wtorek, 29 lipca 2014

Rozdział 10.

Samolot delikatnie przechylał się na boki. Wyglądało to jakby kołysał się w obłokach. Leciał tysiące kilometrów nad ziemią, a temperatura sięgała minus czterdziestu stopni. -Za każdym razem, gdy ta olbrzymia maszyna wlatuje w jakąś chmurę, na szybach pojawiają się krople wody, które od razu zamarzają malując się na nich delikatnymi płatkami śniegu. Co prawda, takie cuda dzieją się podczas każdej samolotowej podróży, ale większość podróżujących nie zwraca na to w ogóle uwagi- pomyślała Laura spoglądając w okno i wtuliła się bardziej w fotel kontynuując swoje rozmyślania- Każdy zajmuje się czymś innym. Jedni śpią, bądź gadają ze sobą, drudzy czytają jakąś książkę, słuchają muzyki, trzeci zajadają się samolotowym jedzeniem. Nawet Lana śpi wtulona we mnie i nie daje znaku życia - brunetka odwróciła głowę i spojrzała na nią czule. Wspomniana dziewczyna faktycznie była pogrążona w głębokim śnie. Jej ciemne włosy opadały niesfornie na jej twarz, a w delikatnych promieniach słońca mieniły się na bursztynowo z domieszką złota. Laura znowu odwróciła głowę w kierunku okna- Czasami myślę, że tylko ja się przejmuję takimi błachostkami. Przecież, gdybym komukolwiek powiedziała, że widziałam śnieg na oknach, pomyślałby, że jestem nienormalna, bo w końcu mamy połowę lipca. Właściwie, to sama nie wiem, czym ja się tak przejmuję. Może to po prostu z nudów? Lecimy już od dobrych dwóch godzin, a ja nie mam z kim pogadać. Zanim dolecimy do Nowego Jorku to na dworze będzie już ciemno, podczas gdy w Los Angeles dopiero będzie zachodzić słońce. Można powiedzieć, że całe popołudnie mam z głowy. Wieczór z resztą też. Choć nie latam samolotami często to już wiem, że będę mieć takiego jetlagga, że nie wiem. Mniejsza z tym. Ciekawe co tam porabiają Ross i Alex -zamyśliła się Laura. Trochę ciężko było jej opuszczać Kalifornię po raz drugi. W końcu to właśnie w tym stanie się wychowywała, a jej wspomnienia z dzieciństwa pozostaną tam już na zawsze. Brunetka zdążyła się też stęsknić za Alex. Brakowało jej nawet głupich docinków Rossa- Z drugiej strony, fajnie będzie znów zobaczyć się z rodzicami w Nowym Jorku -pocieszała się- Może wreszcie spędzimy ze sobą więcej czasu? Zawsze tak mało go mieliśmy. Wiecznie zapracowani rodzice i ja, czyli małe dziecko pozostające z niańką, a od kilku lat jedynie ze sprzątaczką. Były chwile, w których wydawało mi się, że obca kobieta sprzątająca w naszym domu jest mi bliższa od własnych rodziców. Potrafiła ze mną pogadać, pocieszyć. Prawie jak taka druga matka. No i zawsze też była przy mnie Alex. Potem rodzice dostali ofertę pracy w innym stanie za wyższe pieniądze, więc musieliśmy się przeprowadzić. Czyli w sumie tak naprawdę to nie ja miałam powody, by wyjeżdżać tylko moi rodzice. Nigdy nie dowiedziałabym się, dlaczego tak właściwie wyjeżdżamy, gdybym nie podsłuchała pewnego razu ich rozmowy. Mimo wszystko i tak zawsze wmawiali mi, że to dla naszego wspólnego dobra. Więc wyjechaliśmy, a potem znowu byłam sama. Dopiero w średniej szkole poznałam Lanę, z którą też się zaprzyjaźniłam. Gdy tak teraz o tym myślę, to zdaję sobie sprawę, że ciągle kogoś krzywdzę. Najpierw zostawiłam Alex, potem Lanę, teraz znowu Alex. Co prawda, nie miałam żadnego wpływu na decyzję rodziców, ale czy to jest  w stanie mnie usprawiedliwić? Zobaczę co będzie dalej. W końcu gdzieś będę musiała osiedlić się na stałe - dziewczyna ciągle rozmyślając poczuła, że robi się senna i musi dać odpocząć swojej głowie. Zamknęła oczy i zasnęła.
- Laura! Lauruś! Wstajemy! -ktoś nagle zaczął potrząsać brunetką
- Co jest? -dziewczyna przetarła oczy i spojrzała na chwilowo niewyraźną sylwetkę Lany
- Tak słodko spałaś, że aż szkoda cię było budzić, no ale musiałam -uśmiechnęła się
- Jesteśmy już na miejscu? - spytała brunetka
- Samolot właśnie hamuje na pasie startowym. Finito! Jesteśmy już w domu!
- Raczej ty jesteś. Ja tu już nie mieszkam -powiedziała sennym głosem
- Ale mieszkałaś przez osiem lat -ciemnowłosa skrzyżowała ręce
- To było akurat najdłuższe osiem lat w moim życiu
- Aha, czyli mam rozumieć, że nie cieszysz się, że mnie poznałaś -pokręciła głową
- Nie, no. Bardzo się cieszę. Mówię tylko, że to było najdłuższe.. - Lana przerwała jej
- No dobra. Już rozumiem. Chodź, zbieramy się!
Dziewczyny wyszły z lotniska. Taksówka zawiozła je do centrum, a potem uściskały się i każda poszła w innym kierunku. Brunetka minęła centrum, szła przez dłuższą chwilę alejką, a potem skręciła w kierunku jakiejś bramy. Spokojnym krokiem doszła do drzwi, zrobiła głęboki wdech i zadzwoniła. Drzwi otworzyła jej kobieta w średnim wieku, niewysoka i trochę przy sobie.
- Laura? Już jesteś kochaniutka! Rodzice wspominali, że przyjeżdżasz -powiedziała kobieta życzliwie się uśmiechając
- Panią też dobrze widzieć, no a rodzice są w domu? -brunetka rzuciła szybkie spojrzenie na pomieszczenie
- Niestety. Kazali przekazać, że wrócą późno. Wchodź szybko do domu. Przygotowałam ci kolację -brunetka nie ukrywała lekkiego zawodu tą sytuacją, ale po chwili się rozchmurzyła- Dziękuję, ale jakoś nie mam apetytu. Wolałabym od razu udać się do swojego pokoju
- Naturalnie. Może jednak mogę ci w czymś pomóc? -zaproponowała
- Nie, dziękuję. Chciałabym się jedynie wykąpać -uśmiechnęła się i weszła do środka, a po chwili zaczęła uparcie piąć się z walizką po schodach
- Ilekroć cię widzę, mam wrażenie, że piękniejesz na naszych oczach. Jesteś już taka duża, a wydawałoby się, że wczoraj dopiero zaczęłaś chodzić. Pamiętam jeszcze tego małego szkraba, który siłował się z uniesieniem kubka pełnego mleka, a dzisiaj jesteś na tyle dorosła, że już nawet sama latasz po Stanach - kobieta pomogła Laurze zanieść walizkę do pokoju- Jednak z niektórymi rzeczami nawet dorośli nie dają sobie rady i czasem nawet oni potrzebują pomocy innych.
- Dziękuję -powiedziała Laura
- Żaden kłopot -odparła kobieta i zeszła z powrotem na dół
Laura rzuciła się na łóżko. Domyśliła się, ze tak naprawdę nic się nie zmieniło. Rodzice są dalej zapracowani, a jedyna osoba w tym domu, z którą może normalnie pogadać to sprzątaczka. Bardzo lubiła tą kobietę, ale liczyła na jakieś zmiany. Myślała, że wreszcie będzie mogła pobyć trochę z rodzicami., jednak nic z tego. A tego jej właśnie brakowało. Szczerej rozmowy z rodzicami. Myślała, że będzie mogła im się trochę pozwierzać jak się czuła przez te siedemnaście lat. Ciągle sama, podczas gdy jej wszystkie inne koleżanki były zabierane przez swoich rodziców w różne miejsca. Był taki moment w jej życiu, który wspominała bardzo mile. Wszyscy razem wybrali się na Hawaje, gdy Laura miała siedem lat. Ale to był jeden, jedyny raz, a potem znowu zapomnieli o swojej jedynej córce. Dziewczyna rozmyślała jeszcze chwilę, a potem wzięła ciepłą kąpiel i poczuła jak podróż samolotowa daje się we znaki, więc padła na łóżko i zasnęła. Grymas na jej twarzy sugerował jednak, że to nic miłego. W jednej chwili znalazła się w jakimś nieznanym jej miejscu. Byłaby wystraszona, gdyby nie fakt, że był z nią Ross. Był półmrok. Znajdowali się w jakimś potrzasku. Oboje nie wiedzieli co mają robić. Nagle z ciemności wyłoniła się jakaś postać ubrana w kombinezon. Była to jakaś młoda dziewczyna trzymająca w ręku pistolet

- Nareszcie się spotykamy - uśmiechnęła 
się tajemniczo
- Zaraz, o co tu chodzi?- zaniepokoiła się Laura
- Jesteś bardziej żałosna niż myślałam. To jak? Sam jej powiesz czy ja mam to zrobić? 
- Po co tu przyszłaś? - zdenerwował się chłopak
- Ross, może ty nie pamiętasz, bądź nie chcesz, ale ja nie zapominam. Więc jak będzie? - zaczęła bawić się bronią
- Ross, kim ona jest?- brunetka wtuliła się w chłopaka
- Jedna z moich byłych. Jak widać ciągle do niej nie dotarło, że nic do niej nie czuję
- Zawsze możemy to zmienić - dziewczyna uśmiechnęła się do siebie
- Nie będę nic zmieniał! Nie żałuję mojej decyzji! 
- Oh, Ross. Mogliśmy być razem tacy szczęśliwi, ale ty wolałeś tą prostaczkę
- Jak mnie na..- dziewczyna przerwała jej
- Prostaczką! Nikim! Żałosną dziewuchą!- zaczęła krzyczeć
- Nie masz prawa tak do niej mówić! Nie myśl, że po tym wszystkim do ciebie wrócę! - zdenerwował się blondyn
- Widzę, że z wami nie można po dobroci - przetarła pistolet - Zapłacisz mi za to, dziewczynko! Skoro ja nie mogę mieć Rossa, to ty też nie możesz!- wymierzyła w nią bronią
- Słucham? My nie jesteśmy parą!- oburzyła się brunetka z lekkim strachem w głosie
- Przecież wyznał ci miłość! 
- Ona nie czuje do mnie tego samego! - Ross próbował bronić brązowowłosą
- Więc, co ci na niej zależy! Bądź z kimś kto cię będzie kochał!- zaśmiała się
- Ja ją kocham, a to jest dla mnie ważniejsze!
-Dosyć tego!- krzyknęła tajemnicza dziewczyna i wystrzeliła pocisk. Laura odruchowo zakryła twarz dłońmi, mimo że niewiele to dawało. Nie zauważyła nawet kiedy chłopak zdążył się przed nią wysunąć ochraniając ją przed niechybną śmiercią. Usłyszała tylko głośny huk. Chwilę trwało zanim zorientowała się co tu zaszło. Chłopak, który przed chwilą tak dzielnie ją bronił leżał teraz przed nią w kałuży krwi. Było już za późno. Laura zalała się łzami. Nie mogła nic wypowiedzieć. Wtem.. obudziła się. Zaczęła ciężko dyszeć, a gdy doszła do siebie, zaczęła swoje rozmyślania - Czy Ross serio byłby w stanie poświęcić się dla mnie do tego stopnia?- padła z powrotem na łóżko. Zastanawiało ją też czy w rzeczywistości też tak bardzo byłaby przejęta, gdyby Rossowi coś się stało.

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

 Ross szedł spokojnie późną nocą trzymając ręce w kieszeni. Miał spuszczoną głowę i kopał w jakiś kamyk. Szedł przed siebie nawet nie spoglądając, gdzie dokładnie idzie. Był tam zupełnie sam. Towarzyszył mu jedynie od czasu do czasu powiew wiatru, który muskał liście drzew znajdujących się po obu stronach alejki. Coś nie dawało mu spokoju. Rozejrzał się dookoła. Cisza. Podążył dalej. Może to jakieś przesłuchy, ale ciągle wydawało mu się, że ktoś za nim idzie. Przystanął i obrócił się gwałtownie. Nikogo nie było, poza tym w bladym świetle lamp ulicznych trudno było dojrzeć kogo kolwiek. Ogarniaj go ten dziwny niepokój, że za chwilę coś się stanie. Może właśnie w tej chwili ktoś mógłby się na niego rzucić i przytwierdzić mu nóż do gardła. Nic. Chłopak jeszcze raz rozejrzał się dla pewności. Nagle zobaczył, że ktoś siedzi na ławce. Niewiele myśląc podszedł bliżej. Była to jakaś ciemnowłosa dziewczyna. Twarz miała zakrytą rękoma i cicho popłakiwała. Normalnie chłopak pewnie przeszedł by obojętnie obok tajemniczej nieznajomej. Zwykle nie wzruszały go jakieś mckliwe zachowania. Tym razem nie mógł zachować się jak zawsze. Dziewczyna łudząco przypominała mu kogoś, mimo że nie widział jej twarzy okrytej rękoma i kosmykami włosów. Nieznajoma szlochała dalej. Chłopak zatrzymał się przy ławce, momentalnie zapominając o swoich obawach - Stało się coś?- spytał troskliwie. Chciał jej dotknąć. W tej chwili dziewczyna podskoczyła i rzuciła się w ucieczkę - Przepraszam, nie chciałem cię wystraszyć! - krzyknął, a potem ochrzanił siebie samego, co mu wpadło do głowy, by zaczepiać jakąś obcą dziewczynę. Ruszył dalej. Nagle zobaczył jak tamta dziewczyna stoi na moście - To znowu ty? Słuchaj, wiem że się nieznamy, ale może mogę ci jakoś pomóc- dziewczyna stała odwrócona plecami. Wyglądała na zdesperowaną, bo niewiele myśląc przeszła na drugą stronę barierki - Czekaj, co ty robisz? Mniejsza z tym. Jeśli nie chcesz mojej pomocy to po prostu mi to powiedz!- rozkazał. Dziewczyna nie odezwała się ani słowem a jedynie nachyliła bardziej w stronę rzeki- Dobrze! Nie odzywaj się do mnie, ale błagam nie skacz! - chłopaka zaczęło martwić zachowanie dziewczyny. Z każdą chwilą coraz pewniej puszczała się barierki, wzięła głęboki oddech i rzuciła się w odmęty fali. Reakcja chłopaka była natychmiastowa. Rzucił się za nieznajomą. Nagle.. chłopak znalazł się w swoim pokoju- Więc to był tylko sen- pomyślał siadając na łóżko. Zastanawiało go tylko kim mogła być dziewczyna ze snu. Czy może jest to ktoś, kogo ma spotkać w najbliższym czasie?

7 komentarzy:

  1. Tylko nie mów że ta nieznajoma pojawi się w opowiadaniu i namiesza w życiu Raury.Oby nie.
    Świetny :)
    CZEKAM NA NEXTA

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajny rozdział <3 Te sny to zapowiedź spotkania? Jeśli tak to dziwnie tajemniczo się zapowiada. Czekam na next i zapraszam cię do mnie:
    http://laura-vanessa-r5-i-reszta.blogspot.com/ :) Wpadnij <3 Życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
  3. Fantastyczny ❤
    Czekam na next ❤

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział świetny.
    Mam nadzieję, że ta dziewczyna nie pojawi się w opowiadaniu i nie namiesza u Raury :)
    Życzę weny i czekam na kolejny ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. Zarąbisty rozdział, jak zawsze oczywiście^^
    Ja chcę Raurę
    Jestem ciekawa tej nieznajomej, hm...:D

    OdpowiedzUsuń
  6. Super rozdział :*
    Czekam na next <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Fajny rozdział, czekam na dalszy ciąg :) Jak będziesz miała wolną chwilę, to serdecznie zapraszam do siebie: story-with-ross-lynch.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń