poznam. Innym razem -dodała po chwili
Jeśli ten inny raz w ogóle kiedyś nastąpi. Pomyślała Laura.
- Tak. Innym razem. Ma chyba ważniejsze sprawy na głowie- westchnęła
- Rozumiem. No nic. Nie mogę się doczekać !
- Ja również. To do jutra!
- Do jutra !
Laura rozłączyła się, jednak po chwili dostała sms'a :

"Hej, tu Ross. Sorry, że to wszystko tak dzisiaj wyszło, ale nie powinnaś gniewać się na Alex. Byłyście w końcu najlepszymi przyjaciółkami. Powinnaś jej wybaczyć. Przemyśl to sobie czy warto tracić przyjaciółkę z powodu jakiegoś wydarzenia z przeszłości "


Dziewczyna z początku miała ochotę mu odpisać, by się nie wtrącał ,ale po lekkim zastanowieniu stwierdziła, że trochę przesadziła krzycząc na Alex. Zrozumiała, że rudowłosa bała jej się o tym powiedzieć, bo nie wiedziała jak zareaguje Laura. Może faktycznie powinnam się czasami wyluzować? Pomyślała. Może faktycznie Ross nie jest taki zły? Jedno nie dawało jej spokoju. Dlaczego oni tak naprawdę zerwali?



Dwa rozdziały tego samego dnia ? ;D szaleję ! ale nie mogłam wytrzymać, musiałam go napisać. jeszcze dzisiaj ! inaczej moja dusza nie zaznałaby spokoju, więc oto i kolejny rozdział ;D




Rozdział 3.

        My best friend is the one for me


      Brunetka szybko ogarnęła się po niespodziewanej wizycie blondyna i postanowiła zadzwonić  do swojej przyjaciółki

-Halo? -usłyszała po chwili głos w słuchawce

-Cześć Alex. Tu Laura!- odpowiedziała nawijając na palec kosmyk włosów

-O, hej! Jak tam po nocy? -usłyszała

-Zgadnij, kto był dzisiaj u mnie z rana! -wypaliła ciemnowłosa

-Nie gadaj! I co?-dziewczyna jakby odczytała myśli przyjaciółki

-Wyobraź sobie, że ten palant włamał mi się dzisiaj  do domu! -ciągnęła dziewczyna unosząc głos

-CO?! Żartujesz chyba. Skąd miał niby klucze?- ruda nie dowierzała

-No nie wiem. Twierdzi, że wie, gdzie chowam zapasowe- Laura podrapała się po głowie

-Wyrzuciłaś go?- dopytywała się

-Z początku chciałam, ale zrobił mi śniadanie i..

-Czekaj! -przerwała jej- Ross zrobił ci śniadanie?! Ten nasz Ross?!

-Dziwne, prawda? Posiedzieliśmy trochę, poprzekomarzaliśmy się i poszedł- powiedziała w wielkim skrócie- Teraz jestem sama

-To wpadnij do mnie! Powspominamy trochę, potem wybierzemy się na miasto. Będzie fajnie!- przekonywała ruda

-Jasne, zaraz u ciebie będę! -ucieszyła się -To cześć!

-No hej! - pożegnała się z przyjaciółką.

Laura założyła wygodne buty, chwyciła torebkę, zamknęła drzwi na klucz i wybiegła na ulicę. Alex nie mieszkała zbyt daleko, więc dziewczyna w ogóle się nie zmęczyła. Brunetka pewnym krokiem podeszła do drzwi i przytrzymała dzwonek. Otworzyła jej mama Alex, która od razu poznała dziewczynę.

-Laura? Ale ty wyrosłaś. Wejdź do środka. Alex mówiła, że przyjdziesz- uśmiechnęła się kobieta

-Dzień dobry, pani Kennedy! -odwzajemniła uśmiech i weszła. Rudowłosa od razu zbiegła z góry, a za nią mały szczeniak, który widząc Laurę od razu do niej podbiegł i zaczął szczekać

-Max, nie rusz! Nie wolno! -krzyknęła ruda biorąc psiaka na ręce- Spokojnie, nic by ci nie zrobił, ale jeszcze sobie trochę poszczeka, bo widzi cię pierwszy raz-uśmiechnęła się życzliwie próbując zagłuszyć szczekanie czworonoga

-Nie wiedziałam, że masz psa- pogłaskała go niepewnie, a on się uspokoił

-Mamy go od dwóch tygodni. Istny rozrabiaka! Spójrz, już cię lubi- uśmiechnęła się spoglądając na zadowolony wyraz pyszczka psiaka- Chodź na dwór!- dodała zakładając psiakowi smycz. Dziewczyny siadły na hamaku, a szczeniak położył się na trawie. 

-To.. wspominałaś, że Ross włamał ci się do domu- zaczęła Alex

-Co? A, tak!- wyrwała dziewczynę z zamyśleń- Nakrzyczałam na niego, on się wyśmiał i zaprosił mnie na śniadanie

-Ja bym się chyba nie zgodziła. Kto wie, czego mógł tam dodać

-No ja też się z początku nie chciałam zgodzić. Nie ufam mu. Kazałam mu zjeść ze mną, no i posłuchał. A potem- przerwała- Zaczął się do mnie dobierać- powiedziała uciszonym głosem, a pies zaskomlał tak jakby współczuł dziewczynie i wiedział o czym się mówi. Laura pogłaskała go po łebku.

-Ale nic ci nie zrobił, prawda? -zaniepokoiła się Alex

-Nie, ponieważ w porę odezwał się mój telefon, więc miałam wymówkę. Możemy przestać o nim gadać? Zmieńmy temat! - poprosiła- O, właśnie! Wspominałam, że Lana planuje nas odwiedzić?

-Ta dziewczyna, którą poznałaś, gdy przeprowadziłaś się do Nowego Jorku?-spytała

-Tak, właśnie ta! Chciałam urządzić nam w weekend taki babski wieczór. Tylko ona, ty i ja. Dasz radę przyjść?- Lari spojrzała z nadzieją na przyjaciółkę

-Chyba tak- wzruszyła ramionami

-Ej, masz być! Bo się obrażę!- zrobiła obrażoną minkę

-Hahah.. bo pójdę do pani! Pamiętasz?- zaśmiała się ruda

-Pamiętam każdą sekundę, którą spędziłyśmy i w szkole i po szkole. Oj, działo się- zamyśliła się Laura- Pamiętasz, gdy w trzeciej klasie żułaś gumę na lekcji i pani kazała ci ją wyrzucić, a ty nie posłuchałaś, więc wezwała cię do siebie i zaczęła ci wpisywać uwagę do zeszytu, a ty stałaś nad nią i ta guma niechcący wpadła jej we włosy? Zaczęłaś rozkopywać jej kok, a ona krzyknęła "Co ty wyprawiasz?", a ty na to "Szukam mojej gumy". Nie mogliśmy się wtedy powstrzymać od śmiechu- zachichotała

-Taa, moi rodzice zostali wezwani do wychowawcy, a potem miałam szlaban na tydzień -westchnęła- Ale przynajmniej dzięki mnie ta kobieta musiała się obciąć i miała w końcu jakąś normalną fryzurę, a nie kok w stylu mojej babci- zaśmiała się

-Co ty masz do koków?- Laura szturchnęła ją w ramię

-Tak na serio to nic.  Po prostu wkurzała mnie ta babka, a w szczególności już jej fryzura, no bo przyznasz sama. Nie wyglądała w niej dobrze- skrzywiła się Alex

-Moja kochana Alex. Wiecznie tylko pakowała się w jakieś problemy- przytuliła przyjaciółkę,a potem zwróciła się do szczeniaka- I co, mały? Ta twoja pańcia to była kiedyś takim rozrabiaką jak ty jesteś- pies wesoło zamerdał ogonem

-Widzę, że polubiłaś już tego małego diabełka- odezwała się po chwili 

-Kocham tego szczeniaka. Jest przesłodki- powiedziała nie przestając go głaskać

-Słuchaj, masz ochotę wyjść na miasto?- Alex zarzuciła grzywkę za ucho.

-Hmm.. no ja nie wiem- przekomarzała się z nią Laura

-Wezmę Maxa!- dodała

-No dobra, przekonałaś mnie!- powiedziała ucieszona.

Alex chwyciła za smycz, którą psiak miał przypiętą do szelek i poszły. 

 

Psiak wesoło maszerował przed nimi, a dziewczyny rozmawiały na różne tematy. Brakowało im takiego wspólnego wypadu. Nagle wiele rzeczy zaczęło im się przypominać. Gdzie razem chodziły, co robiły i najważniejsze było to, że od wyjazdu Laury praktycznie nic się nie zmieniło. Obydwie skończyły szkołę i w zasadzie nic szczególnego nie działo się w ich życiu. Dziewczyny usiadły na ławce- Normalnie masakra! Nie wiedziałam, że będzie tak strasznie ciepło! -westchnęła Laura

-A myślisz, że ja to wiedziałam? Szkoda, że nie mam przy sobie kasy na jakieś zimne napoje- Alex pociągała swoją koszulkę, by się nieco ochłodzić

-Możemy iść na plażę, by trochę pomoczyć nogi. Zawsze coś- zaproponowała Laura

-W sumie to nie jest zły pomysł. Max też się trochę popluska, a my usiądziemy sobie na piachu, pomoczymy nogi, porobimy jakieś wspólne zdjęcia i wspólnie się zastanowimy co będziemy robić dalej- uśmiechnęła się Alex i dziewczyny pomaszerowały na plażę.

Rozsiadły się wygodnie na piasku blisko oceanu, a mały Max od razu pobiegł do wody, robiąc przy tym małe fale, które nie omieszkał łapać w zęby.

Alex i Laura lekko się zaśmiały, bo wyglądało to wprost przekomicznie. Rudowłosa wystawiła nogi, by je trochę opalić, a Laura ściągnęła swoją bluzkę zostając w podkoszulku. 

-Tego mi brakowało- odezwała się po chwili Alex odchylając lekko głowę do tyłu

-Musimy częściej robić takie wspólne wypady- uśmiechnęła się brunetka

-Koniecznie- położyła się na piasku

-Mhmm.. kto ostatni w wodzie ten gapa!- krzyknęła Laura szturchając przyjaciółkę w ramię. Jak błyskawica zerwała się na równe nogi i pobiegła do wody. Alex dobiegła po chwili ochlapując Laurę- Ej, powiedziałaś to tak znienacka ! Nie dałaś mi nawet szansy, bym mogła zareagować! Nie fair!- powiedziała sztucznie rozżalonym głosem

-Hahah.. po prostu masz spóźniony czas reakcji!- zaśmiała się Laura ochlapując rudą

-Sama masz!- oddała jej.

Dziewczyny zaczęły chlapać się wodą, a Max zaczął szczekać i biegać wokół nich. Ich szczęście nie trwało długo. 

-Hej dziewczyny!- usłyszały znajomy im głos, a wystraszona Laura tracąc równowagę wpadła do wody.


Zapewne już wiecie kogo tam spotkały, albo przynajmniej się domyślacie, co? ;D

Taki monotonny dzisiaj ten rozdział. Wybaczcie, ale pogoda mnie dobija ( u mnie leje cały dzień, nie wiem jak u was ) , więc dlatego postanowiłam wysłać Laurę i Alex na plażę.Żeby wam wynagrodzić i urozmaicić czytanie, powstawiałam trochę gifów. Postaram się następny rozdział napisać trochę lepiej . xd

Niedawno spodobała mi się ta piosenka. <3>

Muzyka dla spragnionych słonecznej pogody <33>

 

niedziela, 29 czerwca 2014

Rozdział 2.

Babe, I know all your tricks. There's no way you could break me


      Alex pomagała rozpakowywać się brunetce do późnego wieczoru. W końcu zmęczone dziewczyny padły na łóżko -Co jak co, ale nie dam rady już dzisiaj nic zrobić i wcale nie przemawia przeze mnie lenistwo- westchnęła sennym głosem Alex
-Nie no, świetnie cię rozumiem. Mam podobnie- ziewnęła Laura
-To co? Resztę dokończymy jutro?- spytała ruda siadając na łóżku
-Pewnie. I tak mi już dużo pomogłaś. Dzięki wielkie. Jesteś kochana- odpowiedziała jej brunetka tuląc się do poduszki
-W takim razie już pora - ziewnęła Alex- na mnie
-Co? Idziesz do domu? Myślałam, że będziesz spać ze mną- Laura uniosła głowę zbierając w sobie resztki sił
-Dzisiaj nie dam rady. Mam wrócić na noc do domu. Rodzice i tak będą się czepiać, że jest- spojrzała na zegarek- za pięć północ, a mnie jeszcze nie ma
-Nie zostawiaj mnie tu- Laura złapała Alex za rękę
-Daj spokój, mała. Obiecuję, że jutro tu wrócę i pomogę rozpakować ci resztę rzeczy- uśmiechnęła się rudowłosa całując przyjaciółkę w policzek. Brunetka wstała i odprowadziła rudowłosą do drzwi
-No to cześć. Jeszcze raz, wielkie dzięki- utuliła ją
-Nie ma sprawy- uśmiechnęła się Alex i wyszła.
Laura zamknęła drzwi na klucz i sennym krokiem  poszła do sypialni, a następnie rzuciła się na łóżko i zasnęła.

Był już świt. Promienie słoneczne wdzierały się do pokoju, w którym spała Laura i raziły dziewczynę lekko po twarzy. Dziewczyna zarzuciła poduszkę na głowę, ale wiedząc, że nie wygra z siłami natury postanowiła wstać. Nie czuła się jeszcze na siłach. Przechodząc obok lustra zobaczyła kątem oka, że ma potargane włosy zwinięte w niesforny koczek i pomiętą bluzkę z krótkim rękawkiem.
Chwiejnym krokiem zaszła do kuchni i nagle przerażona krzyknęła na widok Ross'a.
-Widzę, że już nie śpisz. Nie krzycz tak wariatko- zaśmiał się chłopak
-Ross?! To ty?! Przeraziłeś mnie idioto! W ogóle, jak ty się tutaj dostałeś?!- z miejsca oprzytomniała
- Po prostu pamiętam, gdzie chowacie zapasowe klucze- uśmiechnął się zwycięsko
-Czy ty w ogóle wiesz która jest godzina?! Poza tym..ech.. włamałeś mi się do domu! Czy ciebie już całkiem pogięło?!- brunetka unosiła głos w dalszym ciągu- Gdybym cię nie znała, już dawno zadzwoniłabym na policję- skrzyżowała ręce na piersi
-No, ale mnie znasz, więc o co chodzi? -powiedział spokojnie
-Racja. Znam cię. Aż za dobrze. Mogłam się domyślić, że się posuniesz do tego stopnia- odgarnęła grzywkę dłonią 
-No i co się tak burmuszysz? Powiedziałem, że do ciebie przyjdę i spójrz, zrobiłem ci nawet śniadanie - odezwał się po chwili wyrywając dziewczynę z zamyśleń. Brunetka spojrzała na ładnie przygotowany stół - Jest wszystko tak jak lubisz. Zrobiłem ci kawę, są nawet te słodkie bułki, które tak uwielbiasz- uśmiechnął się słodko. Dziewczyna nie mogła uwierzyć. Czyżby Ross, którego znała zmienił się na lepsze? Nie, to raczej niemożliwe. Na pewno coś knuje. Pewnie dodał czegoś do kawy. Pomyślała.
-Okay, powoli. - odgarnęła włosy, które spadły jej na oczy- Um.. najpierw się może wykąpię. Sama- dodała po chwili
-Jak tam chcesz- dodał z obojętnością.
Dziewczyna słysząc to już miała zamiar sobie pójść, ale usłyszała po chwili- No chyba, że zmienisz zdanie- przystanęła i odwróciła się napięcie- Po prostu siedź tu grzecznie i czekaj na mnie- uśmiechnęła się sztucznie
-Będę czekał na ciebie- dodał po chwili
-Mam się bać?- spytała podnosząc jedną brew
-A powinnaś?- zapytał ironicznie
-Jesteś nienormalny- odwróciła się przewracając oczyma
-Też jesteś cudowna- rozsiadł się wygodnie na krześle
-Tego nie powiedziałam- zaprzeczyła szybko
-Ale pomyślałaś- oparł głowę o dłoń
Laura nie miała już siły, by się z nim dalej przekomarzać. Jedyne czego teraz pragnęła to wziąć ciepły prysznic, dlatego jeszcze raz przewróciła oczyma i głośno westchnęła.


Ciepła woda delikatnie muskała jej ciało. Laura zakręciła wodę i wychodząc spod prysznica owinęła się ręcznikiem dokładnie się wycierając. Po chwili ubrała się w świeże ubranie, ukręciła turban na głowie i pomaszerowała do kuchni. To dziwne, że Ross'owi jeszcze nie zachciało się zobaczyć co robi tak długo. Pomyślała. Weszła do pomieszczenia. Chłopak siedział grzecznie przy stole, ale zerwał się na równe nogi, gdy tylko ujrzał dziewczynę. Odsunął jej nawet krzesło, lecz ku jego zdziwieniu ona siadła na inne. Złośnica. Pomyślał siadając na wcześniej odsunięte krzesło dla Laury. Dziewczyna ściągnęła ręcznik z głowy i rozczochrała swoje brązowe włosy, a owy ręcznik powiesiła na swoim krześle. Siedziała jak gdyby nigdy nic. 

-I co? Będziesz tak siedzieć? - spytał po chwili
-A przeszkadza ci to, że siedzę na krześle w swoim własnym domu obok chłopaka, który mi się do niego włamał?- spytała ironicznie
Blondyn przewrócił oczyma- Nie jesteś już głodna? -
-Umm.. nie- odpowiedziała po chwili- A może jednak..- sięgnęła po bułkę z lekkim zawahaniem- Ty pierwszy! - cofnęła rękę i popatrzyła w oczy blondyna
-Ty na serio myślisz, że chcę cię otruć? - spojrzał na nią z lekkim zdziwieniem, ale i z uśmiechem na ustach
-Wiem, że jesteś zdolny do wielu rzeczy, więc wolę ci nie ufać- patrzyła na niego z powagą, ale i lekkim uśmiechem. Chłopak widząc, że nic nie zdziała wziął kawałek bułki do ust- Proszę. Zadowolona?- spytał
-Jak nigdy- uśmiechnęła się zwycięsko i również sięgnęła po bułkę.

Gdy już obydwoje skończyli, Laura wstała od stołu i pozbierała brudne naczynia
-To rozumiem, że skoro ty przygotowałeś śniadanie, to ja pewnie mam pozmywać, co?- spojrzała na niego
-Czytasz w moich myślach- uśmiechnął się, lecz dziewczyna nie odwzajemniła uśmiechu tylko zabrała się za zmywanie naczyń. Gdy już je umyła to pozostawiła je na suszarce do naczyń, by po ociekały z wody. Podeszła do chłopaka, który przeglądał jakieś książki w jej półce- Słuchaj, ty potrafisz czytać te cegły?- otworzył jedną z nich
-Wiesz? Dzięki- zmieniła temat
-Za co?- uśmiechnął się
-No.. za śniadanie. Było miło- przechyliła głowę w bok i delikatnie się uśmiechnęła
-Wiesz, że zawsze może być milej- złapał ją w talii- Nie uważasz, że teraz mi się coś należy?- zaczął się bawić jej włosami. Dziewczyna szybko się domyśliła, że stary Ross wrócił i musi szybko coś wymyślić.
-Spędziliśmy ze sobą trochę czasu. To ci powinno wystarczyć-odepchnęła go
-Zawsze możemy spędzić go ze sobą jeszcze dłużej- przysunął się z powrotem.
W tej chwili odezwała się komórka Laury- Puść mnie. Muszę przeczytać. Może to coś ważnego- wykorzystała sytuację. Chłopak wykonał jej polecenie.
-Kto pisze? -spytał po chwili
-A czemu cię to interesuje?- spytała zadziornie
-No bo chcę wiedzieć? Proste- odpowiedział
-Wcale nie muszę ci tego mówić- wzruszyła ramionami
-To sam sobie zobaczę- wyrwał jej telefon
-Ej, oddawaj !- rzuciła się na niego
-Najpierw sobie poczytam z kim tak piszesz!- zaczął wymachiwać jej telefonem
-Nie waż się! - próbowała zabrać mu  telefon, ale przytrzymał jej rękę i zaczął czytać
-" Lana: Hej kochana. Co tam?"
 "Laura: Nic nowego. Właśnie jestem w drodze do L.A."
 "Lana: To fajnie. Napisz, gdy będziesz na miejscu"
 "Laura: Już jestem. Alex pomoże mi się rozpakować. Musicie się w końcu poznać"
 "Lana: Koniecznie! Planuję się do ciebie wybrać na weekend. Co ty na to?"
 "Laura: Jasne, wpadaj! Urządzimy sobie wraz z Alex taki babski wieczór"
 "Lana: Brzmi super. Nie mogę doczekać się weekendu"
 "Laura: Ja również" - skończył czytać zadowolony, że znowu wyszło na jego
-Świetnie, świetnie. Mogę odzyskać telefon- spytała niezadowolona Laura
-Wow, powoli. Kim jest Lana?- spytał nie puszczając ręki dziewczyny
-Dziewczyna, z którą zaprzyjaźniłam się, gdy mieszkałam w Nowym Jorku, a co?- zmrużyła oczy
-A jest ładna jak ty?- dopytywał
- Tak, jest bardzo ładna. Mogę już mój telefon?- brunetka wyciągnęła rękę.
Chłopak niepewnie podał przedmiot dziewczynie, ale po chwili cofnął rękę
-A co dostanę w zamian?-
-Nie zamorduję cię- przewróciła oczami- Mogę już?
-Wolałbym całusa- odparł pewnie
-Bo ci zaraz luknę! - podniosła na niego rękę
-I tak byś tego nie zrobiła. Nie odważyłaś się osiem lat temu i teraz też tego nie zrobisz- uśmiechnął się
-Skąd wiesz?- spytała krzyżując ręce
-Ponieważ, gdybyś miała odwagę to już dawno byś mnie walnęła-
Zdenerwowana dziewczyna odwróciła wzrok.
-Trzymaj- oddał jej telefon- Dziecko się popłacze bez swojej zabaweczki- powiedział sztucznie współczującym głosikiem i pogłaskał ją po głowie
-Weź nie rób!- zrzuciła jego rękę
-Jaka zdenerwowana- zaśmiał się ciągle mówiąc pobłażliwym głosem- Dobra, trzymaj się! Muszę już iść- rozczochrał jej włosy i wyszedł, a dziewczyna odetchnęła z ulgą.





A więc oto i drugi rozdział. Nie jest jakiś super, ale zawsze coś. Chyba. Hahah.. Anyway. Napiszcie co sądzicie ;D

 Łapcie gifa z Lanką. Taa,uwielbiam ją, dlatego dodałam ją tak jakby do opowiadania. Jest taka... awwwh  <33 asddgajdhfhdhchdgdh="" i="">



 

sobota, 28 czerwca 2014

Rozdział 1.

   

I've got one less problem without you




    -To już ostatnie pudło?- spytała rudowłosa dziewczyna  jednocześnie się wyprostowując
-Na to wygląda- uśmiechnęła się do niej brunetka odbierając z jej rąk owy przedmiot 
-W takim razie witaj z powrotem w L.A., słońce!- dziewczyny padły sobie w ramiona
-Alex Kennedy! Nic się nie zmieniłaś!- uśmiechnęła się brunetka odrywając się z objęć przyjaciółki
-Za to ty, Lauro owszem! Wyglądasz po prostu WOW!- rudowłosa rzuciła szybkim okiem na całokształt brunetki, a ta lekko się zarumieniła.
-Jeszcze raz wielkie dzięki za pomoc. Jeśli miałabym wypakowywać się sama to zajęłoby mi to pewnie z tydzień! Twoi rodzice nie mają pretensji, że mi pomagasz?- Laura założyła włosy za ucho
-No coś ty! Uwielbiają cię, nie pamiętasz? Poza tym, od czego ma się przyjaciół- brunetka uśmiechnęła się znacząco, a ruda odwzajemniła uśmiech przyjaciółki- Wciąż nie mogę uwierzyć, że rodzice wynajmują ci ten apartament! - zmieniła po chwili temat
-A wiesz, że ja też nie! No, ale w końcu jestem na swoim- dziewczyna rozejrzała się z uśmiechem dookoła
-Szkoda, że na nasze ponowne spotkanie musiałyśmy czekać aż osiem lat, czyli do momentu twojej pełnoletności! To wszystko działo się za szybko! Wyjechałaś tak nagle- rozżaliła się lekko Alex
-Pamiętasz, że miałam ku temu powody?- dziewczyna siadła na większym kartonie
-Pamiętam. Nie mam ci tego za złe. Przyjaźniłyśmy się od zawsze, a teraz, gdy wróciłaś, możemy wszystko nadrobić- rudowłosa dosiadła się do brunetki- Pięknie tutaj. Masz swój własny dom i ogród. 
-Los Angeles to ogólnie piękne miejsce, to raz, a po drugie, będę mieć od teraz ciebie- Laura szturchnęła rudą lekko w ramię
-To fakt, tylko nie przejmuj się tymi ciągłymi napadami. Gdy zobaczysz faceta włamującego ci się z siekierą do domu to wal wiatrówką prosto do celu- zaśmiała się Alex
-Matko kochana!- Laura przeraziła się z leksza
-Hahah.. no przecież ja żartuję!- uspokoiła ją szybko ruda widząc strach w oczach przyjaciółki
-No, ba! Nie wierzę, żeby nachodził mnie tu jakiś nachalny facet, który nie da mi spokoju- odpowiedziała z pewnością w głosie, przewracając jednocześnie oczami
-Skoro już o tym mowa..- zaczęła niespokojnym głosem rudowłosa
-O, nie! Tylko nie mów mi, że on też wie o moim przyjeździe!- zaniepokoiła się brunetka wstając z pudła i jednocześnie krążąc niespokojnie po pomieszczeniu
-Wybacz - powiedziała cichym głosem Alex jednocześnie przygryzając dolną wargę
-Dlaczego to zrobiłaś? Mogłaś chociaż mnie prędzej uprzedzić, że..- wtem rozległ się dzwonek do drzwi. Brunetka przechyliła lekko głowę w bok spoglądając na przyjaciółkę. Ta szybko odwróciła wzrok, by nie spoglądać w oczy ciemnowłosej, która odwróciwszy się niechętnym krokiem podeszła do drzwi, następnie je otwierając.
-Laura? Dziewczyno, wyglądasz cudownie!- usłyszała po chwili głos wysokiego blondyna mierzącego ją wzrokiem.
-Dobrze wiedzieć- odparła niechętnym głosem
-Pamiętasz mnie, co nie?-spytał niepewnie, a potem uśmiechnął się
-Jasne. To ty zrzuciłeś mnie z roweru w trzeciej klasie. Uwierz, że naprawdę ciężko cię zapomnieć. Po tym twoim "wypadku" miałam siniaki jak nie wiem. Poza tym, ogólnie cały czas za mną łaziłeś-   powiedziała brunetka z lekkim żalem w głosie
-Też cię dobrze widzieć- uśmiechnął się nieco życzliwie- No, nie zaprosisz starego kolegi do środka?
-A mam inny wybór?- spytała
- Zawsze lubiłaś się ze mną droczyć. Gdybym wiedział, że w późniejszym czasie wyrośnie z ciebie taka laska to bym dopiero nie dał ci spokoju- zaśmiał się
-To ten sam Ross. Nic a nic się nie zmienił w przeciągu tych ośmiu lat- przewróciła oczyma, a następnie zaprosiła nieco niechętnie blondyna do środka.

-Siema Alex!- odparł do dziewczyny siedzącej na kartonie
-Cześć- odparła delikatnie się uśmiechając i w dalszym ciągu unikając kontaktu wzrokowego z Laurą
-Myślałem, że będziemy tu sami- zwrócił się cicho do Laury
-No proszę. Widzę, że masz dzisiaj pecha- odpowiedziała dziewczyna z uśmiechem na twarzy
-Nie martw się. Od teraz będę tu przychodzić codziennie- odwzajemnił uśmiech widząc jak tamtejszy blednieje z twarzy dziewczyny
-Codziennie- zacytowała po chwili Laura, kierując słowa w stronę Alex, a ta zerwała się na równe nogi- Widzę, że wam tu trochę przeszkadzam, więc może już lepiej pójdę
-Jeśli chcesz- odparł Ross
-NIE!- zaprotestowała Laura- Musisz mi jeszcze pomóc w paru sprawach. Chodź tylko ze mną- pociągnęła dziewczynę za rękę-Ty mnie w to wplątałaś i ty mnie z tego wyplączesz- powiedziała wyciszonym głosem prowadząc rudowłosą do innego pokoju
-Dlaczego mi to zrobiłaś?- zaczęła- Wiesz dobrze, że on teraz nie da mi spokoju
-No przepraszam! Wczoraj gadaliśmy i tak jakoś byłam tak ucieszona, że mi się wymsknęło
-Te twoje małe "wymsknęło" będzie mnie jeszcze sporo kosztować. Zobaczysz- spojrzała na rudą z lekkim gniewem
-Co wy tam tak długo robicie?-usłyszały głos Ross'a
-Alex pomaga mi w jednej rzeczy!- odpowiedziała Laura
-Może.. no nie wiem. Pomóc wam jakoś?- spytał z lekkim zawahaniem
-Nie trzeba. Już idziemy-rzuciła przybiegając po chwili z Alex
-Co wy robiłyście?-spytał nieco zdziwiony
-Wypakowywałyśmy..-zaczęła brunetka 
-Talerze!/ Ciuchy Laury!- krzyknęły w tym samym czasie
-To znaczy ja ciuchy, a Laura talerze- wytłumaczyła szybko Alex
-Tak, to ma sens- podniósł jedną brew
-Masz lepsze usprawiedliwienie? Trzeba było przyjść nam pomóc!- wybrnęła szybko Laura
-Przecież z początku chciałem pomóc, ale odmówiłaś- zdziwił się
-Widzisz jakie jesteśmy zaradne. Poradzimy sobie same we dwójkę, jeśli właśnie po to tu przyszedłeś. Mamy jeszcze trochę roboty, więc może..- nie dokończyła
-Umm.. tak! Właśnie po to tu przyszedłem- odpowiedział z lekkim zakłopotaniem -Na pewno poradzicie sobie we dwie?- spytał- Bo ja zawsze mogę zostać- uśmiechnął się
-Nie trzeba. Uwierz, że dwie pary zgrabnych dziewczęcych rąk absolutnie tu wystarczą- brunetka zrobiła słowny nacisk na wyraz "dziewczęcych"
-No spoko, ale i tak myślę, że para żeńskich i męskich rąk tworzy lepszy duet- blondyn chciał złapać Laurę za dłoń
-Nie martw się. Poradzimy sobie- zabrała szybko rękę- Może lepiej będzie, gdy już sobie pójdziesz- dodała bez owijania
-Rozumiem. Przecież wy tu będziecie "pracować"- ujął wyraz w cudzysłów
-Tak, właśnie! Pracować- powtórzyła Laura i poszła otworzyć chłopakowi drzwi
-Przyjdę jutro zobaczyć jak wam idzie- dodał z chytrym uśmiechem wychodząc
-Postaram się o tym nie myśleć.. to znaczy pamiętać- poprawiła się szybko
-Uważaj Marano- dodał z nieschodzącym uśmiechem z jego twarzy.
Brunetka  przymknęła drzwi udając, że tego nie słyszała. 
-To mam przechlapane!- powiedziała do przyjaciółki opierając się o drzwi
-Co zamierzasz z tym zrobić?-spytała rudowłosa
-Tego nie wiem- odparła nieco ciszej zsuwając się powoli bezradnie na podłogę.