poniedziałek, 2 lutego 2015

Rozdział 16.

Na początku muszę przeprosić, że tak długo mnie nie było. Przepraszam, ale miałam tymczasowy brak weny, no i czasu ; /
Rossdziau? Taki sobie. Mam nadzieję, że z czasem wszystko się ureguluje : )
________________________

W poprzednim rozdziale:

- Ten pocałunek to był część twojego przebiegłego planu?- podniosła brew
- Lauro, proszę. Wróć do Kalifornii. Potrzebuję cię..
***************
-" Hej Ross. Jak tam? Jesteś już na miejscu? Spotkałeś Laurę? Gdzie wy jesteście? Ona nie odbiera moich telefonów! "
-" Jestem teraz na lotnisku. Gadałem z Laurą, ale nie jestem pewien czy wróci. W każdym razie wracam do Kalifornii. Mam dosyć uganiania się za nią. Tracę jedynie swój czas "
**************
- Ross?- Alex uśmiechnęła się, ale i zaniepokoiła
- No, a gdzie Laura?- spytała z wymuszoną nadzieją. Chłopak westchnął
- Nie ma. Nie chciała ze mną wracać
***************
- Ross, to ty?- spytałam i odwróciłam się w kierunku drzwi. Stała w nich brunetka w długim płaszczu i na wysokich obcasach. Głowę miała spuszczoną. Podbiegłam do niej
- Laura? Jednak wróciłaś?- byłam nieco w szoku nagłym obrotem spraw
- Cześć, Alex- podniosła głowę do góry. Nagle do pokoju wszedł ciągle zamyślony Ross
- Alex, wiesz może co...- chłopak był w większym szoku niż ja
- Laura?- dziewczyna spojrzała na niego, a potem szybko skierowała na mnie pytający wzrok
-------------------

Brunetka spoglądała chwilę na Alex po czym spuściła wzrok i zastygła w bezruchu
- Myślałem, że zostałaś- zaczął po chwili Ross
- Jak widzisz jestem!- ożywiła się po tych słowach i rzuciła na fotel
- Nie spodziewałam się ciebie tutaj- mówiła w miarę spokojnie
- Mógłbym rzec to samo- prychnął- Dlaczego postanowiłaś wrócić?- spytał nieco oschle
- Nie twój interes- warknęła
- Och, doprawdy? Już zapomniałaś, gdy..- przerwała mu
- Czy mogę pogadać z Alex na osobności?!- spytała wprost dając mu jasno do zrozumienia, że ma sobie iść. Spojrzał najpierw na Laurę, potem na Alex, która była zdana na tę dwójkę, a potem skierował się do wyjścia- Dobranoc Alex- rzekł po chwili i wyszedł.
Dziewczyna jakby odetchnęła z ulgą, gdy blondyn wyszedł. Usadowiła się wygodniej na fotelu i zaczęła przeglądać jakąś książkę, która leżała na stoliku Alex. Rudowłosa przełknęła ślinę przyglądając się przyjaciółce
- Lari?-
- Hm?- mruknęła brunetka
- Wszystko dobrze?- spytała
- Tak, dobrze- warknęła zatrzaskując książkę i niemalże nerwowo rzucając ją z powrotem na biurko. Alex przyglądała się z niepokojem zachowaniu przyjaciółki
- No przecież widzę, że coś jest nie tak- Laura westchnęła i zaczęła wpatrywać się w sufit- Co to za spina między tobą a Rossem?- dopytywała się Alex. Brunetka spojrzała na przyjaciółkę tak jakby została do tego zmuszona
- Czy.. wtedy w Paryżu coś się między wami wydarzyło?- spytała niepewnie ruda przygryzając dolną wargę. Laura otworzyła usta jakby miała za chwilę coś powiedzieć, ale nagle się zawahała. Chwilę krążyła wzrokiem po pokoju rudowłosej
- Nie- wypaliła sekundę potem i wstała
- Jesteś tego pewna?- Alex przechyliła głowę w bok. Jakoś za bardzo nie uwierzyła przyjaciółce. Laura odwróciła się do niej- Tak, jestem pewna! Kurczę, możesz przestać mnie o to pytać?!- naskoczyła na zaskoczoną rudą
- Wybacz, po prostu chciałam się upewnić, bo nie wyglądasz na zbytnio zadowo...
- Całowałam się z Rossem!- przerwała jej Laura
- Co?- Alex otworzyła usta z niedowierzania
- Całowałam się z Rossem!- powtórzyła zdenerwowana- Teraz jesteś zadowolona?!- zmarszczyła brwi i przeczesała włosy jedną ręką, a drugą oparła na biodrze
- To, dlatego Ross też był taki niemrawy, gdy zadałam mu identyczne pytanie- otrząsnęła się rudowłosa. Laura uspokoiła się i usiadła z powrotem na fotel
- Przepraszam, Alex. Nie chciałam się tak wydrzeć. Jestem lekko podenerwowana-
zaczęła się tłumaczyć
- Spoko. Rozumiem- odpowiedziała ulegle rudowłosa
- No, a Ross..- odchrząknęła Laura- On mówił ci coś na mój temat?- spytała z zaciekawieniem w głosie
- Widać było, że przeżywał fakt, że nie chciałaś z nim wracać-
Laura uśmiechnęła się przez sekundę, a Alex kontynuowała
- Lau?- brunetka podniosła na nią oczy- Myślę, że jemu serio na tobie zależy-
Laura nic nie odpowiedziała, więc Alex wstała. Chciała dać przyjaciółce chwilę samotności, by nakłonić ją do przeanalizowania tej sytuacji, chciała wyjść z pokoju, gdy nagle zatrzymał ją głos Laury-
- Powiedział mi..- zaczęła dziewczyna-.. że może coś tam do mnie czuje, ale te uczucie zanika przy każdej naszej kolejnej rozmowie- wydusiła z siebie
- No, a co ty do niego czujesz?- spytała ruda
- To zabawne, bo za każdym razem coś innego. Gdy go widzę to nienawiść, gdy z nim rozmawiam to zmieszanie- przerwała- A gdy się całujemy - spokój, dziwne ukojenie moich nerwów, jakieś miłe uczucie, którego nie potrafię opisać-uśmiechnęła się
- Może powinnaś dać Rossowi szansę?- zaproponowała Alex kucając obok brunetki
- A co jak mnie zrani?- Laurze zaszkliły się oczy
- Nie potrafię przewidzieć tego, co może zrobić. Powinnaś sama wiedzieć, czy jesteś gotowa mu zaufać- uśmiechnęła się życzliwie do przyjaciółki
- No, właśnie problem w tym, że chyba nie jestem- posmutniała. Alex starała się wczuć w sytuację przyjaciółki, ale nie potrafiła.
- Dlaczego wróciłaś?- spytała po chwili
- W sumie to sama nie wiem- brunetka wzruszyła ramionami- Powinnam już wracać do domu, bo zrobiło się późno- dodała i zamaszystym ruchem chwyciła swój płaszcz i torebkę. Nic nie mówiąc skierowała się w kierunku drzwi
- Lau?- zatrzymał ją w progu głos Alex
- Tak?- odwróciła się
- Cieszę się, że wróciłaś- odpowiedziała rudowłosa
Laura mimowolnie się uśmiechnęła
- Dobranoc Alex- odparła i wyszła z pokoju.

Schodząc na dół pożegnała się jeszcze z państwem Kennedy i ruszyła przed siebie. Na ulicy nie było ani jednej żywej duszy, ale zamyślona dziewczyna nie zwróciła na to uwagi. Zastanawiało ją czy dobrze zrobiła wracając do Kalifornii. Tkwiła w zamysłach.
Jej przemyślenia przerwał podmuch wiatru. Dziewczynę przeszedł niemiły dreszcz, więc szybko włożyła ręce do kieszeni i niczego nieświadoma podążyła dalej.
Nie trwało to długo, gdy do zaskoczonej dziewczyny podbiegł jakiś zakapturzony oprawca. Chwycił ją od tyłu za nadgarstki i przytwierdził nóż do gardła
- Puszczaj mnie!- zaczęła krzyczeć i się miotać
- Dawaj kasę i telefon!- zażądał. Laura zaczęła się jeszcze bardziej miotać
- Daj mi spokój! Ratunku!- krzyczała
- Kochanie, przestań się rwać, bo sama sobie robisz krzywdę!- oprawca z sekundy na sekundę stawał się coraz bardziej nerwowy w stusunku do walczącej dziewczyny
- Puszczaj ją!- usłyszała znajomy głos
- Zmuś mnie!- zaśmiał się, jednak po chwili oberwał z całej siły pięścią w twarz i upadł na ziemię. Dopiero teraz szatynka spostrzegła, że tą osobą był Ross
- Nie zmuszaj mnie do ponowienia tej sytuacji!- odpowiedział podenerwowany, a potem podbiegł do oszołomionej Laury
- Nic ci nie jest?- odruchowo zaczął dotykać ramion brunetki, jakby chciał sprawdzić czy czegoś nie uszkodziła
- Ross, co tu robisz? Śledziłeś mnie?- spytała zdziwiona nagłym pojawieniem się chłopaka
- Z początku chciałem z tobą pogadać, więc myślałem, że cię zaczepię, gdy pójdziesz do domu, ale wyglądałaś na niemrawą- tłumaczył się
- Ross, uważaj!- krzyknęła Laura, gdy zorientowała się, że oprawca staje na nogi i przymierza się do ciosu
- Nie ze mną te numery!- chłopak wykonuje szybki unik i odpycha przeciwnika, a ten upada na asfalt
- Idziemy stąd- pogania dziewczynę, a po chwili syczy z bólu. Przykłada rękę do swojego prawego boku i zauważa, że jego ubranie przesiąkło czerwonym płynem
- Ross, ty krwawisz!- zauważa Laura
- Nic mi nie będzie- odpowiada sycząc z bólu- Musiał mi wbić te ostrze, gdy próbowałem go odepchnąć
- Chodź ze mną. Trzeba przemyć tę ranę. To poniekąt moja wina- odgarnia włosy chłopaka z jego twarzy zalanej zimnym potem
- Spoko. Cieszę się, że mogłem ci pomóc- Ross uśmiecha się do niej słabo, a ona odwzajemnia ten uśmiech.

Po niepełnych dziesięciu minutach dochodzą do domu Laury. Dziewczyna wpuszcza chłopaka do środka
- Siadaj na łóżko. Zaraz przyniosę ciepłą wodę, waciki i wodę utlenioną- poleca i znika w łazience. Chłopak wykonuje polecenie dziewczyny. Chwilę potem zjawia się Laura ze wszystkimi tymi rzeczami, o których wspominała. Siada obok chłopaka i bierze miskę z wodą na kolana maczając w wodzie pierwszy wacik
- Ściągnij koszulę- poleca. Chłopak przenosi swoje ręce w stronę guzików i po kolei je odpina ukazując swoje umięśnione ciało. Dziewczyna jest w niemałym szoku. Stara się zapanować nad sobą przykładając mokry wacik do zakrwawionego miejsca. Przeszła ją myśl, że tak bardzo chciałaby teraz dotykać tych mięśni, ale blokuje ją jeden mały fakt. To przecież Ross. Od razu się otrząsa i dokładnie przemywa zakrwawione miejsce. Blondyn obserwuje każdy jej ruch w skupieniu. Nic nie mówi. Kątem oka Laura zauważa, że patrzy na jej twarz. Postanawia udawać, że ją to nie rusza i sięga po wacik nasączony wodą utlenioną.
- Uważaj, teraz będzie szczypać-
przykłada go do poranionego miejsca. Chłopak zaciska oczy i syczy z bólu
- Ross, dziękuję za ratunek- dziewczyna postanawia odwrócić jego uwagę od nieprzyjemnego momentu. Jego twarz po chwili nabiera już normalny wyraz, a ból ustępuje
- Nie ma sprawy- odpowiada słabym uśmiechem- Dziękuję za pomoc przy..- dodaje po chwili
- Musiałam się jakoś odwdzięczyć- brunetka wzrusza ramionami. Chłopak zauważa jej obojętność, więc sięga po swoją koszulę
- Cóż, chyba już pora na mnie- zaczyna się podnosić
- Nie, zostań- Laura ciągnie go z powrotem
- Nie przesłyszałem się? Laura Marano chce żebym został u niej na noc? Martwisz się, że znowu mi coś zrobią?- pyta z uśmiechem podnosząc jedną brew.
Dziewczyna odkłada miskę na bok
- Po prostu..- zamyśla się- Nie chcę być sama tej nocy po dzisiejszym doświadczeniu. Za bardzo się boję- oświadcza przygryzając dolną wargę
- Czyli jestem tu tylko po to, by pełnić funkcję ochroniarza szanownej panny Marano? A co jak się nie zgodzę?- droczy się z nią
- Ross, ja naprawdę się boję- powiedziała ze strachem w oczach. Chłopak spojrzał na nią czule i pogłaskał ją po policzku
- Zostanę, jeśli chcesz- uśmiechnął się. Laura też się uśmiechnęła, a po chwili położyła niepewnie jedną rękę na jego torsie. Odruchowo jej ciało przechodzi miły dreszcz. Przymyka oczy.
Chłopak zauważa jej poczynania. Dokrywa dłoń Laury swoją, jednak nie na długo, bo oszołomiona dziewczyna wyrywa rękę z objęć blondyna i łapie jego dłoń umieszczając ją na swoim policzku. Ciepło, które w tej chwili odczuwa rozgrzewa jej krew. Czuje niedosyt. Przesuwa jego dłoń na swoją szyję. Teraz jego opuszki spoczywają na jej pulsie. Dziewczyna otwiera usta. Są w idealnym ułożeniu do pocałunku. Chłopak wykorzystuje szansę i przysuwa się bliżej. Dzielą ich milimetry. Brunetka niemalże traci przytomność na skutek jego ciepłego oddechu, który w tej chwili otula jej usta. Zerka mu w oczy, a potem podejmuje kolejny krok.
Ni stąd, ni z owąd jej usta lądują na jego. Zaczyna delikatnie ich smakować. Blondyn z początku nie jest przekonany, ale ostatecznie zaczyna oddawać jej pocałunki. Przybliża się maksymalnie w stronę brunetki. Jego ciężar ciała sprawia, że dziewczyna powoli osuwa się na łóżko, a za nią Ross. Chłopak ku zaskoczeniu brunetki odrywa się od jej ust. Zaciska zęby i wydaje z siebie syk łapiąc się jedną ręką za żebro. Dziewczyna momentalnie przytomnieje
- O, matko Ross! Przepraszam. Nie wiem co we mnie wstąpiło!- zaczęła się nerwowo tłumaczyć, podnosząc się z miejsca
- Weź przestań. Nie masz się z czego tłumaczyć. To tylko ból, dla którego warto się poświęcić. A teraz kładź się- popycha dziewczynę z powrotem na łóżko
- Ross, co ty robisz?- zaniepokaja się
- Nie twierdzę, że nie podobały mi się twoje zamiary-blondyn uśmiecha się do niej, a potem łapie jej nadgarstki i przytrzymuje je swoimi rękoma tuż nad głową dziewczyny- Już wiem jak możesz mi się odwdzięczyć za ratunek- nachyla się do niej i zaczyna całować ją po szyi
- Wiesz, że jest jeszcze wiele innych sposobów na podziękowanie?- dziewczyna zaczyna drżeć pod wpływem jego pocałunków
- Wiem- odrywa się od niej- Ale żaden z nich nie jest taki przyjemny- powraca do wcześniejszej czynności
- Mimo wszystko sądzę, iż powinniśmy...- dziewczyna nie dokańcza zdania, a zamiast tego wydobywa z siebie cichy jęk, gdy chłopak zaczynna ssać jej skórę na szyi. Zaraz potem odrywa się od niej, by móc na nią spojrzeć.
Brunetka odruchowo łapie się za pulsujące miejsce
- Zrobiłeś mi malinkę?- pyta z lekkim niedowierzaniem
- Tylko nie mów, że ci się nie podobało- przejeżdża palcem po jej obojczyku- Chciałbym zrobić ci więcej takich znaków na całym twoim ciele- jednym zgrabnym ruchem zsuwa jej ramiączko i całuje ją delikatnie w nagie ramię. Sekundę potem zabiera się za drugie, ale w połowie zatrzymuje go ręka brunetki
- Ross, nie. Na dzisiaj wystarczy- mówi stanowczo
- Jeny, ale z ciebie cnotka- blondyn przewraca oczami- Zachowujesz się jak jakaś pieprzona dziewica
Dziewczyna przekręca głowę w bok i nic nie mówi. Chłopak patrzy na nią przez chwilę podejżliwie, a potem na jego twarzy pojawia się chytry uśmiech
- Ale na poważnie?- pyta niemal drwiącym głosem
- A co myślałeś? Że jestem jakaś puszczalska?- brunetka odpowiada po chwili poddenerwowanym głosem
- Pomyślałem jedynie, że może najwyższy czas zmienić stare nawyki- wzruszył ramionami
- Tracąc swoje dziewictwo z tobą? Jaką mam pewność, że nie zrobisz mi krzywdy?
- Nie zrobię- ponownie wzrusza ramionami - Dziewice mają u mnie taryfę ulgową- mruga do niej
- Dzięki, Ross. Ty to wiesz jak uspokoić kobietę- brunetka odpowiada sarkastycznie
- Więc tym bardziej nie masz się czego obawiać- ponownie próbuje ściągnąć jej ramiączko. Zatrzymuje go dłoń dziewczyny
- To był sarkazm, ciołku- odrzuca jego rękę na bok, usiłując wstać.
- Laura, no weź - chłopak nie pozwala jej na wykonanie ruchu
- Możesz się ogarnąć? - dziewczyna próbuje zrzucić z siebie ciało napalonego blondyna i w końcu jej się to udaje. Wstaje z łóżka i poprawia sobie bluzkę
- Wiesz co? Przemyślałam to... - oświadcza - i doszłam do wniosku, że będę bardziej bezpieczna, jeśli ciebie nie będzie w pobliżu
Chłopak odwraca się do niej przodem i podpiera na łokciach - Chcesz żebym sobie poszedł? - Laura jedynie krzyżuje ręce na piersi
- Jak tam chcesz - blondyn wstaje z łóżka i unosi ręce w geście obrony - Tylko, żeby potem nie było płaczu jak napadnie cię jakiś siekierowy - zakłada bluzkę
- Jestem dużą dziewczynką. Nie wierzę w bajki - wzrusza ramionami
- Ani w włamywaczy? - pyta
- No tak, ale...
- A w seryjnych morderców?
- Też, ale...
- A w gangsterów też nie wierzysz?
- Możesz przestać?
- A co powiesz na terrorystów?
- Ross!
- No a...
- Jeszcze jedno słowo, a to ty będziesz musiał bronić się przede mną! - zagroziła mu palcem
- I co? Nie boisz się? - obdarzył ją cynicznym uśmiechem. Dziewczyna spogląda na niego nieugięcie
- Przez ciebie już tak, więc chyba nie mam wyjścia- przeczesała grzywkę dłonią. Blondyn zaczyna kręcić nosem
- Ale jest jeden warunek
- Co?! Jaki znowu warunek? - Laura nie ukrywa swojego niepokoju
- Śpię z tobą - uśmiecha się chytrze
- Nie ma mowy!
- Dobrze. W takim razie zostawiam cię. Całkiem samą. W środku nocy - próbuje wzbudzić w dziewczynie strach - Mam tylko nadzieję, że zdążysz dobiegnąć na najbliższy posterunek policji, bo wątpię, by przyjechali na czas. Ale spokojnie. Przynajmniej cię ostrzegłem - brunetce zaczyna drżeć warga
- No dobrze, zgadzam się, ale nie pozwól mi być samej tej nocy, zwłaszcza, gdy przeżywam traumę! - Laura złapała blondyna za rękę, jakby bała się, że zaraz ucieknie. Ross spojrzał na wystraszoną dziewczynę z politowaniem, a potem parsknął śmiechem. Brunetka dopiero po chwili zdała sobie sprawę jak to musiało komicznie wyglądać. Puściła jego rękę i strzepnęła niewidzialny kurz z ubrania
- To ten... - odezwała się zażenowana - ja pójdę się wykąpać, a ty tu siedź - poleciła, kierując się w stronę łazienki
***
Brunetka ubrana już w piżamę właśnie kończyła zmywanie makijażu. Gdy już pozbyła się resztek tuszu do rzęs, różu i cieniu do powiek, ściągnęła ręcznik z głowy i pozwoliła wilgotnym włosom opaść swobodnie falami. Odwiesiła go do wyschnięcia, a potem opuściła łazienkę. Uznała, że Ross zachowuje się zbyt cicho jak na niego. Przekroczyła wejście do salonu. Widok, który tam zastała nieźle ją zszokował.
- Ross, co tu robi to wino? - zdziwiła się, widząc jak blondyn kończy rozlewać trunek do kieliszków
- Chciałem umilić nam wieczór - odpowiedział, odkładając butelkę na stół
- Wybacz, ale coś ci nie wyszło, bo jestem abstynentem - rzekła dumnie
- Tak? A zatem nie uważasz, że to dziwne, iż znalazłem u ciebie w domu butelkę wina? - uśmiechnął się cynicznie
- To prezent od Lany, który był też częścią mojej dekoracji półkowej, a ty bezczelnie ją zniszczyłeś - westchnęła, biorąc do ręki wazon z kwiatami i stawiając go na półce, gdzie przedtem stało wino
- Przynajmniej się nie zmarnuje - wzruszył ramionami, a następnie wyciągnął rękę z kieliszkiem w stronę Laury. Dziewczyna popatrzyła na niego zdziwiona
- Bierz - zachęcał ją swoim szarmanckim uśmiechem
- Ross, mówiłam ci, że nie piję - dziewczyna odpowiedziała niczym niewzruszona. On jednak dalej trzymał kieliszek z trunkiem przed twarzą brunetki
- No dalej - ponaglał ją - Co ci szkodzi?
- No dobrze - odebrała go niepewnie z ręki blondyna - Ale, gdy się upiję, to będzie twoja wina - pogroziła mu naiwnie, a potem skrzywiła się od zapachu alkoholu
- Ponoszę za ciebie całą odpowiedzialność - uśmiechnął się ślicznie - A teraz, wypij to
Brunetka upiła łyczek, a potem zaczęła się krztusić
- Okropność. Jak ludzie mogą to pić? - przetarła usta
- Pytanie, jak bez tego wytrzymują - zadrwił biorąc łyk ze swojego kieliszka
- Jak to? - Laura podniosła brew
- Mam pytanie - blondyn rozsiadł się wygodniej na kanapie - Skoro nie pijesz, nie palisz, to w jaki sposób radzisz sobie ze stresem?
- Dużo czytam - brunetka bierze kolejny łyk i ponownie wykrzywia twarz. Chłopak wybucha śmiechem
- Żartujesz, prawda?
- Nie, Ross. Mówię całkiem poważnie - mrozi go spojrzeniem. Blondyn milknie - To mnie rozluźnia - brunetka bierze kolejny większy łyk i stawia pusty kieliszek na stole
- Ale z ciebie sztywniara - blondyn śmieje się pod nosem i nalewa jemu i Laurze kolejną rundę
- Nie powiedziałabym - chłopak spogląda na nią z zaciekawieniem - Na przykład, obecnie siedzę na kanapie z pewnym zbuntowantym blondynem i piję z nim wino - bierze do ręki pełny kieliszek
- Nie da się zaprzeczyć - stwierdza wpatrując się w nią jak swobodnie przykłada kieliszek do ust
- Co? - pyta zdziwiona
- Już nawet się nie krzywisz - zauważa - Wiesz co, mógłbym cię nauczyć picia, palenia skrętów, chodzenia w dresach... - brunetka potakuje mu głową - I wstawania po południu, pyskowania starszym, spluwania, imprez do białego rana. Jasne. Z miłą chęcią - uśmiecha się do niego
- To załatwione - wyciąga swój kieliszek w jej stronę
- Więcej uczenia, mniej gadania, mistrzu - przybija z nim kieliszkiem. Ross wpatruje się w nią
- Co znowu? - brunetka nie wytrzymuje
- Nabijasz się ze mnie - przewraca oczami
- Ja? Skąd - dziewczyna przybiera niewinny wyraz twarzy - Wydaje ci się. MISTRZU - zadowolona przytwierdza usta do kieliszka
- No i znowu to robisz. Przestań - irytuje się blondyn, wprawiając tym brunetkę w dobry humor
- Szszsz, kochanie - kładzie mu palec na ustach
- Możesz powtórzyć? - patrzy na nią jak wmurowany
- Ross, to normalne, że szumi mi w głowie? - brunetka łapie się za wspomnianą część ciała
- Nie wierzę. Upiłaś się! - blondyn zaczyna się śmiać
- Co? Nie! W życiu się nie upiłam! - szturcha go łokciem
- Ale to prawda! Upiłaś się - powtarza się ubawiony
- Sam się upiłeś i bredzisz - krzyżuje ręce na piersi
- A ile kieliszków wypiłaś? Pamiętasz może?
- Nie wiem... z dwa? - zamyśla się - Z dwa i pół? - odpowiada niepewnie
- I ty twierdzisz, że się nie upiłaś? - parska śmiechem - Powiedz "stół z powyłamywanymi nogami"
- Stół z powełymane... a, pieprz się, Lynch. Nie muszę tego mówić - odpowiada zadowolona
- Jak dziecko. Upiła się i nawet nie chce się do tego przyznać - cmoka
- Lynch, stul dziób - odpyskowuje
- Bo co mi zrobisz? - pyta zadziornie
- Wypiję te wino sama - bierze w połowie pełną butelkę do ręki
- Jesteś niemożliwa - kręci głową na widok Laury nalewającej sobie kolejną rundę.
W mgnieniu oka, dziewczyna wypija zawartość jak kieliszek wódki
- Stanowczo niemożliwa - drapie się po karku
- Coś mówiłeś SZTYWNIAKU? - spogląda na niego z wyrazem twarzy w stylu "i kto tu teraz jest sztywny?"
- Nie twierdzę, że mi się to nie podoba - odchrząkuje - Ale masz rację. Nie jesteś sztywna. Potrafisz się wyluzować - zamyśla się - Nigdy nie pomyślałbym, że dziewczyna wypije więcej ode mnie
- Skrywam w sobie wiele sekretów - brunetka wzrusza jedynie ramionami, przykuwając uwagę blondyna
- Ej, Ross. Ale wiesz, że jutro wszystko wraca do normalności? - dziewczyna mówi z powagą w głosie, spoglądając na niego. Chłopakowi blednie mina
- A zatem chwilo, trwaj - odpowiada po chwili, robiąc ostatni łyk alkoholu i nachylając się do nalania kolejnej rundy.
- Ross? - mruczy brunetka wtulona wygodnie w poduszkę znajdującą się na kanapie
- Tak?
- Chce mi się śmiać i płakać - wyznaje po chwili. Blondyn przewraca oczami
- Zdecyduj się - dosiada się do niej
- Kiedy nie mogę - brunetka podnosi się z miejsca - Mam ochotę płakać, gdy pomyślę, co ze sobą zrobiłam i śmiać... - stara się powoli dobierać słowa - bo to wszystko jest absurdalne - wybucha śmiechem
- Znaczy co? - pyta rozkojarzony blondyn
- No to. To wszystko. Że my, że ja - zakrywa sobie usta dłonią - Widzisz jakie to zabawne?- blondyn patrzy na nią z politowaniem
- Jesteś nieźle nawalona
- No, a ty to nie? - Laura reaguje jak oparzona
- Czyli przyznajesz, że jesteś? - blondyn pyta z chytrym uśmiechem
- A może tak zamiast wytykać się palcami, zajmiemy się czymś innym? - proponuje
- Czym? - pyta z zaciekawieniem
- Niczym - brunetka wybucha śmiechem
- Jesteś szurnięta - stwierdza z zawodem w głosie
- Nie jestem szurnięta. Jestem Ross - wytyka mu język
- Nie jesteś - szturcha ją
- O, nie. Jasne, że jestem. Patrz na to - brunetka poprawia bluzkę - Siema, laski. Jestem Ross. Jestem przystojny i zarozumiały. Mogę mieć każdą, tylko nie Laurę - brunetka nieudolnie naśladuje chłopaka
- Tak ze mną pogrywasz? - odpowiada udając urażonego - To w takim razie ja jestem Laura - oznajmia
- Cześć, wszystkim. Jestem Laura. Jestem sztywniejsza od przybitej deski. Udaję, że nie lubię Rossa, ale tak na serio mnie pociąga - nabija się z brunetki piskliwym głosem
- Przegiąłeś - brunetka uderza go poduszką.
Ross szybko ją odbiera i rzuca na bok. Chwyta dziewczynę za nadgarstki i popycha na kanapę
- No i co teraz, Ross? - pyta ze złośliwym uśmiechem
- To - brunetka wpija mu się w usta. Zaskoczony chłopak szybko odwzajemnia pocałunek, puszczając tym samym nadgarstki dziewczyny. Umieszcza dłonie na jej udach tak, by oplotła go nogami w pasie. Ona zarzuca mu ręce na szyję, przyciągając go do siebie jeszcze mocniej. Nagle dziewczyna odrywa się od jego ust
- Ross, nie możemy tego zrobić, prawda? - gładzie go po policzku
- Nie myśl teraz o tym - odpowiada, a potem złącza ich usta w namiętnym pocałunku
- Nie pragnę tego, tak mocno jak ty - brunetka sapie pomiędzy pocałunkami
- Ale się nie sprzeciwiasz - blondyn wykonuje ostatnie muśnięcie, a potem przenosi usta na obojczyk dziewczyny. Laura czuje jak przyjemne dreszcze przechodzą przez jej ciało od brzucha aż po czubki palców, wypełniając ją całą. Dziewczyna wplata ręce we włosy zapracowanego blondyna
- Ross, wiesz, że jeśli teraz tego nie skończymy, to potem nie będziemy mogli przestać?
- Wiem to - odpowiada krótko


piątek, 16 stycznia 2015

AUSLLY ONE-SHOT

Ostatnim razem dostałam na Asku ( ask.fm/otherstoryxd ) pytanie odnośnie tego, jak wyobrażam sobie ślub Auslly.
Otóż właśnie tak :
***

W pomieszczeniu rozlegają się już pierwsze dźwięki świadczące o nadchodzącej ceremonii. Ally kurczowo łapie się taty za rękę. Jest podenerwowana, ale i podekscytowana. Wolną dłonią zakłada niesforny kosmyk włosów za ucho, który wypadł z jej wysokiego koku spiętym dookoła białymi liliami. Spogląda za siebie, by sprawdzić, czy rąbek jej pięknej białej sukienki, nie spowija się czasem gdzieś pod jej pantofelkiem. Chwilę potem stwierdza, że nic takiego nie miało miejsca. Z ulgą unosi głowę, spoglądając na stojące za nią dwie dziewczyny równie pięknie wystrojone w sukienki koloru delikatnego różu i fioletu - Trish i Carrie. Uśmiecha się do nich delikatnie, a one szybko odwzajemniają ten gest. Ally odwraca się do przodu. Nie może uwierzyć, że to już dziś. To właśnie tego dnia przypieczętuje relacje ze swoim przyjacielem, narzeczonym, a za chwilę mężem. Pamięta jakby to było wczoraj, gdy Austin niechcący ukradł jej piosenkę, ale ona mu wybaczyła i mało tego, nawiązała z nim współpracę. To właśnie ten dzień odmienił jej życie. Poznała chłopaka, który pomógł pokonać jej lęk przed sceną i ostatecznie okazał się być tym jedynym. Pewnie nawet nie zdaje sobie sprawy ile mu zawdzięcza.
Austin należał do chłopaków rozwijających się na wielu frontach, jednakowoż nie wyobrażał sobie świata bez dwóch rzeczy - muzyki i swojej ukochanej Ally. To ona stała się jego muzą w robieniu tego, co robił. Występy dawały mu niesamowitą satysfakcję. Właśnie to było jego dotychczasowym planem na życie. Gdy przyszedł czas wyboru, miłość okazała się silniejsza od pasji. To właśnie ją poświęcił na rzecz Ally. Od tej chwili to on żył w cieniu swojej dziewczyny, której kariera rosła z dnia na dzień. Austin zachował się jak dżentelman i również cieszył się ze szczęścia swojej wybranki. Nigdy jednak do końca nie porzucił swoich zainteresowań.
Od niepamiętnych czasów, wszystkie ważne sprawy związane z uczuciami, załatwiał muzyką. Czy to było tymczasowe pożegnanie, gdy Ally miała wyjechać do uniwersytetu w Nowym Jorku, czy też zwyczajne powiedzenie "Kocham Cię". Austin nie należał do osób, radzących sobie ze swoimi uczuciami.
Tak było i tym razem.
Ally od tygodnia żyła w obawie, że jej relacje z Austinem pogarszają się. Coraz mniej rozmawiali. Praktycznie przestali się widywać. Pewnego dnia doszło nawet do tego, że Austin odwołał ich wspólną randkę. Ally była załamana. Mimo wszystko czuła, że musi pogadać o tym z ukochanym. Los chciał, że nie mogła go nigdzie znaleźć. W końcu znudzona tym wszystkim, siadła na ławce w szkole muzycznej, którą prowadziła razem z Austinem. To była ich pierwsza wspólna, a zarazem poważna decyzja. Gdyby nie poznała Austina, zapewne te pomieszczenie nadal byłoby Sonic Boom'em. Tak wiele razem dokonali, a mogli dokonać jeszcze więcej. Ally spojrzała na swoje buty, a potem cicho westchnęła.
- Ally? - usłyszała za swoimi plecami. Od razu zauważyła, że głos ten nie należy do nikogo innego, jak do Austina. Dziewczyna spojrzała na blondyna, stojącego za nią z gitarą w ręku
- Gdzie byłeś? - spytała. Chłopak nic nie mówiąc, podszedł z przodu do brunetki
- Ally, zanim zaczniesz się złościć. Chciałbym przeprosić cię za odwołanie naszej randki. Wiem ile dla ciebie znaczyła, dlatego chciałbym ci to wynagrodzić piosenką - odrzekł chłopak po czym zaczął śpiewać prosto z serca o tym jak bardzo ją kocha i ile jest w stanie dla niej poświęcić. Dziewczyna słuchając kolejnych wersów, rozpromieniała się coraz bardziej, a utracona nadzieja na udany związek - znowu powracała. Gdy Austin skończył śpiewać, odłożył gitarę i ukląkł przed zaskoczoną Ally na jedno kolano. Chwilę grzebał w kieszeniach, po czym wyciągnął z nich pierścionek i wypowiedział trzy słowa, które rozpaliły serce dziewczyny
- Ally, wyjdziesz za mnie? - spytał
Na te słowa dziewczyna wstała z ławki i głośno westchnęła
- Austin, myślałam, że nigdy nie spytasz - uśmiechnęła się. Chłopak był lekko sparaliżowany
- To znaczy "tak"? - upewnił się
Ally uklęknęła koło niego
- Może ujmę to inaczej - uśmiechnęła się i przytuliła się w blondyna, całując go w policzek
- Od dawna marzyłam o tym, żebyś poprosił mnie o rękę - wyznała. Austin uśmiechnął się i założył dziewczynie na palec obrączkę.
Ally wróciła myślami do teraźniejszości. Targały nią niesamowite emocje. Wiedziała, że za chwilę zostanie prawnie żoną Austina.
Na życzenie obojga, ślub miał odbyć się w ówczesnej, ich wspólnej szkole muzycznej. Dla obydwóch to miejsce miało szczególną wartość. W końcu tu się poznali.
Ally trzymając jedną ręką swojego tatę, a drugą bukiet, ruszyła spokojnym krokiem w kierunku Austina i stojącego obok Deza i Jace'a. Chłopak czekając na nią w białym garniturze, uśmiechnął się na jej widok. Był przekonany, że nigdy w życiu nie widział tak pięknej panny młodej. Po krótkiej chwili, brunetka już stała przed swoim przyszłym mężem. Teraz mógł jej się bliżej przyjrzeć. Miała delikatny makijaż. Oczy leciutko muśnięte tuszem i delikatny róż eksponujący kości policzkowe. Długi welon delikatnie osunął jej się na twarz. Chłopak natychmiast odrzucił go do tyłu. Uśmiechnął się, gdy mógł wreszcie znowu ujrzeć całą twarz ukochanej. Dla niego zawsze była idealna. Nawet nieumalowana wydawała mu się najpiękniejszą dziewczyną, a raczej kobietą na świecie. Ally widząc to jak jej się przygląda, leciutko się zarumieniła
- Kocham Cię - szepnęła do chłopaka
- Ja Ciebie też - złapał ją za rękę.
Chwilę potem usłyszeli głos pastora
- Zebraliśmy się tutaj, by połączyć tych dwoje... - zaczął
Podczas całego tego obrzędu, zakochani patrzyli sobie w oczy.
- Ja Allyson, biorę Ciebie Austinie za męża... - brunetka powtarzała regułkę za pastorem
- Ja Austin, biorę Ciebie Allyson za żonę... - to samo uczynił blondyn.
Po całej tej rutynie w końcu wymienili się ślubnymi obrączkami
- Oficjalnie jesteście mężem i żoną - ogłosił - Możecie się pocałować
 Austin uśmiechnął się do Ally i chwycił ją w pasie przyciągając do siebie, po czym złożył na jej ustach namiętny pocałunek. Wszyscy wkoło zebrani zaczęli bić im głośne brawa. Para młoda obróciła się przodem do publiczności, a w sali rozniósł się dźwięk instrumentalnej wersji "You Can Come To Me". Austin dostrzegł wśród zgromadzonych wszystkie znane twarze. Trish z Jace'm, Dez ze swoją Carrie, państwo Moon i Dawson, nawet pojawił się Jimmy z córką Kirą.
Ally i Austin jeszcze raz na siebie spojrzeli. Oboje wiedzieli, że jak dotąd przeżyli ze sobą wiele wspaniałych chwil, a jeszcze więcej ich czeka przy swoim boku.
- Może i skradłeś mi piosenkę, za to ja skradłam ci nazwisko - zaśmiała się Ally Moon spoglądając na swojego uśmiechniętego męża.
***
I... KURTYNA C:
PODZIĘKOWANIA DLA WSZYSTKICH TYCH, KTÓRZY POŚWIĘCILI SWOJE 5 MINUT NA PRZECZYTANIE TEGO. DZIĘKUJĘ .

~ Wasza Jane <3 p="">